reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nasze forumowe maluszki - radości i troski związane z wychowaniem bliźniąt.

witajcie...

mam nadzieje ze wasze dzieciaczki sie dobrze miewaja i rosna zdrowo

u mnie narazie lecze nozke.....i lecze oby do wakacji....

pozdrawiam
 
reklama
Już po wizycie.wszystko jest jak w najlepszym porzadku.Dzieci rosna.Lekarz powiedział,że brzuch, a szczególnie macica jest taka duza jak na 25 tydzień, a dopiero jest 20.
U mnie waga jest straszna:wściekła/y: Tyje w strasznym tempie.Z córką miałam 18 kg wiecej na wadze, ale tu pobije napewno rekord.Masakra jakas.Jedno jest tylko zadawalajace, ze mam w sobie dwa maleństwa, a nie jedno.Wszyscy mowią mi, ze mam prawo duzo przybrać, bo to bliźniaki, ale ile można?! Cicha jest nadzieja,że jak urodzę to szybko wrócę do formy:-).

Dziewczyny to świetny pomysł na nowy wątek z tymi wózkami bliźniaczymi.Dobrze by bylo jeszcze, jak dalibyscie zdjęcia Waszych pociech w tych wózkach.

Pozdrawiam wszystkie mamusie!!!!!
 
Miałam napisać na wątku ciążowy i jak wysłałam to dopiero zobaczyłam, że to wątek mam rozpakowanych.Mam nadzieje dziewczyny, ze nie macie mi tego za złe.
 
Home sweet home :) Ale fajnie zobaczyc znajome nicki :)
Troche mnie nie bylo. Chcialam najpierw przyczytac te wszystkie 33 strony wstecz, ale stwierdzilam, ze nie zdaze zanim maluchy sie obudza wiec najpierw troche napisze co u mnie a potem w miare mozliwosci ponadrabiam.
A wiec... jak wiecie maluchy sa na swiecie nieco ponad miesiac, ale ja czuje jakby minelo conajniej pol roku. Tydzien po powrocie do domu maluchy zaczely chorowac... ale od poczatku... jednego dnia wybralismy sie z nimi do przychodni by je zarejestrowac i umowic sie na szczepienia itp. Wiki i Oskar mieli katar wiec lekarz je przebadal ale nic nie wysluchal. Nastepnego dnia pojawil sie maly kaszel i juz kolejnego dnia pojechalismy prywatnie do lekarza (byla sobota) ten tez nic nie wysluchal ani na pluckach ani oskrzelach takze poprostu maja jakas mala infekcje. Znowu w niedziele bylo jeszcze gozej do tego Oskar nie chcial jesc i wieczorem robil sie jakis siny, jak to zobaczylismy zaraz po konsultacji z lekarzem (telefonicznej) pojechalismy do szpitala. Isie zaczelo.... Najgorszy dzien w moim zyciu.
Oskar przestal oddychac... myslalm ze umre... to bylo cos niedoopisania. Tragedia, zaczeli go pobudzac, podali tlen itp. szybko pobieglismy na oddzial tam zaczeli go podlaczac do pulsonometru (sprawdzal poziom tlenu i puls), podlaczyli mu sonde (do karmienia go) welflon zalozyli na glowie (to wygladalo tragicznie) w tym samym czsie Wiki byla bardzo glodna i nakarmilam ja po czym jak czekamalam az odbije tez przestala oddychac ... i ta sama sytuacja co z Oskarem. Bylam przerazona. Nie spolam wogole wpatrujac sie w monitory czy aby wszystko jest ok. niestety nie raz sie wlaczal alarm... Dzieciaczki jak sie okazalo mialy zapelenie pluc. W sumie to Wiki miala a u Oskara ujawnilo sie juz podczas pobytu w szpitalu.
Teraz Bogu dzieki jestesmy w domku i cieszymy sie soba. Oczywiscie maluchy maja monitory bezdechu (bez nich nie wyobrazam sobie ani minuty, chociaz od tamtego czasu jest cisza). W sumie teraz dopiero dochodzimy wszyscy do siebie. Co widac bo siedze na niecie:) Najwazniejsze ze wszystko jest ok, ale nikomu nie zycze tego co przeszlam. Nigdy nie przypuszczalabym ze takie cos mi sie przytrafi, ale tez dzieki temu bardzo deceniam kazda sekunde z dzieciaczkami i mam sporo cierpliwosci gdy placza itp. ciesze sie ze dane mi przezywac takie niedogodnosci wychowania dwojeczki :)
W sumie jestesmy 2 tyg. w domu po szpitalu a mnie nosi... czuje jakby minelo 6 m-cy od porodu, nie wspominajac o pologu, ktory jak dla mnie zakonczyl sie w dniu przyjecia do szpitala.
A'propos pologu, kiedy dostalyscie miesiaczke?
Pozdrawiam wszystkie szczesliwe mamuski :)
 
Ivi80 kochana, cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło, ale jak to jest możliwe, że lekarz nie rozpoznał zapalenia płuc???? Przecież szmery w płucach słychać na takim zwykłym badaniu. Coś strasznego. To musiało być okropne. Ale teraz już na szczęście możecie cieszyć się sobą w domku.
Opowiadaj jak sobie radzisz w takim codziennym wychowywaniu, forum jak widać tętni życiem :tak: U mnie połóg trwał 8 tygodni i był bardzo obfity. Miesiączki jeszcze nie mam (dzieci mają 6 miesięcy), wciąż karmię piersią.
 
Home sweet home :) Ale fajnie zobaczyc znajome nicki :)
Troche mnie nie bylo. Chcialam najpierw przyczytac te wszystkie 33 strony wstecz, ale stwierdzilam, ze nie zdaze zanim maluchy sie obudza wiec najpierw troche napisze co u mnie a potem w miare mozliwosci ponadrabiam.
A wiec... jak wiecie maluchy sa na swiecie nieco ponad miesiac, ale ja czuje jakby minelo conajniej pol roku. Tydzien po powrocie do domu maluchy zaczely chorowac... ale od poczatku... jednego dnia wybralismy sie z nimi do przychodni by je zarejestrowac i umowic sie na szczepienia itp. Wiki i Oskar mieli katar wiec lekarz je przebadal ale nic nie wysluchal. Nastepnego dnia pojawil sie maly kaszel i juz kolejnego dnia pojechalismy prywatnie do lekarza (byla sobota) ten tez nic nie wysluchal ani na pluckach ani oskrzelach takze poprostu maja jakas mala infekcje. Znowu w niedziele bylo jeszcze gozej do tego Oskar nie chcial jesc i wieczorem robil sie jakis siny, jak to zobaczylismy zaraz po konsultacji z lekarzem (telefonicznej) pojechalismy do szpitala. Isie zaczelo.... Najgorszy dzien w moim zyciu.
Oskar przestal oddychac... myslalm ze umre... to bylo cos niedoopisania. Tragedia, zaczeli go pobudzac, podali tlen itp. szybko pobieglismy na oddzial tam zaczeli go podlaczac do pulsonometru (sprawdzal poziom tlenu i puls), podlaczyli mu sonde (do karmienia go) welflon zalozyli na glowie (to wygladalo tragicznie) w tym samym czsie Wiki byla bardzo glodna i nakarmilam ja po czym jak czekamalam az odbije tez przestala oddychac ... i ta sama sytuacja co z Oskarem. Bylam przerazona. Nie spolam wogole wpatrujac sie w monitory czy aby wszystko jest ok. niestety nie raz sie wlaczal alarm... Dzieciaczki jak sie okazalo mialy zapelenie pluc. W sumie to Wiki miala a u Oskara ujawnilo sie juz podczas pobytu w szpitalu.
Teraz Bogu dzieki jestesmy w domku i cieszymy sie soba. Oczywiscie maluchy maja monitory bezdechu (bez nich nie wyobrazam sobie ani minuty, chociaz od tamtego czasu jest cisza). W sumie teraz dopiero dochodzimy wszyscy do siebie. Co widac bo siedze na niecie:) Najwazniejsze ze wszystko jest ok, ale nikomu nie zycze tego co przeszlam. Nigdy nie przypuszczalabym ze takie cos mi sie przytrafi, ale tez dzieki temu bardzo deceniam kazda sekunde z dzieciaczkami i mam sporo cierpliwosci gdy placza itp. ciesze sie ze dane mi przezywac takie niedogodnosci wychowania dwojeczki :)
W sumie jestesmy 2 tyg. w domu po szpitalu a mnie nosi... czuje jakby minelo 6 m-cy od porodu, nie wspominajac o pologu, ktory jak dla mnie zakonczyl sie w dniu przyjecia do szpitala.
A'propos pologu, kiedy dostalyscie miesiaczke?
Pozdrawiam wszystkie szczesliwe mamuski :)

ivi80-kochana ile wy już przeszliscie w tak krutkim czasie-poprostu masakra!!
na szczescie wszystko dobrze sie skaczyło-i jestescie spowrotem w domku.
serdecznie was pozdrawiam i życze dużo zdrowka dla dzieciaczków!!!
trzymaj sie już teraz brdzie tylko lepiej.
odzywaj sie w miare mozliwosci.
 
poniewaz jeszcze mam mozliwosc odezwania sie to korzystam ;)
Co do wykrycia zapalenia pluc to ja tez bylam zszokowana, ale wszyscy w szpitalu owtarzali ze u takich maluchow to jest kwestia jednego dnia i wszystko moze sie zmienic. Ciezko dalej mi w to uwierzy, bo bylam wsciekala w sumie kazdego dnia u lekarzy i wszystko bylo ok a jak pojechalismy do szpitala to zapalenie pluc. szkoda gadac, ale moze faktycznie tak szybko choroba sie rozwija u maluchow ?
A jesli chodzi o codzienne sprawy to karmie sztusznym mlekiem Enfamil AR (zalecenia szpitalne). Wiki miala jakies zalegania na plucach i lekarze twierdzili ze to od ulanego mleka, poza tym maluchy ulewaly i slabo przybieraly na wadze. Teraz jest juz lepiej. Jak narazie mleka nie zamierzam zmieniac. Szczerze mowiac jestem w szoku jak sobie radzicie z dubeltowym karmieniem. Ja raz tak zrobilam, ale potem nie wiedzialam ktore malenstwo mam wziac pierwsze do odbijania. W czasie jak mialam jedno to drugie ulalo itd. to byl jeden jedyny raz i wiecej tego nie powtorze. W nocy pomaga mi maz:) wstaje do Wiktorii a ja wstaje do Oskara i jest dosyc znosnie, w dzien tez da sie przezyc, chociaz bylaja takie dni ze mam wrarzenie ze dluzej nie wytrzymam i zaraz uciekne z domu, ale to przejsciowe i do tego jak pomysle sobie o ostatnich problemach to zaraz wraca mi chec do zycia :) A maluchy czasem potrafia dac w kosc. No ale na ogol sa spokojne i nie moge narzekac. Jedza co 3 godziny czasami czesciej po 90 ml w porywach 120 ml, jak ktores musi sie dopoic :) Poza tym maluchy sa zupelnie inne i z wygladu i charakteru. Oskar jest spokojny i wyrozumialy (jak musi poczekac na karmienie) a Wiki jest szalona... ufff daje w kosc jak chce jesc to musi dostac juz i teraz bo inaczej drze sie na cale gardlo ;)
A jak u Was ze szepieniem na rotawirusy i pneumokoki? Jak z wyjsciami z domu (rodzina, market-strasznie tesknie za marketami) ?
 
Ivi, a miały Twoje dzieciaczki podwyższoną temperaturę zanim trafiliście do szpitala? ja nie szczepiłam na rotawirusy, a na pneumokoki zaszczepimy jak młode będą szły do przedszkola. Ja odciągam do butelki, bo nie dawałam rady karmić cycami na dwa fronty. Odwiedzamy z dziećmi rodzinę i znajomych, sklepy sobie daruję, bo nie idzie z tym szerokim wózkiem nigdzie wjechać, a hipermarkety to skupisko bakterii, więc też ich nie zabieram zwłaszcza zimą.
 
reklama
IVI współczuję Ci z powodu choroby maluszków! Nawet nie próbuję sobie wyobrazić, co czułaś :-( Życzę Wam dużo, dużo zdrówka!!!

Ostatnio czytałam wypowiedź mamy, która miała podobną historię - lekarze nie wykryli zapalenia płuc i dziecko trafiło do szpitala na reanimację. Z tego, co ta biedna mama pisała, to nie było nic słychać w płuckach, bo nie dopajała małego. W organizmie było mało wody i w płucach nie wytworzyło się zbyt dużo wydzieliny.

Dziewczyny założyłam nowy temat o wózkach - skrobnijcie co nieco o swoich modelach, żeby inne mamy nie musiały przeszukiwać forum :tak:
 
Do góry