reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

nagrobek dla dziecka

convalijka- niestety słowa ludzi bardzo ranią, a oni mówią i nie zastanawiają się czasem co im ślina na język przynosi... Ja też wielokrotnie słyszałam opinie, że przecież jesteście tacy młodzi, jeszcze wszystko przed Wami. Zgadza się, wierzę, że jeszcze będziemy mieli dzieci, że będziemy szczęśliwi. Tylko ja nie chciałam, żadnego innego dziecka, chciałam mojego Piotrusia... Ja wciąż tracę Go co raz bardziej, każdego dnia, jego uśmiechy, ząbki, pierwsze kroki, kolejne urodziny... Nie zobaczę nigdy jak bawi się z tatusiem, jak jest do nas podobny, nie usłyszę jak mówi do mnie mamo...To jest takie niesprawiedliwe!
Wiem, że rozmowy o innych dzieciach, widok ludzi szczęśliwych ze swoimi pociechami potęguje złość, zazdrość. To jak najbardziej normalne i uwierz, że to minie. Ja miałam to samo, teraz owszem, robi się czasem smutno i ściska w dołku, ale jest lepiej po pewnym czasie. Tym bardziej, że moja siostra ma córcię tylko pół roczku starszą od mojego Piotrusia. Teraz daje mi wiele radości, choć po śmierci mojego Małego oprócz smutku nie czułam nic. Pamiętaj, że jesteś w stanie to przeżyć, nigdy nie dostajemy od Boga ciężaru, którego nie możemy unieść. W mojej rodzinie Piotruś jest równie ważny jak inne dzieci, dostaje prezenty od mojej mamy czy siostry na Dzień Dziecka, imieniny, urodziny. Ja mam poczucie, że wiele osób o Nim pamięta, to jest bardzo ważne dla rodzica. Sama wiesz...
Trzymaj się dzielnie i pamiętaj, nawet zza najciemniejszych chmur wychodzi kiedyś słońce. Jesteś wspaniałą mamą, dbałaś i nadal dbasz o swoje Maleństwo najlepiej jak potrafisz!On na pewno jest Ci wdzięczny i szykuje razem z Panem Bogiem jakąś nagrodę dla Ciebie! Pozdrawiam!
 
reklama
Dziewczyny ja rowniez wyje czytajac wasze historie!Wspolczuje Wam i zapalam lampke dla waszych Aniolkow.
Ja mieszkam w Usa-narazie na stale-ale mam w planach powrot do polski-dlatego zrobilismy kremacje i pochowalismy naszego synka w skrypcie-jak bedziemy opuszczac kraj to poprzez zgode sadu bedziemy mogli wywiezc prochy do polski i tam pochowac-nie wiem gdzie bo w polsce tylko w duzych miasta(a jestem z malego do w-wy 120km) sa cmentarze gdzie mozna pochowac skremowanego czlowieka,ale mam nadzieje ze powstanie ich wiecej,ale na razie o tym nie mysle.
Potwierdzam ze ludzie zapominaja i po chwili zachowuja sie jakby nigdy nic sie nie stalo,nie wiem czy boja sie mojej reakcji,czy poprostu nie wiedza jak sie zachowac?-wiec poprostu ignoruja sytuacje.
Moji rodzice uwazaja naszego syna,jako pelnoprawnego wnuczka,widzieli zdjecie usg,slyszeli bicie jego serca na filmiku,ogladali zdjecia jakie zrobilam po jego odejsciu-zawsze mowia o nim jak o swoim wnuczku.
Tesciowie nawet nie odezwali sie do mnie/no tak przeciez nie bedzie tesciowa z pl dzwonic do ameryki.....bo po co..do synowej...do syna chyba tez nie zadzwonila.....moj tata i mama byli gotowi wsiac w samolot nastepnego dnia, zeby tylko pomoc nam w jakikolwiek sposob...dzwonili po kilka razy dziennie...ja nie oceniam nikogo...chce tylko powiedziec...ze nikt kto nie przezyl podbnej tragedi nie zroumie....a wydaje sie ze ludzie wierzacy...i jesli chodzi o Abrocje to wszyscy przeciwko---ze niby zycie zaczyna sie od poczecia---a jak sie konczy....to wszyscy uznaja ze sie poprostu nie powiodlo...jedna kuzynka podeszla do mnie i chcialabyc mila...tak mysle mowia;"no slyszalam ze sie wam nie powiodlo.."nie wiem co dalej mowila bo chcialam jej wykrzyczec w twarz ze to nie ze nam sie nie powiodlo....nas syn poprostu umarl..a nie ze stracilam tylko ciaze.... ktos inny znow na pocieszenie-"no to przynajmniej teraz wiesz ze masz jakis problem"...
Dziewczyny jest ciezko,bardzo ciezko....nawet kolega ktorego zona poronila 2 razy teraz jest w ciazy(tylko 6tyg wczesniej ma date porodu niz ja mialam)stojac obok nas powiedzial,ze juz za rok to bedzie ich trojka na tej imprezie stala..bylismy na jakiejs corocznej uroczytosci...ona nieodezwala sie nic.....ja wiem ze teraz rani mnie kazde slowo,kazda kobeta w ciazy to ciezki widok,zadrosc i zal ze ja nie mam juz mojego "brzuszka"...jest ciezko.....ale wierze ze i nas spotka to co dobre i nasze Aniolki przysla nam swoje rodzenstwo tu na ziemie
 
Ostatnia edycja:
Wczoraj wybraliśmy nagrobek dla naszego synka, jasny-bo taki chcieliśmy, tablicę będzie miał w kształcie serduszka i małego stojącego Aniołka.kiedy weszłam do kamieniarza i zobaczyłam malutkie nagrobki to aż mnie ścisnęło w sercu:-(
nati87- dziękuję Ci za te słowa,że nasz synek szykuje z Panem Bogiem niespodziankę dla nas, uśmiechnęłam się przez łzy, kiedy to przeczytałam.Piszesz,że Twój Piotruś jest ważny dla Twojej rodziny, to bardzo miłe i bardzo ważne, u mnie niestety wszyscy unikają wymawiania imienia Michałek, zachowują sie tak jakby Go nie było,owszem zapalają świeczki na Jego grobku ale nie mówią o Nim, a mnie jest przykro, przecież on żył, co prawda w we mnie, w moim brzuszku ale żył.Teściowie już w ogóle nic nie mówią, męża dziadkowie też, wkurza mnie to bo to też był ich wnuczek.Dla nich liczy się tylko jedna wnuczka i taka jest prawda, tak było cały czas i tak pozostanie.Moja mama próbuje ze mną rozmawiac o Michałku, jest ciężko ale nie unika tematu.Jutro będzie miesiąc jak urodził się nasz Aniołek, pojadę na cmentarz, kupię kwiatuszki, zapalę lampeczki, pomodlę się, porozmawiam z Nim, on wszyscy nie muszą tego robic, wystarczy że my z mężem pamiętamy i bardzo Go kochamy.
martyynaa81-to prawda,że ludzie nie zastanawiają się tylko plotą trzy po trzy, i nie patrzą czy te słowa kogoś ranią.Przykro mi się zrobilo kiedy przeczytałam,że Twoi teściowie nie zadzwonili do Ciebie ani tym bardziej do Twojego męża, znieczulica nie zna granic.Moja mama od roku mieszka w Londynie kiedy tylko się dowiedziała to tak jak Twoi rodzice od razu chciała rzucic wszystko,wsiąśc w samolot i przyleciec. Leżałam przez tydzień w szpitalu, nie odbierałam telefonów od nikogo- nawet od niej, nie miałam siły z nikim rozmawiac, niektórzy tego nie rozumieją do dzisiaj.Nawet moja chrzestna obraziła się na mojego męża za to ,że po pokropieniu trumienki w kościele mój mąż poprosił wszystkich którzy byli tam obecni,żeby na cmentarz przyjechali jak on pochowa Michałka, po prostu chciał byc sam w tej chwili, tzn.był z nim tylko jego serdeczny przyjaciel, nikt nie miał do niego pretensji o to-nawet jego rodzice, tylko moja ciocia wyskoczyła z awanturą przed kościołem.Faktem jest że pomogła mężowi i mnie bardzo , szczególnie jeśli chodzi o załatwianie formalności na cmentarzu i w kościele ale to nie uprawnia jej do takiego zachowania, powiedziała,że więcej razy do nas nie przyjdzie i tak jest, nawet dzwoni bardzo rzadko:-( Ale to są tylko ludzie, niby istoty rozumne ale czasami niemyślące trzeźwo. Co do widoku innych kobiet w ciąży to tez mam z tym problem, kosmetyczka do której zawsze chodziłam też jest w ciąży, ma ten sam termin, który ja miałam - połowa sierpnia, też urodzi synka, tez ma miec na imię Michałek, minął troszkę ponad miesiąc jak u niej byłam teraz nie mam odwagi tam pójśc...nie zniosłabym jej opowieści o kupionej wyprawce, łóżeczku, wózeczku, itp.Jest ciężko,bardzo ciężko...:-(
 
convalijka teraz to bardzo smutne, kiedy wybrałaś już pomniczek dla Synka, ale zobaczysz, że po pewnym czasie będzie lepiej, a kiedy już będzie stał na swoim miejscu będziesz się cieszyła, bo Twoje dziecko będzie miał swój "domek". Pozostanie Ci tylko dbać o Niego, tak jak to robisz teraz. Mnie jest lżej, kiedy pójdę do Małego, posprzątam, umyję. Czuję się wtedy tak jakby bliżej Niego...

martyynaa81 Twoje zachowania i odczucia są jak najbardziej normalne i przykre to jest strasznie, że teściowie tak reagują, że nie "czują" więzi z wnukiem. Na pewno jest Ci z tego powodu jeszcze bardziej smutno. Ważne jest, byście to Wy zawsze byli blisko Synka, On Was potrzebuje najbardziej. Kocha Was i opiekuje się z Nieba. Szczęście jeszcze będzie Wam dane, a przyjdzie dzień, w którym znów się spotkacie, już bez smutku i bez łez...

Od śmierci mojego dziecka minęło ponad półtora roku, Piotruś zmarł 21.12.2009r., nie ma dnia żebym o Nim nie myślała, ciągle często płaczę. Myślę jednak, że po tym czasie jest troszkę lepiej, jeśli chodzi o psychikę,ból oczywiście jest taki sam, ale uczę się z nim żyć. Nie płaczę na każde wspomnienie o Piotrusiu, dużo o Nim mówię, w końcu to moje dziecko, każda matka pragnie mówić o swoim dziecku. Wspominam okres ciąży, który był dla mnie wspaniałym czasem bo czułam się świetnie. Piotrek dał mi 36 tygodni szczęścia, bo tyle czasu nosiłam Go pod sercem. Czasem kiedy już zbiera się we mnie ta tęsknota i kiedy już bardzo boli, mówię mężowi, wtedy płaczemy oboje. I jest lepiej, choć na chwilę... Dziewczyny, to po prostu trzeba przeczekać, bądźcie dzielne. Dla Waszych Aniołków!!! One biegają sobie wszystkie razem w tej Krainie Szczęśliwości, opiekują się nami i wspierają nawzajem kiedy któreś z Nich tęskni za mamą. A przyjdzie dzień, kiedy zaprowadzą do naszego brzuszka rodzeństwo dla siebie... W ten sposób będą mogły być bliżej nas. Bo w kolejnym dziecku, będzie Ich cząstka...
 
Dziewczyny,dziekuje,ze JESTESCIE,ze piszecie o swoich odczuciach...wszystkie mamy podobne przezycia,jezeli chodzi np o rodzine czy o znajomych...
Ludzie udaja,ze nic sie nie stalo...TO sie nie wydarzylo...Malo komu przejdzie przez usta imie Dziecka...Nie wiem czy w mojej rodzinie czy otoczeniu,które WIE,ktos wypowie imiona moich Dzieci...Dla mnie to jest tak przykre,ze nie mam slów...
Ja nie pozwole zapomniec nikomu- moje Dzieci BYLY,sa realnymi osobami.
Juz chyba o tym pisalam wczesniej ale nie pytanie"Czy mamy dzieci" nie potrafie odpowiedziec:"nie". Zawsze mówie,ze tak,mamy dzieci.
Ktoras z Was pytala mnie ile mam lat:)Okragle 30.To byla moja druga ciaza,pierwsza stacilam wczesnie...pozniej czekalismy 5 lat na kolejna decyzje...
Convalijka mialam podobna sytuacje na pogrzebie.Chcielismy naprawde skromnego,cichego pogrzebu,tylko my i nasi rodzice a tu siostra meza "wpadla"na pomysl,ze przyprowadzi swoje dzieci.!!!Jestem zwykle spokojna ale nie wytrzymalam wtedy!!!!Nie wiem jak mozna cos takiego wymyslec,jak mozna?!!!Zaprotestowalam ostro,nie poszli ale wiem,ze sa poobrazani na mnie,teraz nawet na cmentarz nie pojda "za kare"Dla kogo tak kara?Dla mnie?
Jest tyle spraw,przykrosci których nam dokladaja bliscy,rodzina...Czasem wydaje mi sie,ze zyje gdzies obok,ze to wszystko toczy sie w innym swiecie.


A dzis mija 9mcy.To dzien,w którym odszedl Lukasz
[*]
To sie wydaje,taki dlugi odcinek czasu ale...jednoczesnie czuje,ze to bylo wczoraj.


Mozna pochowac urne z prochami na kazdym cmentarzu w Polsce,w grobie w ziemi czy w grobie wymurowanym.My mamy grób w malym miasteczku,nikt nie robil problemów.Co prawda procedury zwiazne z uzyskaniem pozwolenia z Polski zabieraja troche zdrowia i nerwów ale...Pisalam wczesniej o dokumentach,ktore sa wymagane.
Z tego co piszesz martyna masz jeszcze na to czas.
 
Ostatnia edycja:
AniolkowaMama nie dziękuj, mnie też jest lepiej kiedy napiszę, wyżalę się. To pomaga, Wasze słowa też dodają mi otuchy, poza tym łatwiej jest nieść ten krzyż wspólnie... Widzę, że w takich przypadkach rodzice myślą podobnie... Bo my także chcieliśmy skromnego pożegnania dla naszego Aniołka, miał być tylko mąż, dziadkowie i nasze rodzeństwo. Oczywiście nie do końca się to udało, bo było kilka osób więcej, ale tych z którymi jesteśmy najbliżej, nie mam pretensji, że chcieli pożegnać naszego Synka... Z perspektywy czasu to dziękuję im za tą obecność. To dla innych wbrew pozorom też jest bardzo trudne, np moja siostra na pogrzebie nie była... Zadzwoniła do mnie w tym dniu, przepraszała... Poszła do Piotrunia dopiero po wszystkim. Chyba jej się nie dziwię, ja-matka nie byłam. Ona ma dwójkę dzieci, jedno niewiele starsze niż mój Maluszek. Do tej pory trudno jej się o tym mówi, widzę to. Ona czuje, że może mnie ranić sytuacja, w której ona jest szczęśliwa i ma zdrowe dzieci a ja odwiedzam moje dziecko na cmentarzu...
Wiem jak Ci ciężko, każda taka mała "rocznica" potęguje smutek i wtedy ból jest jeszcze większy, myślę jednak, że kiedy minie ta granica pierwszego roku, będzie Ci trochę lżej, nie przestanie boleć, ale będzie inaczej. Ja widzę to po sobie. Myślę, że to taki "magiczny" czas. Chyba nie bez powodu czas żałoby teoretycznie trwa jeden rok, wiadomo, że ją będziemy nosiły w sercu całe życie, ale przez pierwszy rok zachodzi tyle procesów w psychice...
I ja też pytana czy mam dzieci, odpowiadam, że tak, że jest mój Synek, który jest w Niebie, zawsze podkreślam, że w niebie mam Anioła. Bo nie wyobrażam sobie, że mogłabym mówić inaczej, przecież On wciąż jest. Więc nic dziwnego w tym co mówisz innym, ja Cię rozumiem :)
Wiele sił Ci życzę i zapalę dziś światełko dla Twoich Synków u mojego Piotrusia.
Pozdrawiam!
 
Światełko dla Waszych Aniołków - za 4 dni minie drugi mc jak urodziłam mojego aniołka, od tygodnia chodzę wściekła jak osa - moja szwagierka urodziła tydzień po mnie na jej dziecko nie jestem wstanie patrzeć a ona miała czelność poprosić mojego męża aby trzymał ich syna do chrztu.Jestem zła, że też są tacy bezmyślni ludzie - rany są tak świeże , teraz to my powinniśmy chrzcić Alicje! Jak rozmawiałam z rodziną to twierdzą, że przesadzam - to nie ja mam trzymać do chrztu tylko mąż, mówią tak jakby on nic nie czuł. Zapominają że on też stracił dziecko, też to przeżywa. Mąż jest honorowy nie odmówił bratu choć widzę jak mu z tym ciężko, będę na chrzcie tylko ze względu na męża potem wracamy do domu. Ale jak można tak szarpać rany !!!
 
Światełko dla Waszych Aniołków - za 4 dni minie drugi mc jak urodziłam mojego aniołka, od tygodnia chodzę wściekła jak osa - moja szwagierka urodziła tydzień po mnie na jej dziecko nie jestem wstanie patrzeć a ona miała czelność poprosić mojego męża aby trzymał ich syna do chrztu.Jestem zła, że też są tacy bezmyślni ludzie - rany są tak świeże , teraz to my powinniśmy chrzcić Alicje! Jak rozmawiałam z rodziną to twierdzą, że przesadzam - to nie ja mam trzymać do chrztu tylko mąż, mówią tak jakby on nic nie czuł. Zapominają że on też stracił dziecko, też to przeżywa. Mąż jest honorowy nie odmówił bratu choć widzę jak mu z tym ciężko, będę na chrzcie tylko ze względu na męża potem wracamy do domu. Ale jak można tak szarpać rany !!!

Ludzie nie rozumieja naszej rozpaczy,ja tez nie rozumiem tego jak tak mozna postepowac.Jesli nie umieja komus wspolczuc i pomoc w jego cierpieniu niech lepiej zostana bierni a nie probuja na sile kogos uszczesliwiac.Wiem ze nikt kto nie doswiadczyl takiej tragedi nie zroumie tego co my czujemy.Najbardziej wlasnie dotyka mnie ta ludzka ignoracja i brak zrozumienia.
Rozumiem Twoja zlosc iuwazam ze masz do tego prawo.
Ja chyba na Twoim miejscu odmowilabym mimo ze nie powinno sie odmawiac trzymac dziecka do Chrztu,ale sama wiem,ze po pierwszym poronieniu nie bylam w stanie przetrwac mszy bez lzach w oczach gdy odbywaly sie Chrzty w Kosciele,poprostu cala msze plakalam i bylo mi bardo ciezki bo wybrazalam sobie jakto by bylo....
Po drugim poronieniu jest takze ciezko,tym bardzie ze tym razem przezylam pogrzeb mojego martwo urodzonego dziecka.
Bardzo boli ze ludzie nie potrafia wczuc sie w sytuacje.
 
reklama
Witam was dziewczyny. Piszę tu na forum chociaż jeszcze tak niedawno pisałam na forum dla lipcówek:( Jutro powinnam rodzić według terminu a dziś mija roczek jak zmarł mój pierwszy aniołek. Myślałam,że ta kolejna ciąża jest dla mnie pocieszeniem jakąś nagrodą dla mnie od Boga za Aniołka a tym czasem Bóg zabrał do siebie jeszcze moją Nicolę. Urodziłam w 39 tygodniu ciąży malutka ważyła 3370 i miała 57 cm śliczna zdrowa donoszona ciąża a jednak coś było nie tak,moje dziecko już nie żyło:( Teraz czekam na wyniki sekcji. To wszystko jest takie świeże dziś pierwszą noc spędziłam w domu ale nie zmrużyłam oka pierwsza noc gdzie nie wzięłam nic na sen w szpitalu byłam cały czas na lekach ale teraz muszę o wszystkim pomyśleć nie chcę chodzić na lekach chociaż wtedy mniej boli.Serdecznie współczuję dziewczynom które nie były na pogrzebie swoich maluszków .Dziś jadę po sukieneczkę dla mojego aniołeczka moja teściowa sama chce ją ubrać naoliwkować i wypieścić. Ja jestem wdzięczna lekarzom za to,że mogłam ją pożegnać na sali porodowej dostałam malutką na rączki wycałowałam powiedziałam jak bardzo ją wszyscy kochamy anestezjolog zaczął podawać mi coś na uśpienie a ja trzymałam ją cały czas w ramionach miałam maskę więc przytuliłam do niej swój policzek-tak zasnęłam po obudzeniu się po zabiegu już jej nie było:( W czwartek pogrzeb nie wiem jak dam radę ale mam jeszcze dwie córeczki więc muszę być dla nich silna choć to takie trudne:( Wszytko na sobie będzie miała nowe więc myślę co jej wsadzić do trumienki takiego "naszego" nie wiem czy misio czy smoczek. Dla wszystkich aniołeczków zapalam światełka[*][*][*][*]
 
Do góry