reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Mój poród

Emcia i Ewcia 23 rodzilam w Anglii.Moj porod w szpitalu trwal trzy dni.Jasne wymeczylam sie krwawailam masakrycznie co mnie strasznie przerazalo.
Mialam to gdzies opisac i wogole ale dalam sobie z tym siana.
Wazne ze mamy zdrowego synka!:-)
Patrzac na niego mysle:WARTO BYLO!:tak:
 
reklama
ojej maggusia rzeczywiscie nie odpowiedzialny jakis personel chyba sentymentalna jestem bo sie poryczalam
Ewunia tylko pozazdroscic tak expresem rodzic :-)
 
Ale fajnie, że odświeżyłyście wątek!
Maggusia - prawdziwy horror! A ten personel. Powinnaś to opisać dla akcji "Rodzić po ludzku". Dzielna jesteś.
 
To teraz na mnie kolej bo ja też jeszcze nie opisywałam swojego porodu.A więc to było tak:Termin porodu miałam wyznaczony na 17 marca. W 32 tygodniu byłam na usg i okazało sie że dzidziuś jest ułożony główką do góry. Ja to czułam ponieważ codziennie pod piersiami pojawiała sie wielka "piłka", która musiała być głową.Był 10 marca a u mnie kompletnie nic sie nie działo, żadnych skurczy, bóli po prostu nic. Pomyśłałam sobie że umyję okna to może coś się ruszy. Na 16.00 byłam umówiona z moja pania doktor na ktg, która miała dyżur w szpitalu. Umyłam sobie spokojnie dwa okna, usiadłam żeby odpocząc i nagle poczułam, że robi mi sie mokro miedzy nogami. Troche tego poleciało, więc pomyślałam :"Zaczęło się". zadzwoniłam do mojej pani doktor, a ona odpoweidziała, żebym juz nie przyjeżdzała na ktg tylko od razu pojechała na izbe przyjęć. Zadzwoniłam do męża, który przerażony szybko pędził do domu. W szpitalu zawieźli mnie na porodówkę i podłączyli pod ktg. Ja sie śmiałam bo skurczy żadnych nie miałam i czułam sie rewelacyjnie. Moja pani doktor jak mnie zbadała to stwierdziała, że pęcherz jest cały i rozwarcia nie ma więc zrobimy jeszcze usg. No i okazało sie że moje maleństwo nadal jest ułożone główką do góry i przekręcić sie nie chce. Powiedziała mi że zostaje w szpitalu do terminu i na poniedziałek zleciła badania do cesarki (był piątek). Ja chciałam iść do domu bo w weekend miałam szkołę, ale ona powiedziała że jak wyjdę to już tylko z dzidziusiem:) Więc tak soebie leżałam na oddziale z super dziewczynami na sali. W poniedziałek o 4 nad ranem wstałam do łazienki i cos mnie bolał kręgosłup. myśłam że źle spałam, ale tak co chwila pobolewał. było jeszcze ciemno i nie chciało mi sie patrzeć na zegarek wię c poczekałam aż się rozwidni. Okazało się że mam skurcze co 10 minut po 30 sekund. Zrobili mi ktg i docgodziły do 50% co jedna z lekarek skwitowała "Takie skurcze to nie skurcze". Ale główny lekarz na obchodzie poprosił mnie do badania i stwierdził że mam już 3 cm rozwarcia więc mam sie pakowac bo zaraz będę miała cesarkę;Kurcze nie wiedziałam co mam robić, panika totalna. zadzwoniłam do męża, który był w trasie i powiedziałam żeby wracał bo ja zaraz mam cesarkę. Poszłam z położną na blok operacyjny i na szybciora zrobili mi wszystkie badania ( miały byc tego dnia ale nie zdazyli). Parę minut po 11 zaczęli mi robić cesarkę ( między innymi moja pani doktor, która akurat nie miała dyżuru, ale była w szpitalu i po nią zadzwonili - byłam tym zszokowana ale baaardzo zadowolona) i o 11.20 przyszło na świat moje największe szczęście pod słońcem - MATEUSZEK. Lekarze byli wspaniali, położne również, anestezjolog cały czas mówił mi co się dzieje. A jak wyjmowali Mateunia to obsikał dwie panie doktorki:)))) a ja tylko pytałam; Zdrowy, zdrowy??? Po czym położna powiedziała, że zdrowiuteńki i dostał 10 punktów. Wtedy poczułam sie szczęśliwa jak nigdy dotąd. Mam dwa Słoneczka, które kocham najbardziej na świecie: Męża i Synka.Ale się rozpisałam.....
 
jak tak czytam ten twoj opis Maggusia to mi sie moj porod przypomina........mnie tez niestety wymeczyli .....tak wogole to pierwszy raz w szpitalu wyladowalam w dwudziestym tygodniu ciazy.....mialam bole brzucha wiec moj maz zawiózł mnie do szpitala...tam mnie przebadali i stwierdzili ze to skurcze i ze mam 3 cm rozwarcia.....lezalam pod kroplówkami 2 dni caly czas myslac o najgorszym .....w koncu sie dowiedzialam ze prawdopodobnie wyjde ze szpitala ale do konca ciazy bede lezala w lozku podpieta do kroplowki...zalamka totalna....jednak w koncu okazalo sie ze mam tylko brac antybiotyk 4xna dobe i moge isc do domu.....a tam tylko lezec -siusiu i lezec....i tak prawie do konca ciazy dodatkowo wizyta u lekarza co tydzien no i usg co okolo 10 dni.....
Oczywiscie caly czas mnie uswiadamiano ze porod moze byc w kazdej chwili .......wiec tylko sie modliłam zeby dotrwac chociaz do 30 tygodnia......i tak leciało az tu chyba w osmym miesiacu maly przestal sie ruszac -znowu szpital no ale na szczescie wszystko było oki :)......jednak na kilka tygodni przed porodem zaczelam troche puchnac wiec zaczeli mnie wysylac na dodatkowe badania i monitorowanie bobasa ..........dwa razy bylo tak ze kazali mi juz chodzic po korytarzu szpitalnym bo stwierdzili ze porod bedzie lada chwilka .....a po kilku godzinach jednak kazali mi isc do domu ......jaka ja bylam wtedy zla na nich.
I tak dotrwalam do dnia terminu a tu cisza ...pozniej jeszcze 9 dni i kazali mi przyjsc na wywolanie , wiec 13marca o 6 rano wstawilam sie w szpitalu....tam kilka papierkow do podpisania mi dali a pozniej wyslali na sale porodowa...... i tutaj dopiero sie zaczelo...........
podpieli mnie do kroplowek bo kilka ich mialam ....i tak lezalam kilka godzin skurcze byly coraz mocniejsze i poznym popoludniem rozwarcie mialam juz prawiena 9 cm......bole tragiczne...oni zwiekszali mi caly czas dawke w tej kroplowce a tu nic na dodatek strasznie zaczelam puchnac.....okolo 21 mialam juz calkowite rozwarcie no wiec polozne kazaly mi rodzic ......jedyny szczegol to to ze nie sprawdzily polozenia dziecka-a ono bylo caly czas za wysoko......no ale kogo to obchodzilo:(......caly czas mnie meczyly i kazaly rodzic z nogami u gory ze tak powiem ........okolo 2 nad ranem juz nie dalam rady i zaczelam tam doslownie wyć i prosic o znieczulenie ale dowiedzialam sie ze jest noc i one nie ma mozliwosaci sprowadzenia lekarza ktory moglby mi je dac.........na moje szczescie po gpodzinie okazalo sie ze lekarz przyjechal bo byl potrzebny do naglego cc.....dostalam znieczulenie w kregoslup -ulga nieopisana ale tylko na pol godziny ......powrocily bole jeszcze wieksze niz przedtem ....polozne przez caly czas mnie meczyly ze musze rodzic a bole sa mi potrzebne bo wtedy szybciej urodze....
Kolo godziny 5 rano przyjechal lekarz ktory odbiera porody ...zbadal mnie i natychmiast kazal przestac mnie meczyc i nie zwiekszac dawki kroplowki bo dziecko bylo wciaz bardzo wysoko ...zobaczyl co sie ze mna dzieje ..ze jestem juz prawie nie przytomna wiec kazal mi dac jeszcze jedno znieczulenie , ktore niestety nie podzialalo.....o godzinie 9 rano wzieli mnie na sale operacyjna ....dali kolejne juz trzecie znieczulenie w kregoslup i zaczeli mnie ciac...........niestety znieczulenie tym razem tez prawie wcale nie podzialalo ...zaczelam sie tam wydzierac z bolu ....czulam kazdy ruch skalpela....wiec oni jak najszybciej probowali wyciagnac bobasaa a mi podali morfine.....nie wiem jakim cudem ale i tak gdy mnie szyli to czulam troche.....moj maly brzdac urodzil sie o 10.03 ja niestety tego nie pamietam bo na kilka minut film mi sie urwal i na moje nieszczescie byl to moment wyciagniecia maluszka z brzucha ....zobaczylam go dopiero poznym wieczorem tego samego dnia czyli po prawie 10 godzinach od cc ...niestety moglam z nim byc tylko przez jakies 15-20 minut bo cala sie trzeslam ja narkoman na glodzie...rodzina tez nie mogla mnie odwiedzac ....gdy juz myslalam ze wszystko za mna ...po polnocy przyszly dwie polozne i zaczely uciskac moj brzuch (metodą podobna jak sie wykonuje masarz serca podczas sztucznego oddychania...tylko ze na moim brzuchu).......myslalam ze umre ..przestalam nad soba panowac i zaczelam je odpychac od siebie.........nastepnego dnia pielegniarki pomogly mi usiasc na lozku ....mialam okropne zawroty glowy i myslalam ze zwymiotuje....pozniej moglam juz zobaczyc moje malenstwo i to bylo najwazniejsze ....teraz z perspektywy czasu zaczynam widziec co sie ze mna dzialo w szpitalu.........no bo same popatrzcie......przez prawie cala ciaze bralam tabletki na powstrzymanie skurczy....nastepnie dostawalam coraz to wieksze dawki na wywolanie porodu - nie dziwie sie ze moj organizm nie wiedzial o co chodzi, moim zdaniem powinni mi kazac duzo wczesniej odstawic te tabletki .....pozniej 3 znieczulenia ...morfine......no a pozniej przez pare dni dostawalam w kroplowce tez jakies leki zeby uspokoic moj organizm
Sama sie dziwie jak ja po tym wszystkim doszlam do siebie bo w piatek bylam juz w domu .....i nawet mojego bobasa przekonalam do piersi mimo ze zaczelam go karmic dopero tydzien po porodzie.....
......jednak na sam koniec...i tak jak Maggusia napisze ZE WARTO BYŁO:tak: :tak: :tak: i tez mysle o jeszcze jednym bobasie;-) tylko jeszcze nie teraz;-)
 
Ewcia 23 ale ci szybko poszlo wow:-)

Kjujik jak sobie to przypominam ciagle mam lezki w oczach a jak czytalam to ostatnio jak wam opisalam to poprostu tez sie poplakalam!:eek:

Tereska masakra!co ty przezylas to szok totalny:szok:mysle ze wlasnie tak wlasnie wiekszosc kobiet tkaktowanych sa za granica ktore rodza nie w swoim kraju.

MagdalenaB no wlasnie dobrze ze nic nam sie nie stalo!

Pytia ciagle mysle nad tym zeby to gdzies opisac o jeszcze jkby sie zebraly mamy inne np Ja i Tereska do tego artykulu to chyba kazdemu by sie odechcialo rodzic po za granicami kraju:baffled:

Lolcia no a ty rodzilas po za granicami i ladnie cie potraktowali widac z twojego opisu:-)
 
reklama
no maggusia mysle ze moge byc wdzieczna losowi za taki porod i zyczye kazdej kobiecie zeby w taki sposob przezyla ta chwile, choc jak widac z naszych opisow nawet najgorsze doswiadczenia zapominamy jesli zwiazane sa z takim cudem jak pojawienie sie malenstwa na swiecie...ja przede wszystkim staralam sie zachowac dystans i nie stresowac za bardzo tym czy mnie natna czy nie czy mi zrobia lewatywe...i okazalo sie ze dobrze bo w tym momencie nic mnie nie obchodzilo, chcialam tylko zeby dzidzia sie juz cala i zdrowa pojawila na swiecie...nie stresowalam sie studentkami na sali...nie wiem jak to sie stalo ale totalnie sie wyluzowalam i wiem ze to bardzo pomoglo...mnie za kazdym razem gdziekolwiek czytam lub widze porody zbiera sie na placz, wzrusza mnie to niesamowicie, wczoraj ogladalam Przesluchanie z Janda i tam byla scena porodu ryczalam jak bobr...i teraz jak znalazlam ten watek i czytam Wasze opisy jest tak samo...na pewno zdecyduje sie na druga dzidzie, a nawet gdybym miala taka mozliwosc to chcialabym trojke..no ale u nas w Polsce to 3 dzieci to juz luksus :wściekła/y: :-( :baffled:
 
Do góry