reklama
Emcia
Marcowa Mama '06
No to i ja sie dolacze ze swoim opisem mialam latwo w porownaniu do was...
(Rodzilam w Irlandii w miescie Cork) Z gory przepraszam ze taki dlugi opis...
Termin porodu mialam wyznaczony na 20 marca, ale ze nic sie nie dzialo dostalam termin na wywolanie na 28 marca na 20.30. Smutno mi bylo ze dzidzia sila na ten swiat bedzie zapraszana, ale nie bardzo mialam wybor! Psychicznie juz sie na to przygotowalam, w noc przed ledwie zmruzylam oko, a zasnelam dopiero nad ranem. Obudzilam sie kolo 7 i poczulam ze cos mi dziwnie mokro, gdy poszlam do lazienki zobaczylam duzo wodnistego sluzu i jasna krew no i spanikowalam... Wyciagnelam jeszcze bardziej spanikowanego meza spod prysznica i udalismy sie do szpitala. Tam badanie i ktg okazuje sie ze mam 2 cm rozwarcia i ze porod sie zaczal.... Oboje w ryk!! Ze wzruszenia ze to juz i ze strachu...ze to juz!!! Pozwolili mi wrocic do domu i czekac na rozwoj akcji a jak sie nie rozwinie to i tak przyjechac o tej 20.30 co ja mialam wyznaczona! Wrocilam do domu i zaraz zaczely sie skurcze, takie tam delikatne prawie nic. Zjadlam sniadanko, pojechalismy wraz z moja siostra na zakupy (no cos trzeba bylo zjesc na obiad,nie? Energia bedzie potrzebna )Skurcze sie wzmacnialy i byly regularne ale do wytrzymania! Wzielam kapiel, zjadlam obiad, skurcze sie wzmacnialy i juz mi sie wydawalo ze sa bardzo mocne! (to bylo zanim poznalam co to znaczy BARDZO MOCNE SKURCZE). Ok. 18.00 juz byly czesto co ok. 5 min no i dosc dokuczliwe! Maz sial panike i ciagle mnie staral przekonac ze to juz czas smigac do szpitala, a mnie szlak trafial ,bo to moja decyzja itp. (wiecie same jak to jest jak sie rodzi - nie lubi sie cwaniakowania przy nas ) Biedak myslalam ze zejdzie na zawal ze stresu, chyba myslal ze mu urodze w samochodzie (zaznaczam ze szpital 3 min. od domu) W koncu kolo 19 (ku radosci meza) zdecydowalam ze czas ruszac do szpitala skurcze mialam co 3 min po minucie!
Gdy zajechalismy przytomnie poinformowalam pielegniarki ze jestem i kazaly mi poczekac w poczekalni! Troche sie zdziwilam ale bylam zbyt zaaferowana dosc silnym bolem aby rozmyslac! Po ok. 10 minutach (ktore zdawaly sie byc 10 godzinami) weszla radosna polozna i kazala isc z nia, po czym kiedy ja sie praktycznie doczolgalam na sale zdziwiona spytala: CZY COS CIE BOLI?? Wtedy juz nerwy mi puscily i oznajmilam ze owszem boli, nieco! Okazalo sie ze kolezanka jej nie powiedziala ze ja rodze i ze nie przyjechalam na wywolanie porodu tylko RODZIC!
Po wyjasnieniu "nieporozumienia" zostalam podlaczona pod ktg na 30 min, badanko a tu okazuje sie ze ja mam 2,5 cm rozwarcia po calym dniu bolow!! Zalamka! Zostalam wyslana do wanny z goraca woda w celu przyspieszenia i tam to juz myslalam ze zejde smiertelnie z bolu! Wytrzymalam godzine i wyslalam meza do poloznej szykowac znieczulenie! Po kolejnym pol godzinnym ktg (gryzlam sciany) dostalam zastrzyk w udko i kazaly isc sie polozyc, zostalam sama bo niby mialam sie zdrzemnac, niestety zastrzyk spowodowal niemilosierne mdlosci i wymioty ale nic nie pomogl na bol! Taka zarzygana w kiblu znalazla mnie inna polozna i natychmiast pogonila mnie na porodowke, w miedzy czasie wolajac lekarza od znieczulen! to bylo ok 2 w nocy dostalam znieczulonko w kregoslup no i do 8 rano to byla bajka! Zero bolu nic! Maz pojechal pospac i ja tez kimalam tylko mialam wysoka goraczke (nie wiadomo czemu) wiec musialam pic duzo wody i ciagle mnie budzily! (Polozna i studentka byly BOMBA). O 8.30 zaczelam przec i przy wsparciu meza i poloznych o 9.31, 29 marca 2006 roku na moich oczach (maz podpieral mi plecy) przyszla na swiat moja najdrozsza, najpiekniejsza kruszynka! Dostalam ja w ramiona i nigdy nie zapomne tych malenkich, wystraszonych, wymeczonych po tylu godzinach porodu, ale jakze ufnych oczek! Pierwszy oddech i pierwszy placz.... Cud normalny cud od Boga...
(Rodzilam w Irlandii w miescie Cork) Z gory przepraszam ze taki dlugi opis...
Termin porodu mialam wyznaczony na 20 marca, ale ze nic sie nie dzialo dostalam termin na wywolanie na 28 marca na 20.30. Smutno mi bylo ze dzidzia sila na ten swiat bedzie zapraszana, ale nie bardzo mialam wybor! Psychicznie juz sie na to przygotowalam, w noc przed ledwie zmruzylam oko, a zasnelam dopiero nad ranem. Obudzilam sie kolo 7 i poczulam ze cos mi dziwnie mokro, gdy poszlam do lazienki zobaczylam duzo wodnistego sluzu i jasna krew no i spanikowalam... Wyciagnelam jeszcze bardziej spanikowanego meza spod prysznica i udalismy sie do szpitala. Tam badanie i ktg okazuje sie ze mam 2 cm rozwarcia i ze porod sie zaczal.... Oboje w ryk!! Ze wzruszenia ze to juz i ze strachu...ze to juz!!! Pozwolili mi wrocic do domu i czekac na rozwoj akcji a jak sie nie rozwinie to i tak przyjechac o tej 20.30 co ja mialam wyznaczona! Wrocilam do domu i zaraz zaczely sie skurcze, takie tam delikatne prawie nic. Zjadlam sniadanko, pojechalismy wraz z moja siostra na zakupy (no cos trzeba bylo zjesc na obiad,nie? Energia bedzie potrzebna )Skurcze sie wzmacnialy i byly regularne ale do wytrzymania! Wzielam kapiel, zjadlam obiad, skurcze sie wzmacnialy i juz mi sie wydawalo ze sa bardzo mocne! (to bylo zanim poznalam co to znaczy BARDZO MOCNE SKURCZE). Ok. 18.00 juz byly czesto co ok. 5 min no i dosc dokuczliwe! Maz sial panike i ciagle mnie staral przekonac ze to juz czas smigac do szpitala, a mnie szlak trafial ,bo to moja decyzja itp. (wiecie same jak to jest jak sie rodzi - nie lubi sie cwaniakowania przy nas ) Biedak myslalam ze zejdzie na zawal ze stresu, chyba myslal ze mu urodze w samochodzie (zaznaczam ze szpital 3 min. od domu) W koncu kolo 19 (ku radosci meza) zdecydowalam ze czas ruszac do szpitala skurcze mialam co 3 min po minucie!
Gdy zajechalismy przytomnie poinformowalam pielegniarki ze jestem i kazaly mi poczekac w poczekalni! Troche sie zdziwilam ale bylam zbyt zaaferowana dosc silnym bolem aby rozmyslac! Po ok. 10 minutach (ktore zdawaly sie byc 10 godzinami) weszla radosna polozna i kazala isc z nia, po czym kiedy ja sie praktycznie doczolgalam na sale zdziwiona spytala: CZY COS CIE BOLI?? Wtedy juz nerwy mi puscily i oznajmilam ze owszem boli, nieco! Okazalo sie ze kolezanka jej nie powiedziala ze ja rodze i ze nie przyjechalam na wywolanie porodu tylko RODZIC!
Po wyjasnieniu "nieporozumienia" zostalam podlaczona pod ktg na 30 min, badanko a tu okazuje sie ze ja mam 2,5 cm rozwarcia po calym dniu bolow!! Zalamka! Zostalam wyslana do wanny z goraca woda w celu przyspieszenia i tam to juz myslalam ze zejde smiertelnie z bolu! Wytrzymalam godzine i wyslalam meza do poloznej szykowac znieczulenie! Po kolejnym pol godzinnym ktg (gryzlam sciany) dostalam zastrzyk w udko i kazaly isc sie polozyc, zostalam sama bo niby mialam sie zdrzemnac, niestety zastrzyk spowodowal niemilosierne mdlosci i wymioty ale nic nie pomogl na bol! Taka zarzygana w kiblu znalazla mnie inna polozna i natychmiast pogonila mnie na porodowke, w miedzy czasie wolajac lekarza od znieczulen! to bylo ok 2 w nocy dostalam znieczulonko w kregoslup no i do 8 rano to byla bajka! Zero bolu nic! Maz pojechal pospac i ja tez kimalam tylko mialam wysoka goraczke (nie wiadomo czemu) wiec musialam pic duzo wody i ciagle mnie budzily! (Polozna i studentka byly BOMBA). O 8.30 zaczelam przec i przy wsparciu meza i poloznych o 9.31, 29 marca 2006 roku na moich oczach (maz podpieral mi plecy) przyszla na swiat moja najdrozsza, najpiekniejsza kruszynka! Dostalam ja w ramiona i nigdy nie zapomne tych malenkich, wystraszonych, wymeczonych po tylu godzinach porodu, ale jakze ufnych oczek! Pierwszy oddech i pierwszy placz.... Cud normalny cud od Boga...
no magussia z tym dystansem to pisalam raczej w kontekscie mojego porodu...watpie ze gdybym miala taka sytuacje jak Ty to z takim luzem bym to przeszla...ciezko zachowac dystans w takiej ciezkiej sytuacji...
emcia...i znow lezka w oku sie zakrecila...:-)
emcia...i znow lezka w oku sie zakrecila...:-)
lolcia81
Podwójna szczęśliwa mama!
- Dołączył(a)
- 9 Październik 2005
- Postów
- 2 109
Ewcia 23 ale ci szybko poszlo wow:-)
Lolcia no a ty rodzilas po za granicami i ladnie cie potraktowali widac z twojego opisu:-)
Maggusia ja rodziłam w Polsce
Zuzia24
Fanka BB :)
Maggusia ja podobnie ja Ty rodzilam w Anglii i szczerze mowiac jestem baaaaaaardzo zadowolona. polozna byla przemila i jak zobaczyla mnie jak konam z bolu to od razu dostalam znieczulenie. fakt bylo ciezko ale polozne (a bylo ich dwie - jedna nawet jak zobaczyla mnie na porodowce to od razu przyszla do mnie bo pamietala mnie z wizyt cotygodniowych u niej ) byly bardzo pomocne. nawet po powrocie do domu mialam swietna opieke - codzienne wizyty mojej "znanej" poloznej w domu . i nie wiem czy chcialabym rodzic w Polsce po takim doswiadczeniu tutaj. ( mam nadzieje ze nikogo nie urazilam)
kjujik10
marcowa mama06` Marta R
- Dołączył(a)
- 10 Listopad 2005
- Postów
- 215
O rany dziewczyny a ja sadzila ze mialam ciezki porod a jak czytam wasze opisy to sie wydaje ze moj to byl piekny ( no tak pomiedzy):-).
Ja lezalam ostatni miesiac w szpitalu tak na weekendowe przepustki tak 10 lutego zabrala mnie karetka do szpitala bo mialam straszne bole w kregoslupie jak nerki czy cos maz byl w pracy bo to byla 10 rano. wiec polozyli mnie w szpitalu podlaczyli kroplowke i tak ja tylko zmieniali nawadniali mnie jak cholera a ja przez dwa dni ani grama sie nie zalatwilam wiec spuchlam niemilosiernie ordynator przyszedl i powiedzial ze to porodowe skurcze w (36 tygodniu ciazy). Mąz sie wkurzyl i w niedziele kazal ordynatorowi pisac mi wypis ze szpitala na wlasne rzadanie. Zabral mnie z tamtad i przewiozl do innego spitala tam mnie przyjeli polozyli i tak trzy dni na uwaga!!! tylko urosepcie mnie trzymali bole przeszly okazalo sie ze mocz mi sie cofal do nerek i stad te bole jeszcze troszke a by bylo zapalenie nerek i ciaza zagrorzona. Ale dobrze sie skonczylo i wyszlam. Za 10 dni poszlam na kontrole okazalo sie ze mam cisnienie 140/100 wiec znow bylo zapraszamy na gore znow tydzien w szpitalu i do domu ale juz z tabletkami na obnizenie cisnienia 10 dni przerwy w domku i nastepna kontrola znow cisnienie i szpital (ordynator to juz osobiscie moja ciaze prowadzil:-)) i tak zadzwonilam do mamy powiedzialam ze jutro pewnie wyjde bo termin na 20 a to byl 14 marca wiec sie nawet nie rozakowalam . Rano ordynator mowi mi pani Marto to do badanka ja ok co mi tam:-) poszlam a on mi mowi o wody sie sacza chyba juz jakis czas (co sie okazalo 10 dni sie saczyly tak powoli) to sie pakujemy i na gore na porodowke ja w ryk tak sie rozbeczalam strasznie sie balam zadzwonilam do meza przyjechal moment. Przyszedl jakis lekarz dal mi czopki wiec je wzielam podlaczyl mi ktg i kroplowke na wywolanie porodu a po czopkach co 5 minut mnie odlaczali bo do kibelka latalam:-) wkoncu sie zaczely skurcze byly male wiec w wannie z hydro masezem siedzialam ze nie czulam skurczy wyszlam siedzialam troszke na pilce troszke chodzilam i sie polozylam wtedy ja mnie zaczelo bolec to myslalam ze tynk zjem przyszly dwie pielegniarki i mowia o to chyba juz bo sie bardzo na meza darlam krzyczalam na niego zeby mnie nie dotykal tylko siedzial:-). i Tak od 9 rano o 19 zacza sie ten wlasciwy porod kazali przec parlam w sumie trzy razy o 19. 15 urodzialm Igorka ja bylam tak zmeczona ze zasypialam po calym dniu ale spojzalam na Daniela i zobaczylam jak on z duma patrzy na malego pamietam w sumie to nabardziej ten jego wzrok. Igorek urodzil sie 15 marca o 19.15 nie plakal nic tylko lezal mi tak na brzuszku i tylko oczkami tak jak by sie rozgladal a ja bylam dumnia i jak bym mniala jeszcze miec dzidziusia to moge nawet juz:-)
Ja lezalam ostatni miesiac w szpitalu tak na weekendowe przepustki tak 10 lutego zabrala mnie karetka do szpitala bo mialam straszne bole w kregoslupie jak nerki czy cos maz byl w pracy bo to byla 10 rano. wiec polozyli mnie w szpitalu podlaczyli kroplowke i tak ja tylko zmieniali nawadniali mnie jak cholera a ja przez dwa dni ani grama sie nie zalatwilam wiec spuchlam niemilosiernie ordynator przyszedl i powiedzial ze to porodowe skurcze w (36 tygodniu ciazy). Mąz sie wkurzyl i w niedziele kazal ordynatorowi pisac mi wypis ze szpitala na wlasne rzadanie. Zabral mnie z tamtad i przewiozl do innego spitala tam mnie przyjeli polozyli i tak trzy dni na uwaga!!! tylko urosepcie mnie trzymali bole przeszly okazalo sie ze mocz mi sie cofal do nerek i stad te bole jeszcze troszke a by bylo zapalenie nerek i ciaza zagrorzona. Ale dobrze sie skonczylo i wyszlam. Za 10 dni poszlam na kontrole okazalo sie ze mam cisnienie 140/100 wiec znow bylo zapraszamy na gore znow tydzien w szpitalu i do domu ale juz z tabletkami na obnizenie cisnienia 10 dni przerwy w domku i nastepna kontrola znow cisnienie i szpital (ordynator to juz osobiscie moja ciaze prowadzil:-)) i tak zadzwonilam do mamy powiedzialam ze jutro pewnie wyjde bo termin na 20 a to byl 14 marca wiec sie nawet nie rozakowalam . Rano ordynator mowi mi pani Marto to do badanka ja ok co mi tam:-) poszlam a on mi mowi o wody sie sacza chyba juz jakis czas (co sie okazalo 10 dni sie saczyly tak powoli) to sie pakujemy i na gore na porodowke ja w ryk tak sie rozbeczalam strasznie sie balam zadzwonilam do meza przyjechal moment. Przyszedl jakis lekarz dal mi czopki wiec je wzielam podlaczyl mi ktg i kroplowke na wywolanie porodu a po czopkach co 5 minut mnie odlaczali bo do kibelka latalam:-) wkoncu sie zaczely skurcze byly male wiec w wannie z hydro masezem siedzialam ze nie czulam skurczy wyszlam siedzialam troszke na pilce troszke chodzilam i sie polozylam wtedy ja mnie zaczelo bolec to myslalam ze tynk zjem przyszly dwie pielegniarki i mowia o to chyba juz bo sie bardzo na meza darlam krzyczalam na niego zeby mnie nie dotykal tylko siedzial:-). i Tak od 9 rano o 19 zacza sie ten wlasciwy porod kazali przec parlam w sumie trzy razy o 19. 15 urodzialm Igorka ja bylam tak zmeczona ze zasypialam po calym dniu ale spojzalam na Daniela i zobaczylam jak on z duma patrzy na malego pamietam w sumie to nabardziej ten jego wzrok. Igorek urodzil sie 15 marca o 19.15 nie plakal nic tylko lezal mi tak na brzuszku i tylko oczkami tak jak by sie rozgladal a ja bylam dumnia i jak bym mniala jeszcze miec dzidziusia to moge nawet juz:-)
A
azik
Gość
Zuzia - nikogo nie uraziłaś - wiele z nas chciałoby standardów zachodnich - obsługa to chyba w każdym kraju taka sama - czyli różnie - jedni są OK, a inni powinni zmienić zawód...
tereskaa
Mamusie Marcowe '06
Zuzia - nikogo nie uraziłaś - wiele z nas chciałoby standardów zachodnich - obsługa to chyba w każdym kraju taka sama - czyli różnie - jedni są OK, a inni powinni zmienić zawód...
ja tez sie z toba azik zgadzam .......swoje przeszlam ale i tak z tego co slysze jak to wszystko wyglada w polsce to i tak wole tutaj rodzic......
ja jedynie narzekam na dwie polozne ktore byly przy mnie cala noc......a reszta wiadomo bylo ciezko ....ale nie zwalam calej winy na personel bo to tez wina tego ze moj organizm tak reagowal (starali sie jak mogli-3 znieczulenia ) no i warunki szpitalne super.
reklama
Zuzia ja tez uwazam ze nikogo nie urazilas no bo czymw twojej wypowiedzi nic nie bylo bulwersujacego
Kjujik ladny opis porodu.No i dobrze ze wtedy maz cie wziol z tamtego szpitala;-)
Lolcia przepraszam myslalam ze rodzilas u siebie za granicapomylilo mi sie hehe.
Kjujik ladny opis porodu.No i dobrze ze wtedy maz cie wziol z tamtego szpitala;-)
Lolcia przepraszam myslalam ze rodzilas u siebie za granicapomylilo mi sie hehe.
Podobne tematy
Podziel się: