mala.di
Fanka BB :)
mala.di, kochana jestem prawnikiem, co prawda dopiero robię aplikację ale się naoglądałam takich historii jak Twoja, miałam takie klientki i wiem jak wygląda walka o alimenty. Jeżeli się z nim nie dogadasz, daj znać ja Ci pomogę nawet jak coś pozew napisać i powiem co i jak. Ma zdolność zarobkowania - ma więc jak nie ściągną od niego to najwyżej będzie Ci płacił Fundusz Alimentacyjny to jednak maximum 500 zł miesięcznie, więc lepiej się z nim dogadać, może z jego matką. Skoro jest taka wierząca to powinna zainteresować się wnukiem.
Dzięki bardzo asiu;-) staram sie jednak mieć nadzieje że naprawde zwyczajnie nie może znaleźć roboty, i w koncu ja znajdzie i mnie wspomoże jak tylko będzie mógł. Myśle, że jesli sam bedzie płacił to nie ma co isc do sadu. nie chce mu tego odpuscic, gdy bedzie pracował a mimo to bedzie miał w dupie, to nawet o alimenty na czas ciąży się wystaram.
Nie mam tez zamiaru utrudniać mu kontaktów z dzieckiem, ale chociażby te 80km nas dzielące bedzie mu je utrudniać, jedyne co bym chciała to żeby się leczył bo ma zespół touretta, tiki ma tylko takie w tzw postaci prostej jak chrząkanie, jakieś ruchy głowy, bez wykrzykiwania jakiś przeklenstw wiec w zyciu mu to nie przeszkadza, ale chyba wlasnie przez to bywa agresywny - w sensie słownie, unosi sie bez powodu. Jego mama co najwyzej wsparcie psychiczne moglaby mi dac, bo jej ledwo starcza na jedzenie, a synek jej tak wlazł na głowe, ze ona juz chyba zadnego wplywu na niego nie ma. Dla mnie jest ona miła odkąd mnie poznała, gdy dowiedziala sie o ciąży to również mówiła bym o siebie dbała, pytała o dzidziusia, zapraszała do siebie. Ale rozmowy z jego mamą bywaja wielce denerwujące, ja sama jestem wierząca, ale ta kobieta nie umie mówić minuty by nie wspomnieć o Bogu, Jezusie, Maryi, czy o jakimś świętym...
Ostatnia edycja: