Hej.
Milena- bedzie dobrze &&&
My juz spowrotem w Uk.. Oczywiscie dolek dopadl.. ehhh
Mam nadzieje ze w koncu bedziemy szli na prosta a nie ciagle pod gorke i ze w koncu zjedziemy do Pl..
Ogolnie to ok bylo, procz tesciowej tradycyjnie, jak juz pisalam.. Ale ale ale sama miala jelitowke pierwszy raz i zobaczyla jak sie zachowuje zoladek i caly organizm czy takim czyms.. Od rana T i tesciu proponowali jej bigos, rosol, kleik ryzowy a ja mialam ubaw po pachy
i jej mowilam ze w koncu widzi jak to jest i ze nic sie przelknac nie da... to przyznala mi racje.
Noo a w pon wieczorem mnie zlapalo.. o zgrozo... tyle ze u mnie szlo i dolem i gora.. Juz sie balam jak ja polece tym samolotem, ale wymioty we wtorek ustaly jedynie rozwolnionko ganialo jeszcze do poludnia. A w ten poniedzialek zjadlam u tesciowej rosol a byl tak tlusty ze tylko pol talerza zjadlam i rozbolal mnie brzuch... To pewnie przez jej rosol hehehhe.
Lot mielismy pozno bo o 22. Maja nie spala wcale, grzecznie siedziala, az taka starsza para pytala obok czy leci pierwzzy raz ze taka.grzeczna.
Mielismy jedno miejsce obok siebie wolne bo malo ludzi lecialo wiec gwiazda zadowolona ze miala swoj fotel
Dzis jeszcze mialam taki zmulony zoladek, deszcz padal ciagle, szara rzeczywistosc powrocila.. W Pl tak cieplo, sloneczko..
Za 1,5 tyg do pracy ide.. Ale ten czas goni...