Kasiek do Kubicy to mi daleko
hahah.. dziś jak Ł wczesniej wroci tez ide posmigac
cofac sie musze nauczyc.. bo jak narazie to dla mnie abstrakcja.
Anetka na prawko sie chcem zapisac. ale musze poczekac az remont domu skonczymy bo narazie pieniądze wszystkie tam topione. Zimą bym chciala uczyć sie jezdzić. Ciul ze zle warunki, no ale jak sie wtedy naumiem jezdzić to juz sobie dam rade.
Dorota wspolczuje. chyba kazdy chlop taki sam. Moj Ł przynajmniej tak. nawet jak sie poklucimy tak ostro to on sądzi ze skoro jemu juz przeszlo to i mi powinno.
Milena no juz malo ci zostało. KAsiek i nie zawsze w 41 max wywolują poród. JAk bylam w ciązy z F na patologii poznalam dziewczyne ktorą odsylali od szpitala do szpitala, i ona tak jezdzila miedzy miastami. z silnymi bolami. Termin na 24 grudzien. a był 18 styczen. Urodzila 20 stycznia.
Wszedzie twierdzili ze trzeba czekac do skurczy, ze dziecko samo wie kiedy ma sie urodzić. masakra.
Ja to z O w dzien terminu jak zajechalam i mi powiiedzieli ze akcji porodowej nie widac a skurcze mialam takie ze bolało mniew wszystko, powiedizlam ze ja nie wyjde z izby puki mnie nie polozą na oddzial. ze moge nawet tu gdzie stoje rodzić. No i tego samego dnia urodzilam.
Znowy ogorki robilam. juz mam ich dosc. bedą mi sie snily w nocy koszmary ogorkowe ;/
i grzybki marynowalam
mniam.. ale octem cuchnie niemiłosiernie