reklama
pinky sky
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 10 Czerwiec 2011
- Postów
- 14 298
Anetka i Ty się wzięłaś za ćwiczenia? To ja swoich nie policzę bo tyle to pewnie przy kawie by wyszło dzisiejszej
Małą czarna moja rok starsza i się ciągle budzi na picie no może nie co 40 minut ale się budzi Ja sobie w tym roku też mówiłam że nie będę dużych urodzin robiła i co?? Jak koń pociągowy
Kamma i my chyba łóżko kupujemy tylko taką kanapę jednoosobową rozkładaną bo C dziś był i oglądał i jest taka jak chcemy nie całe 500zł jutro ja pójdę
Vegas i Ty aktywna jesteś razem z Martynką
Rox to gdzie tyłek przeziębiłaś?? A jak to się leczy to co ma Boo??
Ja się uczę dziewczyny napiszę o MATKO!!!!! Na co mi to było rok od obrony mija a ja się uczyć nie potrafię nawet skupić się nie mogę;/ Czytam bez zrozumienia;/ Zrobiłam przerwę na brzuszki i gadam z kumpelą ze studiów i się same oszukujemy hahaha
Paula bardzo dobre podejście Witaj napisz coś o sobie więcej
Małą czarna moja rok starsza i się ciągle budzi na picie no może nie co 40 minut ale się budzi Ja sobie w tym roku też mówiłam że nie będę dużych urodzin robiła i co?? Jak koń pociągowy
Kamma i my chyba łóżko kupujemy tylko taką kanapę jednoosobową rozkładaną bo C dziś był i oglądał i jest taka jak chcemy nie całe 500zł jutro ja pójdę
Vegas i Ty aktywna jesteś razem z Martynką
Rox to gdzie tyłek przeziębiłaś?? A jak to się leczy to co ma Boo??
Ja się uczę dziewczyny napiszę o MATKO!!!!! Na co mi to było rok od obrony mija a ja się uczyć nie potrafię nawet skupić się nie mogę;/ Czytam bez zrozumienia;/ Zrobiłam przerwę na brzuszki i gadam z kumpelą ze studiów i się same oszukujemy hahaha
Paula bardzo dobre podejście Witaj napisz coś o sobie więcej
Ostatnia edycja:
mała_czarna
Fanka BB :)
paulaw- witaj;-)
kasiek- powodzenia w nauce;-) Dasz radę, na pewno!
A ja spadam do wyrka, dobranoc:-)
kasiek- powodzenia w nauce;-) Dasz radę, na pewno!
A ja spadam do wyrka, dobranoc:-)
Liza
Fanka BB :)
Witam sie.
Rox fajnie ze zajrzalas do nas
Zdrówka dla Boo :* i dla ciebie... ;-)
Co do rowerków to mamy juz dla Hani cale lato i jesien przejezdzila a w tym roku musimy zakupic dla niej wiekszy badz dla daniela jakis rowerek, bo on jeszcze nie umie jezdzic, tyle ile sie z nim najezdzilam a on nic nie łapie ;/ Hania w mig zalapala ;]
kasiek jak robie te ziemniaczki? proste obieram ziemniaki, kroje w kostke, w misce wlewam olej i ze 2 lyzki papryki slodkiej, wrzucam do tego ziemniaki, mieszam by wszytskie byly w tym i na blache, do piekarnika, na 200stopni i 30min i sa gotowe
Śnieg pada, zaraz wyjde z chlopakami to chociaz Miki zobaczy snieg, bo jeszcze niewidział ;]
Rox fajnie ze zajrzalas do nas
Zdrówka dla Boo :* i dla ciebie... ;-)
Co do rowerków to mamy juz dla Hani cale lato i jesien przejezdzila a w tym roku musimy zakupic dla niej wiekszy badz dla daniela jakis rowerek, bo on jeszcze nie umie jezdzic, tyle ile sie z nim najezdzilam a on nic nie łapie ;/ Hania w mig zalapala ;]
kasiek jak robie te ziemniaczki? proste obieram ziemniaki, kroje w kostke, w misce wlewam olej i ze 2 lyzki papryki slodkiej, wrzucam do tego ziemniaki, mieszam by wszytskie byly w tym i na blache, do piekarnika, na 200stopni i 30min i sa gotowe
Śnieg pada, zaraz wyjde z chlopakami to chociaz Miki zobaczy snieg, bo jeszcze niewidział ;]
Kamiśka :)
Fanka BB :)
Helloł
Rox kurcze pominęłam gdzieś Twój wcześniejszy post, Witaj ponownie :-) ja też niestety nie pomogę, z jąderkiem, mimo to życzę Borysowi i Tobie szybkiego powrotu do zdrowia.
Kasiek też patrzyłam fotele/kanapy ale coś mi w nich nie gra ;-) jednak wolę łóżka, mam nadzieję, że Wam będzie dobrze służyła
A ja na razie po cichutku chwalę się że chyba opanowałyśmy "majtkową kupę" co prawda Julka, jeszcze nie siada i sama robi ale zaczyna krzyczeć i łapie się za dupkę, idziemy na nocnik trochę ją zagaduje i "idzie" :-)
Rox kurcze pominęłam gdzieś Twój wcześniejszy post, Witaj ponownie :-) ja też niestety nie pomogę, z jąderkiem, mimo to życzę Borysowi i Tobie szybkiego powrotu do zdrowia.
Kasiek też patrzyłam fotele/kanapy ale coś mi w nich nie gra ;-) jednak wolę łóżka, mam nadzieję, że Wam będzie dobrze służyła
A ja na razie po cichutku chwalę się że chyba opanowałyśmy "majtkową kupę" co prawda Julka, jeszcze nie siada i sama robi ale zaczyna krzyczeć i łapie się za dupkę, idziemy na nocnik trochę ją zagaduje i "idzie" :-)
umi2
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Listopad 2008
- Postów
- 15 034
mała_czarna może ciąża? albo może ciśnienie ci spadło i stad te zawroty głowy?
vegas ooo moze mnie zmotywujesz swoimi ćwiczeniami i tez sie wezmę za siebie
karolina gratuluje fajnego tatusia, nie często sie zdarza, że faceci w tym wieku sa odpowiedzialni
dorotar masakra , same utrudnienia widze z tym macierzyńskim, oby sie wszystko poukładało
Vi świetny ten torcik miałas i ta galaretka wygląda super!!!
Co do rowerków my nie mamy, ale młody dobrze sobie radzi na takim stacjonarnym, z pedałowaniem nie may problemu, a w ty roku dostanie rower ale juz wiekszy jakis tak żeby na 2 lata miał chociaż
edit Kaamaa gratuluję, jeszcze troche i koniec z pampkiem bedzie
vegas ooo moze mnie zmotywujesz swoimi ćwiczeniami i tez sie wezmę za siebie
karolina gratuluje fajnego tatusia, nie często sie zdarza, że faceci w tym wieku sa odpowiedzialni
dorotar masakra , same utrudnienia widze z tym macierzyńskim, oby sie wszystko poukładało
Vi świetny ten torcik miałas i ta galaretka wygląda super!!!
Co do rowerków my nie mamy, ale młody dobrze sobie radzi na takim stacjonarnym, z pedałowaniem nie may problemu, a w ty roku dostanie rower ale juz wiekszy jakis tak żeby na 2 lata miał chociaż
edit Kaamaa gratuluję, jeszcze troche i koniec z pampkiem bedzie
karolina2302
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 6 Styczeń 2012
- Postów
- 45
mała_czarna- a taka mała miejscowość przytulona do krakowa
wampi-no tak wsparcie faceta jest naprawdę pomocą nie do opisnia...
dziękuje bardzo za kciuki za was też będe trzymac ;-)
wampi-no tak wsparcie faceta jest naprawdę pomocą nie do opisnia...
dziękuje bardzo za kciuki za was też będe trzymac ;-)
dorotar110
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 31 Październik 2011
- Postów
- 3 075
MAŁA CZARNA to możesz mi przesłać ten filmik.
Moja Mela już od roku ma łóżko a nie łóżeczko, ogólnie jest rozkładane i jak się rozłoży to tak jakby materac był ale teraz jeszcze śpi na złożonym bo jeszcze starcza jej a nie spadnie z niego bo jest przednią strona do naszego łóżka przystawione i jak usypia to za rękę muszę ją trzymać ale jeszcze lepiej mówi do mnie: MAMA GŁASKAJ MI DUPĘ i muszę ją głaskać aż zaśnie. Nie wiem co zrobię jak urośnie i będę musiała rozłożyć łóżko bo w jednym pokoju nasza czwóreczka jest i mało miejsca.
A więc mogę opisać wam sytuację z moim byłym już (na szczęście) szefem.
Trochę tego będzie alę chcę wam wszystko opisać.
Znalazłam u niego pracę przez przypadek, wydawało się że będzie dobrze, warunki niby dobre.
Było to w połowie listopada 2010r, miałam do końca miesiąca popracować na próbę czy się sprawdzę, wyszło wszystko w porządku. Także w grudniu dostałam umowę na 3 miesiące na okres próbny, dodam że zostałam zatrudniona jako fryzjerka a okazało się po czasie, że pracuję jako pomoc (co mnie bardzo ale to bardzo wkurzało-pomocą to ja na praktykach byłam), ale ok pracowałam bo pieniądze były dobre a kasa była potrzebna jak to w życiu. Przez te 3 miesiące wszystko w porządku (no poza tym, że co dzień musiałam słuchać zachwytów nad jego osobą, jaki to on wspaniały "stylista", w tym mieście to nie ma dobrych fyzjerów, wszyscy robią dziadostwo, on jest najlepszy, jaki on przeżyć nie miała w swoim życiu, ile wypadków ze wszystkich wyszedł, gdzie on nie był itp. itd) no masakra, czasem chciało się z tego śmiać, czasem już płakać. Ach taki Narcyz z niego.
Pod koniec 3 miesiąca pytam czy dostanę umowę następną czy mam szukać nowej pracy. Powiedział, że zostaję u niego. No ok. Także zaczął się marzec i tu zaczynają się schody. Pytam o umowę, on musi do księgowej po to jechać. Czekam. Za półtora tygodnia znowu pytam o umowę, no on jeszcze u księgowej nie był a wogóle księgowa do senatorium wyjechała trzeba na nią poczekać, czekam dalej "cierpliwie". Dodam, że już staramy się o drugie dziecko-zaczynam się denerwować, że w końcu okaże się, że jestem w ciąży i zostanę z ręką w nocniku. Druga połowa marca podejrzewam już ciąże, umowy dalej brak, znowu zaczynam dopominać się o umowę już co tydzień i co tydzień inne wymówki i głupie uśmieszki. Koniec marca robię testy, wychodzi jak wół ciąża to już jestem wk.....na. Początek kwietnia ciąża potwierdzona u lekarza, znowu pytam o umowę znowu nic, że nie był u księgowe. To się pytam go czy umowa to taka skomplikowana sprawa, że do tego księgowa potrzeba, no niby wyszło że tak jego zdaniem. Ale mówi, że w poniedziałek będzie do niej jechał i we wtorek mi ją do pracy w końcu przywiezie. Przychodzę do pracy po weekendzie we wtorek, rano nic nie dostałam nie zdążyłam zapytać bo zaczeła się praca. W ciągu dnia chwila przerwy zaczynam rozmowę, pytam się czy ma dla mnie umowę-oczywiście znowu nie i głupie uśmieszki. No szlak mnie trafia. On mi na to, że jaka pyskata się zrobiłam przez ostatni miesiąc, mówię mu że jak wszystko było w porządku to było ok ale jak już walczę o swoje to mogę być i pyskata. Pyta się mnie co mi tak zależy na tym papierku, ja mu na że mi bardzo zależy bo mi to potrzebne bo to ważny papierek, że mogę wyjść z domu pieprznie mnie samochód i kto będzie za mnie szpital płacił albo pogrzeb. Życia sie nie przewidzi (można wyjść z domu i już nie wrócić-wiem coś o tym). O na to nic nie powiedział, to się zdenerwowałam, że ja na czarno nie będę pracować, to mi gada że mogę sobie odejść. No to wziełam swoje rzeczy i wyszłam z tego "burdelu". Nerwy miałam niesamowite. Wyszłam pojechałam w miasto stanełam gdzieś i rozpłakałam się w aucie. Ale ogarnełam się i wróciłam do niego żeby wypłacił ma pieniądze za kilka dni które mi się należą, on mi na to że nie ma co wypłacać bo przecież nie miałam umowy i na czarno robiłam i on nie wie co ma mi wypłacą. Ale się z nim pokłóciłam przy klientce, masakra. Zaczekałam na męża aż z pracy wróci, pojechaliśmy do niego jeszcze raz, mąż też się zdenerwował o tę kasę. Jaśnie pan szef stwierdził, że porzuciłam miejsce pracy i że mi w papierach nabrudzi, wyśmiałam go i powiedziałam, że może mi wystawić świadectwo pracy z końcem lutego za 3 miesiące próbne.Kasy dalej nie chciał wypłacić, dalej się z nim kłóce.Stwierdził, że mam przyjechać po weekendzie i jeśli podpiszę papiery stosowne, że opuściłam pracę to mi wypłaci, nie chciał afery przy ludziach ale widać jaki też był zdenerwowany bo mu łapy latały. Pojechałam po weekendzie z myślą że jednak nic nie podpiszę, znowu kłótnia jak mnie nerwy poniosły wyszłam trzepnełam tak drzwiami, że aż lampa z sufitu spadła.
Znowu wróciłam z mężem, mąż mi trochę nagadał uspokoił. Skończyło się na tym, że pan szef dał mi umowę z dniem 1marzec w połowie kwietnie I za poprzednie miesiące dopiero wtedy dał też listy płac. Powiedziałam, że podpiszę wszystko ale z datą taka jaka była danego dnia. On stwierdził, że tak nie można bo papiery będą nie ważne. Znowu został wyśmiany przezemnie i powiedziałam, że trzeba było wszystko o czasie dać a nie w konia mnie robić. Także podpisałam wszystko w połowie kwietnia i z tą datą. Kasę dał, jeszcze nawet więcej niż zarobiłam bo i urlop nie wykorzystany opłacił. Ucieszyłam się. Świadectwo pracy powiedział, że przyśle na koniec miesiąca.
A ja zastanawiałam się co teraz mogę zrobić. Na następny dzień miałam wizytę u lekarza. Pojechałam wcześniej, poszłam do znajomej która ma firmę i była wcześniej w temacie w mojej sytuacji, powiedziałam co się wydarzyło w ostatnich dniach. Jaki to okazało się, że z niego jest cham. Znajoma kazała mi iść do lekarza i wziąść zwolnienie i wysłać mu pocztą teraz za potwierdzeniem odbioru co by już się z nim nie spotykać. Że on umową wystawioną 1marca a dana pracownikowi w połowie kwietnia sam na siebie zakręcił bata i mam iść na te zwolnienie i cytuję jej słowa bo jest kobitka cięta na takich oszustów: "TERAZ KOCHANA TO ON MOŻE CIĘ POCAŁOWAĆ W DUPĘ".
Tak więc zrobiłam dostałam zwolnienie, wysłałam jeszcze też zaświadczenie, że w ciąży jestem i czekałam. Zadnych tel od niego nie było. Zwolnienie każde potem mu wysyłałam. Wyszło, że on chciał mnie wykiwać a w końcu ja go w konia zrobiłam, ale ile nerwów przed tym. Oczywiście po świńsku każde zwolnienie potem do Zusu z miesięcznym opóźnieniem prawie dostarczał. Ręcę opadają
A ta umowa była na pół roku, czyli do końca sierpnia, ale że byłam w ciąży musiał mi ją przedłużyć. Musiałam do niego pojechać, oczywiście znowu problemy, bo on twierdzi że nic nie musi bo teraz to już Zus mnie przejął. Nie przedłużył oczywiście. Byłam w Wawie i Inspekcji Pracy to powiedzieli mi to samo co wiedziałam, że on teraz musi wszystko przedłużyć bo ja chronoina w ciąży jestem. Nic od niego nie dostałam po raz kolejny, byłam rozmawiać, jeszcze w rozmowę jakaś klientka nam się w rozmowę wpieprza. W końcu w Zusie powiedzieli mi, że jak on nie chce mi nic dać, na szczęście w Zusie wszystko przedłużył, to żęby dać sobie już z nim spokój, najważniejsze żeby mi akurat wtedy świadectwa pracy nie dał bo nie może tego zrobić. No więc olałam go. Przed samym porodem poszłam do niego podbić książeczkę ubezpieczeniową bo odcinków RMUA też mi nie dawał. Podnić nie chciał bo on nie musi niby tego robić, no i oczywiście nie podbił. Powiedział, że musi zrobić to Zus. W Zusie powiedzieli, że to jego obowiązek. No i zostałam bez podbitej książeczki.
Po porodzie mój K pojechał do szefa by dowiedzieć się co trzeba mu przywieźć by wszystko załatwić. On nic nie wie on musi do księgowej dzwonić. Tempy jak obuch od siekiery. Nie mam pojęcia jak on tę swoją firmę prowadzi.
W Zusie kazali mi napisać podanie o dwa dni urlopu macierzyńskiego do pracodawcy, a potem reszta już u nich. No i napisałam to podanie dałam mu, on nie wie po co to, musi z tym do księgowej jechać bo on się nie zna. Księgowa po półtora tygodnia dzwoni do mnie (jasne znowu po złości facet wszystko przeciągał). W między czasie dostałam świadectwo pracy-roztajemy się definitywnie-na szczęście. No i dzwoni ta księgowa, że to podanie to już nie do nich, że w Zusie nie wiedzą (ONI SĄ NAJMĄDRZEJSI-ON I JEGO KSIĘGOWA). Nie przyjął tego podania oddał mi to no i dlatego wczorajszy tel od pani z Zusu, dziś ta kobitka ma dzwonić do niego czemu on nie przyjął podania i czemu nie chce tych dwóch dni udzielić i czy w końcu udzieli.
Także cholera ciągle coś. Taki idiota z mojego szefa.
Więc kochana strzeżcie się przed takimi pracodawcami-oszustami. Ja tyle nerwów zjadła a już w ciąży byłam ale nie mogłam popuścić. Bo siedząc w domu dobre nawet te 500zł. A no bo nie dodałam, że wszystko tylko na pół etatu było. A teraz się martwię czy będzie ten macierzyski, bo jak nie to ja nie wiem jak damy radę tylko z jednej pensji.
A i tak jak pomyślę, że po macierzyńskim będę musiała pracy szukać to strach tak już się naciełam, a chciałabym coś porządnego znaleźć i dobrze płatnego, by się opłacało pracować.
Moja Mela już od roku ma łóżko a nie łóżeczko, ogólnie jest rozkładane i jak się rozłoży to tak jakby materac był ale teraz jeszcze śpi na złożonym bo jeszcze starcza jej a nie spadnie z niego bo jest przednią strona do naszego łóżka przystawione i jak usypia to za rękę muszę ją trzymać ale jeszcze lepiej mówi do mnie: MAMA GŁASKAJ MI DUPĘ i muszę ją głaskać aż zaśnie. Nie wiem co zrobię jak urośnie i będę musiała rozłożyć łóżko bo w jednym pokoju nasza czwóreczka jest i mało miejsca.
A więc mogę opisać wam sytuację z moim byłym już (na szczęście) szefem.
Trochę tego będzie alę chcę wam wszystko opisać.
Znalazłam u niego pracę przez przypadek, wydawało się że będzie dobrze, warunki niby dobre.
Było to w połowie listopada 2010r, miałam do końca miesiąca popracować na próbę czy się sprawdzę, wyszło wszystko w porządku. Także w grudniu dostałam umowę na 3 miesiące na okres próbny, dodam że zostałam zatrudniona jako fryzjerka a okazało się po czasie, że pracuję jako pomoc (co mnie bardzo ale to bardzo wkurzało-pomocą to ja na praktykach byłam), ale ok pracowałam bo pieniądze były dobre a kasa była potrzebna jak to w życiu. Przez te 3 miesiące wszystko w porządku (no poza tym, że co dzień musiałam słuchać zachwytów nad jego osobą, jaki to on wspaniały "stylista", w tym mieście to nie ma dobrych fyzjerów, wszyscy robią dziadostwo, on jest najlepszy, jaki on przeżyć nie miała w swoim życiu, ile wypadków ze wszystkich wyszedł, gdzie on nie był itp. itd) no masakra, czasem chciało się z tego śmiać, czasem już płakać. Ach taki Narcyz z niego.
Pod koniec 3 miesiąca pytam czy dostanę umowę następną czy mam szukać nowej pracy. Powiedział, że zostaję u niego. No ok. Także zaczął się marzec i tu zaczynają się schody. Pytam o umowę, on musi do księgowej po to jechać. Czekam. Za półtora tygodnia znowu pytam o umowę, no on jeszcze u księgowej nie był a wogóle księgowa do senatorium wyjechała trzeba na nią poczekać, czekam dalej "cierpliwie". Dodam, że już staramy się o drugie dziecko-zaczynam się denerwować, że w końcu okaże się, że jestem w ciąży i zostanę z ręką w nocniku. Druga połowa marca podejrzewam już ciąże, umowy dalej brak, znowu zaczynam dopominać się o umowę już co tydzień i co tydzień inne wymówki i głupie uśmieszki. Koniec marca robię testy, wychodzi jak wół ciąża to już jestem wk.....na. Początek kwietnia ciąża potwierdzona u lekarza, znowu pytam o umowę znowu nic, że nie był u księgowe. To się pytam go czy umowa to taka skomplikowana sprawa, że do tego księgowa potrzeba, no niby wyszło że tak jego zdaniem. Ale mówi, że w poniedziałek będzie do niej jechał i we wtorek mi ją do pracy w końcu przywiezie. Przychodzę do pracy po weekendzie we wtorek, rano nic nie dostałam nie zdążyłam zapytać bo zaczeła się praca. W ciągu dnia chwila przerwy zaczynam rozmowę, pytam się czy ma dla mnie umowę-oczywiście znowu nie i głupie uśmieszki. No szlak mnie trafia. On mi na to, że jaka pyskata się zrobiłam przez ostatni miesiąc, mówię mu że jak wszystko było w porządku to było ok ale jak już walczę o swoje to mogę być i pyskata. Pyta się mnie co mi tak zależy na tym papierku, ja mu na że mi bardzo zależy bo mi to potrzebne bo to ważny papierek, że mogę wyjść z domu pieprznie mnie samochód i kto będzie za mnie szpital płacił albo pogrzeb. Życia sie nie przewidzi (można wyjść z domu i już nie wrócić-wiem coś o tym). O na to nic nie powiedział, to się zdenerwowałam, że ja na czarno nie będę pracować, to mi gada że mogę sobie odejść. No to wziełam swoje rzeczy i wyszłam z tego "burdelu". Nerwy miałam niesamowite. Wyszłam pojechałam w miasto stanełam gdzieś i rozpłakałam się w aucie. Ale ogarnełam się i wróciłam do niego żeby wypłacił ma pieniądze za kilka dni które mi się należą, on mi na to że nie ma co wypłacać bo przecież nie miałam umowy i na czarno robiłam i on nie wie co ma mi wypłacą. Ale się z nim pokłóciłam przy klientce, masakra. Zaczekałam na męża aż z pracy wróci, pojechaliśmy do niego jeszcze raz, mąż też się zdenerwował o tę kasę. Jaśnie pan szef stwierdził, że porzuciłam miejsce pracy i że mi w papierach nabrudzi, wyśmiałam go i powiedziałam, że może mi wystawić świadectwo pracy z końcem lutego za 3 miesiące próbne.Kasy dalej nie chciał wypłacić, dalej się z nim kłóce.Stwierdził, że mam przyjechać po weekendzie i jeśli podpiszę papiery stosowne, że opuściłam pracę to mi wypłaci, nie chciał afery przy ludziach ale widać jaki też był zdenerwowany bo mu łapy latały. Pojechałam po weekendzie z myślą że jednak nic nie podpiszę, znowu kłótnia jak mnie nerwy poniosły wyszłam trzepnełam tak drzwiami, że aż lampa z sufitu spadła.
Znowu wróciłam z mężem, mąż mi trochę nagadał uspokoił. Skończyło się na tym, że pan szef dał mi umowę z dniem 1marzec w połowie kwietnie I za poprzednie miesiące dopiero wtedy dał też listy płac. Powiedziałam, że podpiszę wszystko ale z datą taka jaka była danego dnia. On stwierdził, że tak nie można bo papiery będą nie ważne. Znowu został wyśmiany przezemnie i powiedziałam, że trzeba było wszystko o czasie dać a nie w konia mnie robić. Także podpisałam wszystko w połowie kwietnia i z tą datą. Kasę dał, jeszcze nawet więcej niż zarobiłam bo i urlop nie wykorzystany opłacił. Ucieszyłam się. Świadectwo pracy powiedział, że przyśle na koniec miesiąca.
A ja zastanawiałam się co teraz mogę zrobić. Na następny dzień miałam wizytę u lekarza. Pojechałam wcześniej, poszłam do znajomej która ma firmę i była wcześniej w temacie w mojej sytuacji, powiedziałam co się wydarzyło w ostatnich dniach. Jaki to okazało się, że z niego jest cham. Znajoma kazała mi iść do lekarza i wziąść zwolnienie i wysłać mu pocztą teraz za potwierdzeniem odbioru co by już się z nim nie spotykać. Że on umową wystawioną 1marca a dana pracownikowi w połowie kwietnia sam na siebie zakręcił bata i mam iść na te zwolnienie i cytuję jej słowa bo jest kobitka cięta na takich oszustów: "TERAZ KOCHANA TO ON MOŻE CIĘ POCAŁOWAĆ W DUPĘ".
Tak więc zrobiłam dostałam zwolnienie, wysłałam jeszcze też zaświadczenie, że w ciąży jestem i czekałam. Zadnych tel od niego nie było. Zwolnienie każde potem mu wysyłałam. Wyszło, że on chciał mnie wykiwać a w końcu ja go w konia zrobiłam, ale ile nerwów przed tym. Oczywiście po świńsku każde zwolnienie potem do Zusu z miesięcznym opóźnieniem prawie dostarczał. Ręcę opadają
A ta umowa była na pół roku, czyli do końca sierpnia, ale że byłam w ciąży musiał mi ją przedłużyć. Musiałam do niego pojechać, oczywiście znowu problemy, bo on twierdzi że nic nie musi bo teraz to już Zus mnie przejął. Nie przedłużył oczywiście. Byłam w Wawie i Inspekcji Pracy to powiedzieli mi to samo co wiedziałam, że on teraz musi wszystko przedłużyć bo ja chronoina w ciąży jestem. Nic od niego nie dostałam po raz kolejny, byłam rozmawiać, jeszcze w rozmowę jakaś klientka nam się w rozmowę wpieprza. W końcu w Zusie powiedzieli mi, że jak on nie chce mi nic dać, na szczęście w Zusie wszystko przedłużył, to żęby dać sobie już z nim spokój, najważniejsze żeby mi akurat wtedy świadectwa pracy nie dał bo nie może tego zrobić. No więc olałam go. Przed samym porodem poszłam do niego podbić książeczkę ubezpieczeniową bo odcinków RMUA też mi nie dawał. Podnić nie chciał bo on nie musi niby tego robić, no i oczywiście nie podbił. Powiedział, że musi zrobić to Zus. W Zusie powiedzieli, że to jego obowiązek. No i zostałam bez podbitej książeczki.
Po porodzie mój K pojechał do szefa by dowiedzieć się co trzeba mu przywieźć by wszystko załatwić. On nic nie wie on musi do księgowej dzwonić. Tempy jak obuch od siekiery. Nie mam pojęcia jak on tę swoją firmę prowadzi.
W Zusie kazali mi napisać podanie o dwa dni urlopu macierzyńskiego do pracodawcy, a potem reszta już u nich. No i napisałam to podanie dałam mu, on nie wie po co to, musi z tym do księgowej jechać bo on się nie zna. Księgowa po półtora tygodnia dzwoni do mnie (jasne znowu po złości facet wszystko przeciągał). W między czasie dostałam świadectwo pracy-roztajemy się definitywnie-na szczęście. No i dzwoni ta księgowa, że to podanie to już nie do nich, że w Zusie nie wiedzą (ONI SĄ NAJMĄDRZEJSI-ON I JEGO KSIĘGOWA). Nie przyjął tego podania oddał mi to no i dlatego wczorajszy tel od pani z Zusu, dziś ta kobitka ma dzwonić do niego czemu on nie przyjął podania i czemu nie chce tych dwóch dni udzielić i czy w końcu udzieli.
Także cholera ciągle coś. Taki idiota z mojego szefa.
Więc kochana strzeżcie się przed takimi pracodawcami-oszustami. Ja tyle nerwów zjadła a już w ciąży byłam ale nie mogłam popuścić. Bo siedząc w domu dobre nawet te 500zł. A no bo nie dodałam, że wszystko tylko na pół etatu było. A teraz się martwię czy będzie ten macierzyski, bo jak nie to ja nie wiem jak damy radę tylko z jednej pensji.
A i tak jak pomyślę, że po macierzyńskim będę musiała pracy szukać to strach tak już się naciełam, a chciałabym coś porządnego znaleźć i dobrze płatnego, by się opłacało pracować.
reklama
pinky sky
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 10 Czerwiec 2011
- Postów
- 14 298
Wampi ja Ci powiem że ja wczoraj do pierwszej pociągnęłam stara jestem nie umie się już tak w nocy uczyć
Liza spróbuję C na pewno by smakowało
Kamma też wolałabym łóżko ale nie mam gdzie postawić bo na razie nie w chodzi w grę żeby była w odzielnym pokoju;/ Ty się nie chwal ja się wczoraj pochwaliłam i dziś kupa w majtach z samego rana
Umi myślę że spokojnie dłużej pojeździ siostra C małego przeciągnęła do tamtego roku więc miał nie całe 7 lat ale już się męczył tak się z niego śmiałam bo ze mną na spacer to go prowadził nie jechał
Zaraz idę zobaczyć to łóżko co C znalazł zielone może być od ręki a jak nie to miesiąc trzeba czekać i mam problem bo nie wiem jaki kolor... Bo nie wiem na jaki pomaluje w przyszłości Domce tzn myślę nad pomarańczowym żółtym albo zielonym kolorem ścian w tym pokoiku co teraz jesteśmy i na wiosnę my byśmy się przenieśli do tego większego a tam był by Domki
Dorotar nóż w kieszeni sie otwiera!!!!!!!
Liza spróbuję C na pewno by smakowało
Kamma też wolałabym łóżko ale nie mam gdzie postawić bo na razie nie w chodzi w grę żeby była w odzielnym pokoju;/ Ty się nie chwal ja się wczoraj pochwaliłam i dziś kupa w majtach z samego rana
Umi myślę że spokojnie dłużej pojeździ siostra C małego przeciągnęła do tamtego roku więc miał nie całe 7 lat ale już się męczył tak się z niego śmiałam bo ze mną na spacer to go prowadził nie jechał
Zaraz idę zobaczyć to łóżko co C znalazł zielone może być od ręki a jak nie to miesiąc trzeba czekać i mam problem bo nie wiem jaki kolor... Bo nie wiem na jaki pomaluje w przyszłości Domce tzn myślę nad pomarańczowym żółtym albo zielonym kolorem ścian w tym pokoiku co teraz jesteśmy i na wiosnę my byśmy się przenieśli do tego większego a tam był by Domki
Dorotar nóż w kieszeni sie otwiera!!!!!!!
Ostatnia edycja:
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 6 tys
- Wyświetleń
- 323 tys
- Odpowiedzi
- 4
- Wyświetleń
- 2 tys
- Odpowiedzi
- 4 tys
- Wyświetleń
- 249 tys
Podziel się: