Czytam ten watek od poczatku pojawienia sie. Nawet cos tam na poczatku napisalam, pomimo tego, ze mnie on zupelnie nie dotyczy ( stara juz jestem ;-)).
Jakos tak sie do mnie po prostu przykleil ten temat, bo czytalam wypowiedzi Asi na zupelnie innym forum, o zupelnmie innej tematyce.
Byc moze zaraz mnie tu zlinczujecie, ze to wspominam, ale tamto forum jest rowniez ogolnodostepne i kazdy moze czytac tamtejsze wypowiedzi.
Po "spotkaniu" Asi na tamtym forum, pamietam ja jedynie przez pryzmat tematu watku, jaki zalozyla. Brzmial on (mam nadzieje, ze nie przekrece); "Czy ciaza wszystko przekresla".
Dla mnie takie podejscie (obojetnie w jakim kontekscie: pracy, kariery etc.) do ciazy, dziecka... jest.... no jakos nie umiem sobie wyobrazic, ze ja sie zastanawiam, czy ciaza cos przekresla. Czy wyznacza jakis kres?? Czy odbiera mi na cos szanse.
Dla mnie ciaza to poczatek!!!!!!!!!!
No, ale mniejsza z tym..., bo chcialam o czyms innym napisac.
Wracam do tych nieszczesnych sanek ;-) Wiem, ze sanki w tym wypadku to pewien skrot myslowy. Ale czuje sie zbulwersowana proba usprawiedliwiania swoich rozterek, niepewnosci, lekow... czy czegos tam jeszcze poprzez "atakowanie drugiej strony barykady". To bylo troche jak mowienie, ze "my mlode wpadaczki, bedziemy z jakiegos powodu lepszymi matkami, niz dojzalsze kobiety, ktore swiadomie podjely trod maciezynstwa".
Nie mozna tak podchodzic. Asiu, wiem, ze ciaza (nieplanowana) i to w tak mlodym wieku, moze byc trudna do zaakceptowania przez przyszla mamusie. Ale nie pomoze Ci w tym szukanie pozytywnych stron, na zasadzie wytykania negatywow u innych.
Przeczytaj cytat, ktory wywleklam z pewnej ksiazki. Nie jest to niczyja konkretna opinia (tym bardziej nie moja). Przytaczam go tylko po to, zebys zobaczyla, jak druga strona barykady moze zaatakowac i jak beznadziejnie mozna sie poczuc, kiedy ktos wytyka cos, co wcale nie musi i najczesciej nie ma uzasadnienia.
" - Takie mlode matki jak ty sa strasznie glupie- obwieszcza Teresa, patrzac ponuro na corke - Nic nie wiedza o dziecku i bardzo szybko mysla tylko o tym, zeby podrzucic je matce albo tesciowej, potem plynie czas, dziecku wyrzyna sie pierwszy zab, a one go nie widza. Dziecko wypowiada pierwsze slowo, a one go nie slysza. Dziecko po raz pierwszy siada, one o tym nie wiedza. A potem, gdy stawia pierwsze kroki, mowi "mamo", "tato", smieje sie, one dziwia sie, jak ten czas szybko zlecial i szukaja zmarszczek na swojej twarzy. Pewnego dnia odkrywaja, ze to wszystko im ucieklo, ze nie wiedza, jak to sie stalo, ze z niemowlecia wyrosl ktos, kto chodzi, mowi, mysli, i nagle uswiadamiaja sobie, ze to juz nie wroci, ze cos stracily i juz tego nie odzyskaja..."
Chcialam przeprosic wszystkie mlode mamusie za ten cytat. Powtarzam, ze to nie sa moje przemyslenia i tak nie uwazam. Chcialam tylko pokazac, jak krzywdzace moze byc wypowiadanie jakis sadow.... Nie uogolniajcie....
Wszystkie mamy, ktore kochaja swoje dzieci sa super!!!!!!!!!!! Niezaleznie od wieku i teczo, czy sa za stare na sanki ;-) !!!!!!!!!!!!