A
ania_zywa
Gość
Ilona, no właśnie co myślisz o zwykłym małym tapczaniku? Moja Hania śpi w kojcu póki co, ale już się zastanawiałam nad tapczanikiem dla niej, tylko nie wiem, w jakim mniej więcej wieku można bez obaw położyć w nim spać dziecko, bo wiesz, żeby nie spadło itp. Hania i tak za mała jest jeszcze, a Twój synek jest już w odpowiednim wieku?
Snoopy, nie ma raczej opcji, żeby zgnieść maluszka w nocy;-), to jest instynkt, czujne spanie itp.
Ona_mika, no czasami wychodzi inaczej, niż by się chciało. Ja spałam z Hanią od urodzenia w łóżku, ale wiadomo, że ja jestem sama, więc miejsce obok mnie wolne w łóżku. W dzień od urodzenia kładłam Hanie do kojca, wychodziłam i ona zasypiała, wieczorem kładłam się obok niej i zasypiała na łóżku. Około 9 miesiąca zbuntowałam się, nie wysypiałam się w nocy, bo Hania się rozpychała, siadała przez sen, wciąż się budziłam. Nauczyłam ją zasypiać samą w kojcu, tak jak w dzień, dawałam buzi, wychodziłam i zasypiała. I tak wytrzymałyśmy pare miesięcy, ale pojawił się taki problem, że całymi nocami wisiałam nad kojcem, bo Hania budziła się z płaczem. Eliminując wszystko doszłam do wniosku, że jej poprostu mnie brakuje;-). I teraz śpimy znowu razem, ale tym razem już się nie budzi w nocy, czasem się tylko przebudzę, żeby ją przykryć. Z tym, że reguła zasypiania wciąż jest ta sama, i w dzień i wieczorem, zasypia sama w pokoju. Jak ja się kładę wieczorem spać to ją przenoszę do swojego łóżka. Nie wiem, czy to jest dobre rozwiązanie, ale i dla Hani i dla mnie najlepsze.
No to dałam wywód haha.
Snoopy, nie ma raczej opcji, żeby zgnieść maluszka w nocy;-), to jest instynkt, czujne spanie itp.
Ona_mika, no czasami wychodzi inaczej, niż by się chciało. Ja spałam z Hanią od urodzenia w łóżku, ale wiadomo, że ja jestem sama, więc miejsce obok mnie wolne w łóżku. W dzień od urodzenia kładłam Hanie do kojca, wychodziłam i ona zasypiała, wieczorem kładłam się obok niej i zasypiała na łóżku. Około 9 miesiąca zbuntowałam się, nie wysypiałam się w nocy, bo Hania się rozpychała, siadała przez sen, wciąż się budziłam. Nauczyłam ją zasypiać samą w kojcu, tak jak w dzień, dawałam buzi, wychodziłam i zasypiała. I tak wytrzymałyśmy pare miesięcy, ale pojawił się taki problem, że całymi nocami wisiałam nad kojcem, bo Hania budziła się z płaczem. Eliminując wszystko doszłam do wniosku, że jej poprostu mnie brakuje;-). I teraz śpimy znowu razem, ale tym razem już się nie budzi w nocy, czasem się tylko przebudzę, żeby ją przykryć. Z tym, że reguła zasypiania wciąż jest ta sama, i w dzień i wieczorem, zasypia sama w pokoju. Jak ja się kładę wieczorem spać to ją przenoszę do swojego łóżka. Nie wiem, czy to jest dobre rozwiązanie, ale i dla Hani i dla mnie najlepsze.
No to dałam wywód haha.