wprowadzanie posiłków może być takie jak opisałaś. Wystarczy poczekać, i wprowadzać je później. Malutkie testowe ilości moja córcia zacznie dostawać po 6 miesiącu, a na prawdziwe jedzenie akurat już będzie siedząca i sama sobie będzie radzić z poznawaniem jedzenia poprzez zabawę. (Bo i tak do roczku podstawą żywienia będzie cyc) czyli np banana dostanie do ręki siedząc w krzesełku, a nie papkę o smaku bananowym łyżeczką ze słoiczka.. Czegoś takiego 4 czy5 miesięczne dziecko nie jest w stanie zrobić, dlatego masz takie odczucia.
jak to nie??? jest jest

) moja dostajerozne rozgotowane rzeczy w lape, w pozycji pollezacej na foteliku ale... warunek jest jeden - nie boje sie sprzatania, codziennego prania obicia fotelika, umorusanego dzieciaka

Oczywiscie to tylko dla smaku na razie, bardziej do polizania niz schrupania, ale papki tez "pomaga" mi sobie podawac. A niech sie bawi

Niech jedzenie kojarzy sie jej z radoscia zycia a nie przymusem (no jedz! siedz prosto! nie krec sie!).
Dziewczyny zasada z warzywami i owocami jest bardzo prosta (sa oczywiscie wyjatki ale...) warzywa zatwardzaja owoce rozluzniaja, dlatego wazne jest zeby codziennie podawac zarowno owoc jak i warzywo.
Ulenka - u mnie byl kleik az doszlam do gestej papki, potem pierwsza papka warzywna (marchew - po pol lyzeczki), potem jabluszko utarte tez po pol lyzeczki, potem ziemniak, potem gruszka, potem kalafior, potem sliwka, potem ... i tak na zmiane. Owoce osobno z dodatkiem kaszki mannej (jedna lyzeczka, ugotowana i odsaczona) plus czasem do smaku gesta kaszka (taki przekladaniec - kaszka, sliwka, kaszka manna, kaszka, sliwka itd... - deserek taki). Warzywa dodawalam do siebie (marchew, ziemniak itd...) zawsze pilnujac zeby marchwi bulo 50% zawartosci papki (odwazam na wadze kuchennej poobraniu). Tak bylo jeszcze do wczoraj, ale mala ma juz wprowadzone na tyle duzo warzyw ze moge robic zupy "tematyczne", np dzis zupa krem z brokulow

, jutro kalafiorowa itd... Podaje tez zoltko (1/3 zoltka raz na 4 dni), dzis po raz pierwszy podalam maselko do zupy.
Warzywa gotuje sama, niektore owoce leca ze sloiczka - sliwka, morel, trzeba poczekac na sezon

, reszte ucieram sama. Raz na tydzien podaje malej papke o wiekszej "gramaturze" czyli mniej utarta, bo chce sprawdzic czy mala juz bedzie tolerowala grudki, ale na razie musi miec dokladnie utarte. Wszystko je lyzeczka. Zrozumienie ze z "tego" tez sie da efektywnie jesc zajelo jej 3 posilki

, teraz woli z lyzeczki.