Ja sie bardzo ciesze, ze tu na miejscu nie mam zadnych "doradcow", jedynie matka na telefonie mnie gnebi, ale to moge sie rozlaczyc i koniec ;-)
Starszego karmiłam 3mce, młodszego 2 i moze bylo mi troche smutno, ale nie rozpaczam. Tomi najbardziej mi chorowal na 3dniowke i na katar, a ma 3 latka. Wiec nie dla mnie sa te teorie, ze dziec nie choruje na cycu, a na MM tak. Jakos mu nic nie brakuje ;-)
Teraz juz od poczatku byłam madrzejsza, bo zaraz mojej matce powiedzialam, ze moje cyce, moje dziecko i moja sprawa, jak go bede karmic itp... i sie uspokoila. A poprzednio osaczyla mnie zaraz po porodzie, dzwonila, wyzywala mi ze sie nie znam, ze to moje pierwsze dziecko, a ona urodzila 2 i ma doswiadczenie(g....wno prawda, bo doswiadczenie to moze i by miala po jakiej 5tce zeby tak mądrzyc) no i mnie zgnebila tak psychicznie, ze mlody sie darł z głodu, ja tracilam pokarm z nerwow, po czym mnie namowila na leki rozkrecajaca laktacje, czego pozalowalam kilka dni pozniej jak myslalam ze mi cycki pekna.
Mlody nie umial tego odciagnac, bo mial krotkie wedzidelko i nie mogl fizycznie ssac, a ja umierałam.
Teraz na szczescie juz w ciazy sie odpowiednio nastawilam i pełen luz od poczatku, nie wykarmie za dlugo, to tragedii nie bedzie, no i nie ma. Maly zadowolony, matka odprezona, zadnych stresow... chociaz matka i tak mi musiala dowalic. Powiedziałam jej raz, ze Maciek nie mogl usnac jak go raz wzielam do naszego łóżka, ale w swoim lozeczku padl w sekunde. Ja na ta sytuacje sie ucieszylam, wg mnie lepiej, ze usypia sam itp... a ona "no bo wiesz, nie karmisz go, to i dziecko cie nie potrzebuje, bo nie ma rozwinietej wiezi z toba".... nie skomentuje tego ;-)
Mamuski, cieszcie sie tym co macie, a nie stresujcie tak bardzo kazdym idio...ta, ktory komentuje Wasze karmienie tak, jak nie powinien.... :-)
Starszego karmiłam 3mce, młodszego 2 i moze bylo mi troche smutno, ale nie rozpaczam. Tomi najbardziej mi chorowal na 3dniowke i na katar, a ma 3 latka. Wiec nie dla mnie sa te teorie, ze dziec nie choruje na cycu, a na MM tak. Jakos mu nic nie brakuje ;-)
Teraz juz od poczatku byłam madrzejsza, bo zaraz mojej matce powiedzialam, ze moje cyce, moje dziecko i moja sprawa, jak go bede karmic itp... i sie uspokoila. A poprzednio osaczyla mnie zaraz po porodzie, dzwonila, wyzywala mi ze sie nie znam, ze to moje pierwsze dziecko, a ona urodzila 2 i ma doswiadczenie(g....wno prawda, bo doswiadczenie to moze i by miala po jakiej 5tce zeby tak mądrzyc) no i mnie zgnebila tak psychicznie, ze mlody sie darł z głodu, ja tracilam pokarm z nerwow, po czym mnie namowila na leki rozkrecajaca laktacje, czego pozalowalam kilka dni pozniej jak myslalam ze mi cycki pekna.
Mlody nie umial tego odciagnac, bo mial krotkie wedzidelko i nie mogl fizycznie ssac, a ja umierałam.
Teraz na szczescie juz w ciazy sie odpowiednio nastawilam i pełen luz od poczatku, nie wykarmie za dlugo, to tragedii nie bedzie, no i nie ma. Maly zadowolony, matka odprezona, zadnych stresow... chociaz matka i tak mi musiala dowalic. Powiedziałam jej raz, ze Maciek nie mogl usnac jak go raz wzielam do naszego łóżka, ale w swoim lozeczku padl w sekunde. Ja na ta sytuacje sie ucieszylam, wg mnie lepiej, ze usypia sam itp... a ona "no bo wiesz, nie karmisz go, to i dziecko cie nie potrzebuje, bo nie ma rozwinietej wiezi z toba".... nie skomentuje tego ;-)
Mamuski, cieszcie sie tym co macie, a nie stresujcie tak bardzo kazdym idio...ta, ktory komentuje Wasze karmienie tak, jak nie powinien.... :-)