Ja musiałam zahamować laktację z dnia na dzień, robiłam okłady z lodu cały czas, piłam napar z szałwi (2 saszetki 3 razy dziennie) - szałwia hamuje pracę gruczołów, głównie potowych ale mlekowych też, dlatego bardzo dobrze jest ją pić na zahamowanie laktacji, oprócz tego ciasny stanik nawet na noc (ale bez fiszbin) no i paracetamol przeciwzapalnie. Pierwszą dobę ściągałam nadmiary bo bolało strasznie, a potem już nie musiałam.
Laktacja ustała mi w zasadzie po 2 dniach, miałam jeszcze trochę mleka przez 2 tygodnie ale nie musiałam już ściągać nadmiarów i nic już nie musiałam z tym robić, piłam tylko tą szałwię ale już coraz rzadziej. Czułam że coś tam w piersiach jeszcze jest, ale może z 10 ml lub mniej. Po 2 tygodniach mleko zanikło zupełnie.
Najpierw lepiej próbować metod naturalnych bo te tabletki ponoć mają jakieś skutki uboczne, ale nie brałam to nie wiem.
Laktacja ustała mi w zasadzie po 2 dniach, miałam jeszcze trochę mleka przez 2 tygodnie ale nie musiałam już ściągać nadmiarów i nic już nie musiałam z tym robić, piłam tylko tą szałwię ale już coraz rzadziej. Czułam że coś tam w piersiach jeszcze jest, ale może z 10 ml lub mniej. Po 2 tygodniach mleko zanikło zupełnie.
Najpierw lepiej próbować metod naturalnych bo te tabletki ponoć mają jakieś skutki uboczne, ale nie brałam to nie wiem.
Ostatnia edycja: