reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Migdałowe matki - niebezpieczny trend na Tik Toku i jego następstwa

Spurek jest bardzo niszowa i kontrowersyjna. Myślę, że jednak większość ludzi myśli rozsądnie i znajdzie mniej inwazyjne sposoby na ochronę środowiska. Może się mylę? Pewnie masz rację, warto trzymać rękę na pulsie i obserwować co się planuje.
 
reklama
Zmuszać przepisami pewnie w Polsce nikogo nie będą (chociaż patrząc na to, co się działo podczas pandemii wystarczy odpowiednia narracja ze strony rządu i Kowalski stwierdzi sam, że mięso powoduje milion chorób i będzie wytykał innym jedzenie tegoż). Ale dojdzie do tego, że z powodów finansowych ludzie nie będą jedli mięsa czy kupowali samochodów ani ubrań.
 
Zaczyna mi on jednak przeszkadzać jak się zaczyna indoktrynacja z góry.
Chciałam przy okazji powiedzieć, że dziura ozonowa i wymierające korale u wybrzeży Australii to przez to, że raz na miesiąc kupuję awokado. Dorsza nie ma w Bałtyku, bo jeździmy autem na benzynę, nie na prąd. Bieda w południowej Azji, bo kupuję ciuchy w sieciówkach. Także to wszystko moja wina, wcale nie koncernów i całego towarzystwa z Doliny Krzemowej ;)
 
Spurek jest bardzo niszowa i kontrowersyjna. Myślę, że jednak większość ludzi myśli rozsądnie i znajdzie mniej inwazyjne sposoby na ochronę środowiska. Może się mylę? Pewnie masz rację, warto trzymać rękę na pulsie i obserwować co się planuje.


W UK Boris Johnson podpisał papier który praktycznie zakazuje sprzedaży samochodów na benzynę i diesla od 2030 roku. Już sobie np Volvo na benzynę nie kupię. Chyba ze z drugiej ręki.
Takich zapędów widzę więcej i wiem ze to tylko kwestia czasu…
 
Chciałam przy okazji powiedzieć, że dziura ozonowa i wymierające korale u wybrzeży Australii to przez to, że raz na miesiąc kupuję awokado. Dorsza nie ma w Bałtyku, bo jeździmy autem na benzynę, nie na prąd. Bieda w południowej Azji, bo kupuję ciuchy w sieciówkach. Także to wszystko moja wina, wcale nie koncernów i całego towarzystwa z Doliny Krzemowej ;)


Oczywiście ze twoja!
Las Vegas jest tak oświetlone ze niemalże widać je z kosmosu.
Politycy wszelkiej maści latają po globie w prywatnych samolotach.
Indie, Chiny i Stany zatruwają powietrze tak ze klękajcie narody. Chiny nawet chyba do stołu nie usiadły zeby omówić zagrożenia środowiska.
Ale to wszystko nie ma znaczenia jeśli tylko przeciętny Kowalski zacznie chodzić piechota, pozbędzie się takich „idiotyzmów” jak np pralka czy mikrofalówka i wyłączy guziczek „power” w swoim telewizorze.
 
No właśnie.
Weganizm i wegetarianizm u przeciętnych jednostek społecznych mi zwisa i powiewa.
Zaczyna mi on jednak przeszkadzać jak się zaczyna indoktrynacja z góry.
O rany, a o czym ty piszesz? Jaka indoktrynacja na forum w zwiazku z dietą?
 
O rany, a o czym ty piszesz? Jaka indoktrynacja na forum w zwiazku z dietą?


Już o tym pisałam.
Nie wszystko o czym mówię dotyczy forum. Życie toczy się tez poza nim i właśnie w takiej rzeczywistości istnieje masowe lobby które namawia do ograniczania jedzenia mięsa bo coś tam.
I takie coś mnie uwiera. Nakłanianie społeczeństwa do czegoś odgórnie. Tu chodzi o wybór diety a nie o bezpieczeństwo narodowe. Jeśli „naukowcy” i „specjaliści” zaczną wpływać na mona dietę to za chwile będą mi mówić jakich tamponów mam używać i jak szeroko rozkładać przed mężem nogi.
 
Już o tym pisałam.
Nie wszystko o czym mówię dotyczy forum. Życie toczy się tez poza nim i właśnie w takiej rzeczywistości istnieje masowe lobby które namawia do ograniczania jedzenia mięsa bo coś tam.
I takie coś mnie uwiera. Nakłanianie społeczeństwa do czegoś odgórnie. Tu chodzi o wybór diety a nie o bezpieczeństwo narodowe. Jeśli „naukowcy” i „specjaliści” zaczną wpływać na mona dietę to za chwile będą mi mówić jakich tamponów mam używać i jak szeroko rozkładać przed mężem nogi.
A ok. Natomiast, wydaje mi się, że pomimo tego, co mogą mówić naukowcy czy specjaliści, to i tak na końcu sami podejmujemy decyzje. Wracając do początkowego tematu - bardzo ważną kwestię poruszyła @Papillonek1980 i jestem wdzięczna, że podzieliła się własnym doświadczeniem.

Jedzenie nie powinno być karą ani nagrodą. Nie powinno też być powodem do zawstydzania.
Wiem również, że rodzice mają często dobre intencje, bo np. chcą chronić dziecko przed odrzuceniem i na własna rękę wprowadzają diety oraz motywację, która bywa bardzo nieefektywna, a prowadzi nie tylko do zaburzeń żywieniowych, ale również do zaburzonego obrazu samego siebie. Dlatego zawsze mówię, że warto porozmawiać ze specjalistą, jak to zrobić mądrze lub/i dawać samemu dobry przykład. Nie zapomnę, jak mama namawiała dziecko na jedzenie warzyw, a kiedy powiedziało, że przecież sama nie je, to usłyszało: Bo nie lubię, ale ty musisz, bo jesteś mały.
 
A ok. Natomiast, wydaje mi się, że pomimo tego, co mogą mówić naukowcy czy specjaliści, to i tak na końcu sami podejmujemy decyzje. Wracając do początkowego tematu - bardzo ważną kwestię poruszyła @Papillonek1980 i jestem wdzięczna, że podzieliła się własnym doświadczeniem.

Jedzenie nie powinno być karą ani nagrodą. Nie powinno też być powodem do zawstydzania.
Wiem również, że rodzice mają często dobre intencje, bo np. chcą chronić dziecko przed odrzuceniem i na własna rękę wprowadzają diety oraz motywację, która bywa bardzo nieefektywna, a prowadzi nie tylko do zaburzeń żywieniowych, ale również do zaburzonego obrazu samego siebie. Dlatego zawsze mówię, że warto porozmawiać ze specjalistą, jak to zrobić mądrze lub/i dawać samemu dobry przykład. Nie zapomnę, jak mama namawiała dziecko na jedzenie warzyw, a kiedy powiedziało, że przecież sama nie je, to usłyszało: Bo nie lubię, ale ty musisz, bo jesteś mały.

To jak z rodzicami, którzy dają kary bo dziecko nie czyta książek chociaż ich samych dzieci widziały co najwyżej z instrukcją przygotowania mrożonej pizzy.

Uważam też, że z jedzenia zrobiliśmy kult, a jedzenie ma tylko jedna funkcje sprawić, że przeżyjemy. Nie jest ani niebezpieczne, ani zakazane, ani nie trzeba mieć okazji żeby zjeść coś wyjątkowego. Myślenie o jedzeniu w kategorii nagroda lub kara to prosta droga do tragedii.
To samo tyczy się zawstydzania osób otyłych bo jedzą publicznie nie to co widownia by sobie życzyła, albo o zgrozo w ogóle jedzą. Dotyczy to też durnych komentarzy do osób szczupłych, które również muszą się borykać ze społecznym przyzwoleniem na komentowanie ich ciała i udzielanie rad. Przestańmy jedzeni i wygląd traktować jako jedyna istotną rzecz na świecie i wszyscy będziemy zdrowsi
 
reklama
Tak tylko rzucę tematem……wegetarianizm i weganizm.
Kolejne ideologie które wtłaczane są dzieciom w gardło. Dosłownie.
A teraz sytuacja dwa tygodnie temu. Wpadłam około południa do sklepu z kanapkami. Takim co to można sobie wybrać rodzaj chleba, co w środku, czy na to majonez, ketchup czy inne sosy.
I dziadek przede mną zamówił kanapkę ze stekiem, weganskim serem żółtym i weganskim majonezem.
Długo się zastanawiałam nas sensem czegoś takiego.
To chyba bardziej chodzi o ideologie niż smak.

Dzieci trzeba uczyć zdrowego trybu życia, zdrowych nawyków żywieniowych, ruchu, mniej siedzenia przed telefonem i telewizją, a nie głodzić.

Sama staram się ograniczać dzieciom syf w diecie, ale to ze względu na zdrowie. Ale można jeść sporo, a dobrze i mieć przede wszystkim zbilansowaną dietę. No i ruch, ruch, ruch.
 
Do góry