reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Marzec 2019

Kiedy założyć wątek zamknięty?

  • 1 miesiąc

    Głosów: 5 100,0%
  • 3 miesiące

    Głosów: 0 0,0%
  • 5 miesięcy

    Głosów: 0 0,0%

  • Wszystkich głosujących
    5
  • Ankieta zamknięta .
Współczuję Wam dziewczyny tych sytuacji. Ja cale szczęście złego słowa nie mogę powiedzieć na moich rodziców. Do tej pory jakby mogli to by wszystko oddali, bym byla szczęśliwa.
Mama poronila raz gdy mialam okolo 8 lat, ja o tym cale zycie wiedziałam, a ona dopiero w tym roku, po 20 latach, zdobyla sie na odwage i mi o tym powiedziala. Nie mma jej za złe, wiem ze to dla niej bardzo ciężkie.
A co do różnicy wieku miedzy rodzenstwem, ja mam 12 lat mlodszego brata. To taki moj synek, od poczatku sie nim zajmowalam. Nie mialam problemu z tym, oprocz sytuacji gdy mialam juz powiedzmy 17 lat i przychodzili do mnie znajomi - wtedy mlody nie chciał wychodzić z mojego pokoju. Ale rozumiem, potrzebował uwagi.
Licze na to, ze uda mi sie i bede miala małą różnice między dzieciaczkami, ale poki co muszę miec najpierw to pierwsze :) pozniej będziemy działac z drugim... O ile dam radę z jednym :)
 
reklama
Oj, kobietki kochane, wzruszyłam sie waszymi historiami :(

Ja mam 4 rodzeństwa, ogólnie żyliśmy sobie tak normalnie - rodzice pracowali, finansowo raz było lepiej, raz gorzej, ale źle nie było.
Czasem tylko wypominam rodzicom, że kiedy mieli trójkę najmłodszego rodzeństwa, to w pewnym momencie za bardzo wysługiwali sie mną i bratem, jako najstarszymi. Brat sie wyprowadził z domu zaraz po technikum i założył rodzinę, ja dopiero po studiach wyszłam za mąż i się usamodzielniłam, więc do tego czasu czasem czułam sie jak służąca, niańka i sprzątaczka. No ale... Czasu nie cofnę, było co było, dorosłość ma tę zaletę, że można świadomie nie powielać pewnych wzorców z domu rodzinnego :)

My mamy troje dzieci, ale poświęcamy im maksimum czasu i uwagi, zarówno z osobna, jak i wszystkim razem. Jesteśmy z nimi, rozmawiamy, bawimy sie, pozwalamy sie wypowiadać, poznawać świat, tłumaczymy, wyjaśniamy i odpowiadamy na pytania :) Mamy pewne ogólne zasady dotyczące wychowania, zachowania, moralności, odżywiania i higieny i mamy nadzieję, że normy przekazane dzieciom przez nas, zaprocentują w przyszłości :) A zorganizowana jestem 100 razy lepiej, niż przy jednym dziecku ;)
 
Współczuję Wam dziewczyny tych sytuacji. Ja cale szczęście złego słowa nie mogę powiedzieć na moich rodziców. Do tej pory jakby mogli to by wszystko oddali, bym byla szczęśliwa.
Mama poronila raz gdy mialam okolo 8 lat, ja o tym cale zycie wiedziałam, a ona dopiero w tym roku, po 20 latach, zdobyla sie na odwage i mi o tym powiedziala. Nie mma jej za złe, wiem ze to dla niej bardzo ciężkie.
A co do różnicy wieku miedzy rodzenstwem, ja mam 12 lat mlodszego brata. To taki moj synek, od poczatku sie nim zajmowalam. Nie mialam problemu z tym, oprocz sytuacji gdy mialam juz powiedzmy 17 lat i przychodzili do mnie znajomi - wtedy mlody nie chciał wychodzić z mojego pokoju. Ale rozumiem, potrzebował uwagi.
Licze na to, ze uda mi sie i bede miala małą różnice między dzieciaczkami, ale poki co muszę miec najpierw to pierwsze :) pozniej będziemy działac z drugim... O ile dam radę z jednym :)
Moj syn wie tylko o jednej stracie, bo byl na swiecie i był to prawie 19 tydz,a trzy stary przed nim byly to mu nie mowilam
 
Ja to sie boje ze córka bedzie czula sie pokrzywdzona i odrzucona :( bede starala sie poswiecac jej jak najwiecej czasu zeby tak nie bylo
Nie martw się ! Będzie wszystko dobrze ! Uwierz mi... ja też się martwię że dwójka taka duża i tu niemowlę któremu tyle czasu trzeba a chłopakami też w takim " ciekawym" wieku
 
To tez mialas przeżycia dobrze,ze wszystko sie skończyło, ja pamiętam jak moj tato zadal sie z nieodpowiednim towarzystwem, piwko pod sklepem po pracy z kolegami ,mama nerwy miala klotnie byly, pare razy sie pakowal i chcial wyprowadzac ,a ja pamietam jak stalam i płakałam i prosiłam go zeby mi tego nie robil , na szczęście zmadrzal , siostra nie doświadczyła tego, bo urodzila sie akurat jak już bylo w porzadku, dla dziecka to naprawdę stres i odbija sie to na psychice. Jeszcze mielismy sytuacje,ze ojciec zawsze mial dobre serce i pozyrowal kredyt wujkowi później matce swojej i nie splacalo, musial pare lat do niemiec jedzic zeby splacac, pamietam jak mi go brakowało ,mama nerwy szarpala mnie nie raz,a ja uciekalam i plakalam w jego poduszke, to sie odbija później na dzieciach. Dobrze,ze tez wszystko skończyło sie ok i rodzice sa 30 lat po slubie maja sie dobrze
Ja mam 4 rodzeństwa. Matka nigdy nie pracowała. Ojciec zawsze sam na nas zarabiał. Gdy pieniędzy zaczynało brakować namowila go na wyjazd do Niemiec. No i wtedy się zaczęło. Na początku było ok Ale później zaczynala chodzić po znajomych. Imprezki i picie w towarzystwie. Dzieci przychodziła uspac i wychodziła. Oczywiście po ciuchu bo mieszkaliśmy z dziadkami. Ojciec coraz rzadziej przyjeżdżał A ona szlajała się z malolatami i Bog wie z kim jeszcze. Ojciec się załamał i dalej siedział w Niemczech Ale na zasilkach. Dwa lata temu zjechał do Polski goły i wesoły A ona go zostawiła bo sobie nowego znalazła. Aktualnie ma ze sobą jeszcze dwójkę najmłdodszych dzieci. Wszystkim opowiada że to ojca wina ale ja wiem jak było. Ja jako pierwsza wpadka nie miałam z nią dobrego kontaktu. Z resztą ona to samo myśli o mnie. Ale za to męża rodzina okazała się na prawdę pomocna i tam się czuje bardzo dobrze. Lepiej jak w domu.
 
Ja mam 4 rodzeństwa. Matka nigdy nie pracowała. Ojciec zawsze sam na nas zarabiał. Gdy pieniędzy zaczynało brakować namowila go na wyjazd do Niemiec. No i wtedy się zaczęło. Na początku było ok Ale później zaczynala chodzić po znajomych. Imprezki i picie w towarzystwie. Dzieci przychodziła uspac i wychodziła. Oczywiście po ciuchu bo mieszkaliśmy z dziadkami. Ojciec coraz rzadziej przyjeżdżał A ona szlajała się z malolatami i Bog wie z kim jeszcze. Ojciec się załamał i dalej siedział w Niemczech Ale na zasilkach. Dwa lata temu zjechał do Polski goły i wesoły A ona go zostawiła bo sobie nowego znalazła. Aktualnie ma ze sobą jeszcze dwójkę najmłdodszych dzieci. Wszystkim opowiada że to ojca wina ale ja wiem jak było. Ja jako pierwsza wpadka nie miałam z nią dobrego kontaktu. Z resztą ona to samo myśli o mnie. Ale za to męża rodzina okazała się na prawdę pomocna i tam się czuje bardzo dobrze. Lepiej jak w domu.
Współczuję, najwięcej cierpią zawsze dzieci
 
@Papillonek1980 duzo przezylas.. czytalam ze wzruszeniem :(
Dzieki temu wszystkiemu teraz Ty jestes wspaniala kochająca mamą :* dobrze ze nauczylas sie na błędach rodziców bo niektórzy by je powielali.
 
O rany, bardzo mi przykro. :(
Ja byłam "jedynasią". Teoretycznie ukochana i rozpieszczona. Mama w partii, wykształcona, na stanowisku. Ojciec wiecznie w delegacjach. Kochał mamę do szaleństwa. Kasy nigdy nie brakowało. Dzieciństwo wspominam jako jeden wieczny koszmar. Mama całe życie nienawidziła mnie, bo się urodziłam. Przypomniałam jej pierwszego męża. Znikała na całe dnie, tygodnie, "bywała" w towarzystwie, a ja musiałam radzić sobie sama. Często bywałam u koleżanek. Jadałam tam i czułam się mile widziana. To było wspaniałe. Wiecie, moja mama NIGDY nie przytuliła mnie?. Nigdy nie powiedziała że kocha. Nigdy nie była ze mnie dumna. Upokarzała, zastraszała i biła na oślep wszystkim co miała pod ręką. Nigdy nie wiedziałam za co dostanę, bo zasady ciągle się zmieniały. Strasznie kochałam mamę i marzyłam, że kiedyś, może....powie, że jest ze mnie dumna. Że nie żałuje, że mnie ma (często się żaliła, że powinna była się wyskrobać). :( Nie doczekałam się. Wiecie co, na zewnatrz byliśmy wzorową rodzinką. Rodzice na stanowiskach i grzeczna córeczka. Ja nawet płakałam bezgłośnie tak, żeby nie przeszkadzać... Ciocia mówiła, że na 3 latka składałam ubranka w kosteczkę, jadłam i spałam na rozkaz. :( Nie znoszę wracać wspomnieniami do dzieciństwa. Mamę szanuję jako starszą osobę, ale jej nie kocham. Nie czuję już nawet nienawiści. Jest mi obojetna i obca. Rodziny z kilkorgiem dzieci zawsze podziwiałam. Byli tacy beztroscy, radośni i kochani...
Przytulam Ciebie serdecznie... nie ma nic gorszego na świecie niż usłyszeć od własnej matki że jest się balastem... ja mam dwóch synów i wciąż ich przytulam i pieszcze.. nie raz słyszałam że traktuje ich jak maluchy bo przytulam czy wezmę na ręce.. ale ja tak chcę. Chcę bo to moje uczucia do dzieci jako matki! I nie wydaje mi się bym w jakiś sposób im szkodzila wylewajac je w taki sposób.
 
Dlatego tez my uczymy sie na błędach naszych rodziców... te nasze pociechy mam nadzieje będą jeszcze szczesliwsze niz my. Moja mama sama ostatnio powiedziała ze tyle rzeczy przegapila bo tylko chciała dac nam zajęcie i robic swoją robotę a nie miala zbyt wiele czasu na zabawe z nami i obserwacje postepow. Na szczęście mielismy siebie czyli rodzenstwo.
Moja mama ma 9 rodzenstwa I tez nie wspomina dziecinstwa super. Ja sama mam 2 rodzenstwa I moja mama bardzo pilnowala zeby wszystkiego bylo po rowno. Dziadkom, ciociom zwracala uwage gdy czegos nie dawali po rowno, zeby kupili mniejsze ale takie samo. Gdy dziadek probowal dawac wieksze kieszonkowe najstarszemu "bo ma wieksze potrzeby" to zabierala przy nim I dzielila po rowno a jemu zwracala uwage ze niech daje mniej ale nie mam faworyzowania. Bylismy tak nauczeni ze jak np. Dostawalam od dziadka pieniadze to nawet nie myslalam o tym zeby je schowac dla siebie tylko szlo sie do mamy z informacja ze do podzielenia.
 
reklama
Do góry