- Dołączył(a)
- 25 Czerwiec 2018
- Postów
- 2 010
Współczuję bardzo...O rany, bardzo mi przykro.
Ja byłam "jedynasią". Teoretycznie ukochana i rozpieszczona. Mama w partii, wykształcona, na stanowisku. Ojciec wiecznie w delegacjach. Kochał mamę do szaleństwa. Kasy nigdy nie brakowało. Dzieciństwo wspominam jako jeden wieczny koszmar. Mama całe życie nienawidziła mnie, bo się urodziłam. Przypomniałam jej pierwszego męża. Znikała na całe dnie, tygodnie, "bywała" w towarzystwie, a ja musiałam radzić sobie sama. Często bywałam u koleżanek. Jadałam tam i czułam się mile widziana. To było wspaniałe. Wiecie, moja mama NIGDY nie przytuliła mnie?. Nigdy nie powiedziała że kocha. Nigdy nie była ze mnie dumna. Upokarzała, zastraszała i biła na oślep wszystkim co miała pod ręką. Nigdy nie wiedziałam za co dostanę, bo zasady ciągle się zmieniały. Strasznie kochałam mamę i marzyłam, że kiedyś, może....powie, że jest ze mnie dumna. Że nie żałuje, że mnie ma (często się żaliła, że powinna była się wyskrobać). Nie doczekałam się. Wiecie co, na zewnatrz byliśmy wzorową rodzinką. Rodzice na stanowiskach i grzeczna córeczka. Ja nawet płakałam bezgłośnie tak, żeby nie przeszkadzać... Ciocia mówiła, że na 3 latka składałam ubranka w kosteczkę, jadłam i spałam na rozkaz. Nie znoszę wracać wspomnieniami do dzieciństwa. Mamę szanuję jako starszą osobę, ale jej nie kocham. Nie czuję już nawet nienawiści. Jest mi obojetna i obca. Rodziny z kilkorgiem dzieci zawsze podziwiałam. Byli tacy beztroscy, radośni i kochani...
U nas ojciec pijak, wieczne awantury, bicia,policja,uciekanie z domu i spanie w samochodzie po lasach, oj koszmar był. Dzięki tym atrakcjom "tatuś"od małego zafundował mi psychiatrę,psychologa i leki. Dobrze, że mam taki charakter, że dziś potrafię mu powiedzieć jak bardzo go nie nawidzę i traktuję go jak powietrze na imprezach rodzinnych. Rodzice się rozwiedli, mama po czasie próbowała sobie życie ułożyć i zaczęli się nowi chłopacy, trochę chyba wtedy o nas zapomniała. Po czasie poznała mojego ojczyma, wzieli ślub i pojawiła się moja siostra. Ten czas wspominam bardzo dobrze, garnęłam się do pomocy baaardzo i sprawiało mi to wielką przyjemność. Jednak kilka lat później zaczął się bunt z mojej strony i wieczne kłótnie z mama, aż w wieku 19 lat wyprowadziłam się z domu. Dopiero po czasie mama otworzyła oczy,odbyła się szczera rozmowa i powiedziałam jej dosłownie wszystko co mnie męczy. Wróciłam do domu, mama zmieniła się calkowicie i cieszyłam się z każdego dnia [emoji173] niestety rok później wyjechała za granicę do pracy....jesteśmy dla siebie jak przyjaciółki, codzienne rozmowy, klepiemy o wszystkim, jak lecę do nich albo oni tu to jest najpiękniejszy mój czas. Rozmawiamy szczerze o przeszłości,o błędach, wspominamy nie raz jak to po kryjomy papierosy paliłam i takie różne historie. Kocham ich wszystkich stradznie[emoji6]