witajcie!
ja wstałam juz dawno, i od rana sprztam w kuchni, okna tez by sie przydało umyc ale strasznie mi sie nie chce...na dodatek jestem sama bo maz wybył do swojego taty i obejrzec bratakna-jak rosnie-mnie jakos nie ciagnie zwłaszcza ze nie dogaduje sie z bratowa i nie chce nie potrzebych sporów....i własnie o to miałam rano spiecie z mezem...cos mnie ostatnio nie moze zrozumiec....oczekiwałabym od niego innego zachowania, zrozumienia, troche wsparcia w kontaktavch z bratową, a nic takiego nie mam , wrecz przeciwnie....generalnie to on we mnie szuka winy i braku dobrej woli, i tego ze jestem złosliwa....co oczywiscie nie jest prawda, ale w jego oczach zrozumienia dla całej sytuacji brak....wszystkich potrafi z kazdej wypowiedzi wytłumaczyc i rozgrzeszyc a tylko mnie oskaraza....ehhhh...rycze czesciej niz kiedykolwiek....bardzo mi ciezko
wracam do kuchni