A ja rozumiem takie kobiety. Chcą być z kims, może maja słaba psychikę itp. A teraz im wszystko utrudniają. To każdego indywidualna sprawa. Są takie co absolutnie nie chcą nikogo przy porodzie. Ja idac na wywołanie pierwszego porodu nie wyobrażałam sobie żeby męża nie było przy mnie. A czemu? Bo wtedy ledwo co się dogadywałam a tłumacza przy porodzie nie chciałam zdecydowanie. Był ze mną cały czas, nawet przy cc. Ubrany w odpowiednie ciuchy wszedł jak już wszystko zasłonili i brali się do cięcia. On dostał pierwszy dziecko a najbardziej uspokoiło mnie jak zszywając mnie był przy badaniach dziecka. Bo mialam jakaś fobie ze podmienia

i to tak naprawdę była jego „pomoc” przy cc. Wyszli z dzieckiem a ja mówiłam „ pilnuj go”.

Wiadomo ze poradziłaby sobie kobieta w każdej sytuacji przy porodzie ale naprawdę rozumjem te co nie chcą być same. Mam koleżankę która podobnie jak u ciebie rodziła sama bo mąż nie zdążył. I tez mówiła ze może to i dobrze bo by go reanimować musieli. Przy pobieraniu krwi mdleje. Twardy masz charakter

ja dla odmiany odporna na bol jestem i to do takiego stopnia ze nie jest to dobre bo raz przez to prawie się nie przekręciłam; w ostatniej chwili na stole operacyjnym wylądowałam. A na pytanie lekarzy czemu dopiero przyjechalismy jak słyszeli bo tak nie bolało to uwierzyć nie mogli. A jajowod mi rozrywalo. Także ma to minusy.