reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Marcowe mamy 2021

Dziecko najczęściej zaraża 3 dni przed pojawieniem sie objawów, wiec zarazków nie unikniesz 🤷‍♀️. Byla u nas dyskusja na grupie żłobkowej ci do dzieci z katarem i kaszlem poinfekcyjnym. Na szczęście na grupie dwie mamy to lekarki pediatry i one trochę stonowały dyskusję. Lepiej pytac u źródła wiedzy niz na forum 😉

Dokładnie, Nastka przesiedziała w domu z katarem trochę, i się jej ciągnął jeszcze trochę czasu, jeździłam od lekarza do lekarza i każdy mówił że jest po infekcji i może chodzić do żłobka. 🤷‍♀️
 
reklama
Dziewczyny widzę, że dyskutujecie na inne tematy i może powinnam zadc to pytanie w osobnym poście, ale jakoś, że mam też córeczkę urodzona w marcu 2021, więc chciałabym dowiedzieć się jak to jest u rówieśników. Jestem że swoją coreczka w domu całe dnie, mąż pracuje ja zamierzam wrócić za jakieś pół roku do pracy, ale czasem jest mi bardzo smutno, bo mam wrażenie, że dla mojej córeczki nie ma większego znaczenie czy jest ze mną, z tatą czy z babcia. Wiem, że to głupie, ale jak się czyta o tej więzi mama-dziecko, to mam wrażenie, że moja córka owszem lgnie do mnie jak jesteśmy same lub jak mąż jest zajęty i nie poświęca jej czasu,ale wystarczy, że przyjedzie babcia i ciocia i mała dostaje szału-bawinsie z nimi,czasem przytula a do mnie nawet nie podejdzie chyba, że jest głodna a ja kręcę się przy kuchni. Wiem, że to może zabrzmieć głupio, ale jestem zazdrosna :( Bywały okresy, że córeczkę tylko jak mogłam usypia, bo z mężem płakała, ale to było na jakims etapie i teraz jest ok. Wczoraj wyszłam z domu, po raz pierwszy od dawna na dłużej bez córci, została z mężem i on mówi, że świetnie się bawiła, bez problemu zasnęła...do tej pory 90%wieczorow uspiala że mną.Oczywiście to dobrze, ale z drugiej strony jak czytam, żedla dzieci w tym wieku mam jest taka ważna to mama wrażenie, że ja dla mojej wcale nie jestem ważna :( Napiszcie proszę jak zachwiuja się Wasze dzieci wobec innych? Czy też czujecie się "ignorowane" jak jest babci/ciocia lub ktoś "ciekawszy" od Was?
U mnie jest podobnie, ale ja korzystam z tego na maxa. Cieszę się, że mogę odsapnąć. Poza tym mama nie zawsze jest taka ciekawa, bo jest cały czas.
 
Pewnie masz rację, ale to chyba nie jest "typowe" i zachowanie dziecka w tym wieku, że nikogo się nie boi i do każdego tak lgnie. Wiem, że powinnam to docenić się i na swój sposób doceniam, ale gdzieś w głębi czuję takie uczucie, że nie jestem dla niej najważniejsza. Sama jak to pisze to czuję, że to głupie, ale nic nie poradzę, że tak czuję :(
Może masz po prostu przebojowe dziecko, które będzie szło przez życie jak przecinak i nie będzie się bało ludzi, a moze lęk separacyjny przyjdzie z czasem i pozniej znow minie i znów wróci.
Tak czy siak mama i tata w życiu dziecka zawsze są najważniejsi emocjonalnie, ale w kwestii zabaw czasem najfajniejsza jest jakaś inna osoba, która przychodzi od czasu do czasu i jest czymś nowym, świeżym. Gdyby Twoje dziecko nie schodziło Ci z rąk, bało się każdego, nie czuło chęci zabawy z nikim innym poza Tobą, było wycofane to dopiero byłby problem i pole pracy dla specjalistów.
U nas zdarzaja sie dni, kiedy poza opieką z mojej strony typu przewijanie, karmienie, Tomek bawi sie caly dzien sam. Kreci sie w poblizu, chce byc na tyle blisko zeby moc mnie widziec lub podgladac czym sie zajmuje, czasem przyniesie zabawke zeby pokazac jak się nią bawi, albo zebym pokazala mu jak się nią mozna bawić - i to wszystko to tez jest okazanie uczucia i przywiazania. Dziecko jest samodzielne, ale wie gdzie jest "statek matka", gdzie moze przyjsc jak potrzebuje, ufa ze nigdzie sobie nie pojdę, a jak znikne mu z oczu to wroce, bo zawsze wracam. Kiedy wychodzę z domu, a on zostaje z babcią czy tatą to wie ze wróce, a on w tym czasie bedzie bawil sie z kimś innym.
 
Dziewczyny widzę, że dyskutujecie na inne tematy i może powinnam zadc to pytanie w osobnym poście, ale jakoś, że mam też córeczkę urodzona w marcu 2021, więc chciałabym dowiedzieć się jak to jest u rówieśników. Jestem że swoją coreczka w domu całe dnie, mąż pracuje ja zamierzam wrócić za jakieś pół roku do pracy, ale czasem jest mi bardzo smutno, bo mam wrażenie, że dla mojej córeczki nie ma większego znaczenie czy jest ze mną, z tatą czy z babcia. Wiem, że to głupie, ale jak się czyta o tej więzi mama-dziecko, to mam wrażenie, że moja córka owszem lgnie do mnie jak jesteśmy same lub jak mąż jest zajęty i nie poświęca jej czasu,ale wystarczy, że przyjedzie babcia i ciocia i mała dostaje szału-bawinsie z nimi,czasem przytula a do mnie nawet nie podejdzie chyba, że jest głodna a ja kręcę się przy kuchni. Wiem, że to może zabrzmieć głupio, ale jestem zazdrosna :( Bywały okresy, że córeczkę tylko jak mogłam usypia, bo z mężem płakała, ale to było na jakims etapie i teraz jest ok. Wczoraj wyszłam z domu, po raz pierwszy od dawna na dłużej bez córci, została z mężem i on mówi, że świetnie się bawiła, bez problemu zasnęła...do tej pory 90%wieczorow uspiala że mną.Oczywiście to dobrze, ale z drugiej strony jak czytam, żedla dzieci w tym wieku mam jest taka ważna to mama wrażenie, że ja dla mojej wcale nie jestem ważna :( Napiszcie proszę jak zachwiuja się Wasze dzieci wobec innych? Czy też czujecie się "ignorowane" jak jest babci/ciocia lub ktoś "ciekawszy" od Was?
Czesto mam podobne spostrzezenia idn mojej corci ktora chyba najzwyczajniej ma juz dosyc suedzenia glownie ze mna i czasem mam wrazenie ze mnie nie lubi (zarcik oczywiscie). Czasem ma tak ze mna jojczy przychodzi tatus…. pelnia szczescia :)
 
Ostatnia edycja:
Pewnie masz rację, ale to chyba nie jest "typowe" i zachowanie dziecka w tym wieku, że nikogo się nie boi i do każdego tak lgnie. Wiem, że powinnam to docenić się i na swój sposób doceniam, ale gdzieś w głębi czuję takie uczucie, że nie jestem dla niej najważniejsza. Sama jak to pisze to czuję, że to głupie, ale nic nie poradzę, że tak czuję :(
Ja mysle ze jedt to typowe zachowanie dla dzieciakiw ktore sa odwazne niezalezne same umieja sie zabawic wymyslac kreatywne zajecia. To fajna mysle cecha ze sa samodzielne. Czasem mysle ze fajnie byloby miec przytulaska… ale w sumie to bardzo sie ciesze ze Lili jest taka odwazna i lubi robisz wszystko sama a nie ze wisi mi non stop na nodze :)
 
Może masz po prostu przebojowe dziecko, które będzie szło przez życie jak przecinak i nie będzie się bało ludzi, a moze lęk separacyjny przyjdzie z czasem i pozniej znow minie i znów wróci.
Tak czy siak mama i tata w życiu dziecka zawsze są najważniejsi emocjonalnie, ale w kwestii zabaw czasem najfajniejsza jest jakaś inna osoba, która przychodzi od czasu do czasu i jest czymś nowym, świeżym. Gdyby Twoje dziecko nie schodziło Ci z rąk, bało się każdego, nie czuło chęci zabawy z nikim innym poza Tobą, było wycofane to dopiero byłby problem i pole pracy dla specjalistów.
U nas zdarzaja sie dni, kiedy poza opieką z mojej strony typu przewijanie, karmienie, Tomek bawi sie caly dzien sam. Kreci sie w poblizu, chce byc na tyle blisko zeby moc mnie widziec lub podgladac czym sie zajmuje, czasem przyniesie zabawke zeby pokazac jak się nią bawi, albo zebym pokazala mu jak się nią mozna bawić - i to wszystko to tez jest okazanie uczucia i przywiazania. Dziecko jest samodzielne, ale wie gdzie jest "statek matka", gdzie moze przyjsc jak potrzebuje, ufa ze nigdzie sobie nie pojdę, a jak znikne mu z oczu to wroce, bo zawsze wracam. Kiedy wychodzę z domu, a on zostaje z babcią czy tatą to wie ze wróce, a on w tym czasie bedzie bawil sie z kimś innym.
Dziękuję
Ja mysle ze jedt to typowe zachowanie dla dzieciakiw ktore sa odwazne niezalezne same umieja sie zabawic wymyslac kreatywne zajecia. To fajna mysle cecha ze sa samodzielne. Czasem mysle ze fajnie byloby miec przytulaska… ale w sumie to bardzo sie ciesze ze Lili jest taka odwazna i lubi robisz wszystko sama a nie ze wisi mi non stop na nodze :)
Niby masz rację, ale czasem to trochę smutne jak czytasz o lekach separacyjnych, mamozach a moja coreczka nawet nie zauważa, że całe popołudnie i wieczór nie ma mnie w domu.
 
Dziękuję

Niby masz rację, ale czasem to trochę smutne jak czytasz o lekach separacyjnych, mamozach a moja coreczka nawet nie zauważa, że całe popołudnie i wieczór nie ma mnie w domu.
Leki separacyjne i mamozy to nic fajnego jak czytam i jak slysze od moich kolezanek dzieciatych wlasnie z takimi problemami. To ze nue jest jej smutno bez ciebie to chyba super ze ma taką opieke podczas twojej nieobecnosci ze tak dobrze sie czuje :) serio ja bym sie cieszyla. Najwazniejsze ze dzieciaczki ciesza sie na nasz powrot …
 
Leki separacyjne i mamozy to nic fajnego jak czytam i jak slysze od moich kolezanek dzieciatych wlasnie z takimi problemami. To ze nue jest jej smutno bez ciebie to chyba super ze ma taką opieke podczas twojej nieobecnosci ze tak dobrze sie czuje :) serio ja bym sie cieszyla. Najwazniejsze ze dzieciaczki ciesza sie na nasz powrot …
No właśnie, że się nie cieszą, tzn. czasem nawet nie zauważy,ze wróciłam bo tak jest zajęta zabawa z ciocia. Wiem, że to głupie, ale pamiętam jak synek mojej siostry biegł do drzwi jak tylko słyszał jej kroki, wprawdzie był trochę starszy, ale mam wrażenie, że moja coreczka wybitnie ma mnie w.... :(Podałam lek separacyjny może i ma może za drugą skrajność, bo oczywiście mam świadomość jakie to musi być trudne i dla mamy i dla dziecka. Czasem są takie dni, że się przytula, że chce usuluac tylko ze mną a czasem mam wrażenie, że mógłbym nie istnieć. Nie jestem egoistka, która chciałaby aby moje dziecko tylko ze mną fajnie spedzlo czas, ale chciałabym być dla niego najważniejsza, a póki co nie czuję że tak jest:(
 
Dziewczyny widzę, że dyskutujecie na inne tematy i może powinnam zadc to pytanie w osobnym poście, ale jakoś, że mam też córeczkę urodzona w marcu 2021, więc chciałabym dowiedzieć się jak to jest u rówieśników. Jestem że swoją coreczka w domu całe dnie, mąż pracuje ja zamierzam wrócić za jakieś pół roku do pracy, ale czasem jest mi bardzo smutno, bo mam wrażenie, że dla mojej córeczki nie ma większego znaczenie czy jest ze mną, z tatą czy z babcia. Wiem, że to głupie, ale jak się czyta o tej więzi mama-dziecko, to mam wrażenie, że moja córka owszem lgnie do mnie jak jesteśmy same lub jak mąż jest zajęty i nie poświęca jej czasu,ale wystarczy, że przyjedzie babcia i ciocia i mała dostaje szału-bawinsie z nimi,czasem przytula a do mnie nawet nie podejdzie chyba, że jest głodna a ja kręcę się przy kuchni. Wiem, że to może zabrzmieć głupio, ale jestem zazdrosna :( Bywały okresy, że córeczkę tylko jak mogłam usypia, bo z mężem płakała, ale to było na jakims etapie i teraz jest ok. Wczoraj wyszłam z domu, po raz pierwszy od dawna na dłużej bez córci, została z mężem i on mówi, że świetnie się bawiła, bez problemu zasnęła...do tej pory 90%wieczorow uspiala że mną.Oczywiście to dobrze, ale z drugiej strony jak czytam, żedla dzieci w tym wieku mam jest taka ważna to mama wrażenie, że ja dla mojej wcale nie jestem ważna :( Napiszcie proszę jak zachwiuja się Wasze dzieci wobec innych? Czy też czujecie się "ignorowane" jak jest babci/ciocia lub ktoś "ciekawszy" od Was?


Napiszę ci z perspektywy mamy dziecka, które przeszło przez totalną 'mamoze' i dziecka, któremu jest trochę wszystko jedno kto go usypia, bo chyba ze chce cycka...

Moja starsza córka niedawno skończyła 3 latka, do żłobka poszła mając 2.5 roku. Ja wróciłam do pracy jak ona miala 14 miesiecy. U niej mamoza totalna, do tego stopnia ze jak ja bralam prysznic to moj maz musiał trzymac córkę, żeby widziała mamę. Kazda wizyta w toalecie z córką na kolanach. Mama musiala być zawsze blisko, nikt nie mógł z nią zostać, zebym ja mogla wyjść do innego pomieszczenia. Przez 3 lata tylko ja ją mogłam usypiac, przez 3 lata ani jednego wieczoru dla siebie. Ale ta bliskość, przywiązanie jest niesamowite. Ona mi kiedyś powiedziała, ze kocha też tatę, kocha Bartka, ale jak ich nie ma to jest ok. Wystarczy, ze ja jestem przy niej. I teraz po 3 latach okazalo sie, że tatuś może ją usypiac, dzisiaj caly wieczorny rytuał (kąpiel, ksiazeczka, przytulanie) było z tatą i się udało. I moja pierwsza myśl, to nie ulga ale było mi przykro, że ktoś inny mógł zająć mohe miejsce. Ale potem przyszło opamiętanie 😉

Bartuś od początku był inny, on akceptował innych ludzi, mógł być usypiany przez kogokolwiek. Długo było tak, ze jak tatuś znikał z pola widzenia to on płakał, nawet jak był u mnie na rękach. Było mi przykro, było (czasem w sumie nadal jest) mi szkoda, ze z nim nie będę miec takiej więzi jak z córką. Ale jak jest chory to tylko 'mam', więc wiem ze mnie traktuje jako bazę a resztę osób jako ciekawe osoby zapewniające mu rozrywkę. Ma zupełnie inny charakter niż córka, inaczej się rozwija i potrzebuje tych kontaktów.

Dużo zależy od charakteru, potrzeb dziecka. Ważne, żebyś była blisko gdy tego potrzebuje. Czasem jest dziecko co potrzebuje czesto i dużo a czasem rzadziej. Wydaje mi się, że więź budujemy przez obecność. I dziecko powinno mieć w tym zakresie autonomię - ono decyduje ile mamy potrzeba na doładowanie baterii. Twoje uczucia są jak najbardziej normalne, ale charakteru dziecka nie zmienisz.
 
reklama
Hej, tak się wtrącę trochę, podczytuje Was bo tez mam marcowego bąbla.

Dobrz rozumiem, świadomie oddajesz chore dziecko do żłobka? Gdzie nikt ani nie odciągnie mu kataru jak trzeba, ani nie poda leku a gdzie jedynie co pozaraża całe przedszkole. Dzięki niestety takim działaniom mój mały chodzi od lutego do żłobka a łącznie był może z 2 tygodnie. Jak tak będziemy się w kółko zarażać to nic z tych żłobków nie będzie bo dzieciak tylko po choroby tam wraca
Ja mam w tym temacie nieco odmienne zdanie, ale nie narzucam nic innym. Dziecko prędzej czy później i tak musi swoje przechorować, bo tak buduje swój układ immunologiczny. W Polsce jest nadmierna izolacja dzieci, stąd większość chorób kończy się antybiotykiem. Wiem jak są męczące, ale trzeba to wliczyć w swoje życie i tyle. Lepiej skupić się na wspomaganiu odporności, czyli dużo podwórka, brudu i zimna. Słyszałam, że w niektórych krajach dopóki nie ma temperatury to może chodzić do przedszkola i nikt nie robi z tego problemu, a i maluchy tym samym są odporniejsze.
 
Do góry