Muszę się Wam wyzalic. W pierwszej ciąży stwierdzono u mnie nadciśnienie dostałam dopegyt. Po poronieniu przestał działać i mój gin stwierdził że dopegyt do kitu i zmieniamy na amlozek. Zapytałam czy jest bezpieczny. Stwierdził że tak i w razie ciąży jestem zabezpieczona. No to teraz po pozytywnym teście nawet się nie zastanawiałam i brałam go dalej. W poniedziałek tylko pokazalam gin. Pomiary ciśnienia stwierdził że ok. Ja nawet nie pomyślałam że on nie pamięta o tym że przyjmuje amlozek. Wczoraj mnie coś tknelo zaczęłam wertowac internet i się wystraszylam. Dziś do niego polecialam zapytać i kazał odstawić... ile ja teraz stresu przeżyje. Przecież on wiedział że o ciążę się staram. Stwierdził że jestem zabezpieczona i mam przyjść w 6-7 tyg. Teraz kończę 5 tydz. I cały czas brałam tą amlodypine
niby powiedział że nie zaszkodzilam, ale jednak. Mam o czym myslec teraz