Gratulacje Bar Bra:-)
U nas to było tak, że w sumie znamy się 12 lat i jesteśmy razem, z przerwą 2,5 roku, był moim pierwszym we wszystkim;-) od 7 lat mieszkamy razem, zaręczyliśmy się, ale jakoś nam się do ślubu nie spieszyło, kasa i te sprawy.
Mój pochodzi z dużej rodzinki i ma jeszcze rodzeństwo w podstawówce i zawsze twierdził, że nie chce mieć dzieci, a ja byłam przekonana, że nie mogę ich mieć, z tego co lekarze mówili, więc nie przeszkadzało mi to, chociaż zawsze było to kłucie w sercu...
Endokrynolog kazała mi odstawić w maju tabletki hormonalne w celach diagnostycznych, w czerwcu om, a w lipcu spóźniona, no ale cóż, w końcu nigdy nie było regularne. Ale na wszelki wypadek zrobiłam test i oczywiście dwie kreski. Szok totalny... Mój z początku przerażony i zły, że przecież mówiłam, że nie mogę, więc stwierdziłam, że niech się oswoi z sytuacją i pojechałam do rodziny na kilka dni. Tam trafiłam do szpitala z mocnymi bólami brzucha, przestraszyłam się, że to pozamaciczna, ale na szczęście pęcherzyk nigdzie nie utknął. Luteina i parę dni leżenia i obserwacji. Mój jak mnie tam odwiedził w końcu (bo to 100 km od domu było, a pracował i nie mógł w tygodniu) to taki schudnięty na twarzy z nerwów chyba, tak się bał o nas... ale jak się dowiedział, że wszystko ok to spytał kiedy ten ślub bierzemy
i jak wrócił do domu to rozgadał wszystkim znajomym, że jesteśmy w ciąży;-) trochę wcześnie, ale cóż, nic nie mogłam poradzić... jak wróciłam pojechaliśmy do urzędu, był wolny termin za dwa tygodnie i już 1 sierpnia byliśmy po ślubie:-) Ekspresowo