na wstepie gratuluje rozpakowanym
jakis czas temu usilowalam napisac posta i trzy razy mi wywalilo strone wtrakcie. zezlilam sie i juz wiecej nie probowalam. ogolnie mialam kryzys przez ta ospe Filipa. tak mi bylo go zal. na szczescie to juz za nami. ma slady, ale ladnei wszytsko przyschlo i nie swedzi.
w kwestii odchodow poporodowych to sie zgadzam - to krew i pachniec to ona nie bedzie nigdy. jednak przy zaxhowanej wysokiej higienie - podmywanie, zmiana podpasek itp. nie powinno byc wielkiego smrodu. jesli jest to moze byc cos nie tak.
co do karmienia ja karmie na zmiane z kazdje piersi. jedna piers na jedno posiedzenie.
Sunajka powodzenia w szpitalu. obyscie szybko pokonali potwora i wrocili do domku. chociaz ten plus, ze mozesz byc tez w szpitalu.
a ja mam pytanie... czy ktos jeszcze poza mna ma mnostwo do zgubienia kg po ciazy? czy wszytskie wychudlyscie na masakre? bo ja mam dola i patrzec na siebie nie moge. raz, ze ma problem z ubraniem sie. w nic sie nie mieszcze a jakies namiotowe ciuchy i tak sie na mnie opinaja. bfzuch mam wielki... porazka totalna. usiluje sie jakos zabrac za siebie, ale poki co ograniczylo sie to do pojedynczej sesji z bujakiem do brzuszkow... w ta srode planuje pojsc na basen i na moja gimnastyke w wodzie. planuje a co wyjdzie? ehh... przeraza mnie to, ze zajmie mi cale wieki zanim wroce do wagi i wygladu z przed ciazy... a i ten byl daleki od idealu...
patrze sobie na Teosia i wtedy mysle, ze bylo warto. ale potem patrze w lustro i zalamka.