Piekny dzionek dzisiaj...
Czytam sobie ładnie o odchudzaniu. Co prawda mi odchudzanie jakies nie jest potrzebne, bo ledwo co mnie widac zza drzewa Ale tez mam swoje "ale" co do ciala. Po skonczeniu karmienia piersia , czyli wraz z nowym rokiem, coraz to wiecej mi sie odklada w biodrach i brzuchu. Znowu sie nie mieszcze we wszystkie gacie sprzed ciazy. A niesttey cwiczyc brzuszkow nie moge bo mi sie miesnie brzucha po porodzie nie zeszly i moga mi flaki podobno wyjsc, przepuklina i takie tam. Wiec zostaje z brzuchalkiem... Nie wspominam tez ze karmienie piersia troche mi je wykonczylo takie dwa wisiorki teraz mam Tak juz jest ze kazda kobieta na cos w swoim ciele musi ponarzekac
A co do dzieciaczkow niejadkow... ja mysle ze dopoki dobrze sie czuje, zdrowy, to jeszcze nie ma obaw do strachu. Moj nati zaczyna mi odmawiac "papek" i tylko konkrety chce wcinac. Szkoda papki szybciej sie robi
Czytam sobie ładnie o odchudzaniu. Co prawda mi odchudzanie jakies nie jest potrzebne, bo ledwo co mnie widac zza drzewa Ale tez mam swoje "ale" co do ciala. Po skonczeniu karmienia piersia , czyli wraz z nowym rokiem, coraz to wiecej mi sie odklada w biodrach i brzuchu. Znowu sie nie mieszcze we wszystkie gacie sprzed ciazy. A niesttey cwiczyc brzuszkow nie moge bo mi sie miesnie brzucha po porodzie nie zeszly i moga mi flaki podobno wyjsc, przepuklina i takie tam. Wiec zostaje z brzuchalkiem... Nie wspominam tez ze karmienie piersia troche mi je wykonczylo takie dwa wisiorki teraz mam Tak juz jest ze kazda kobieta na cos w swoim ciele musi ponarzekac
A co do dzieciaczkow niejadkow... ja mysle ze dopoki dobrze sie czuje, zdrowy, to jeszcze nie ma obaw do strachu. Moj nati zaczyna mi odmawiac "papek" i tylko konkrety chce wcinac. Szkoda papki szybciej sie robi