reklama
hmm.. to my jednak chyba rota nie mieliśmy. słabość i kręcenie w żołądku, jeden rzyg, jedna kupa, krótkie osłabienie o po sprawie. Choroba krótsza niż doba, choć zaraźliwa jak diabli - wszyscy po kolei przeszliśmy oprócz Gai. Za słabe to chyba jednak na rota? zastanawiam się czy jeszcze zarażamy..
stopi - dramatyczne przejścia..współczuję
Iza moze to byc rota.. bo mozna go przejsc bezobjawowo... zwlaszcza dorosli - wystarczy,ze kreci w brzuchu i jeden dzien sie gorzej czuje czlowiek... i potem 2 tyg zaraza innych... tak przechodzili rota rodzice dziewczynki w szpitalu..od kotrych sie zarazila. Jest ponad 80 odmian tego rota... i naprawde rozne objawy... U nas byl ten szpitalny i zaczal sie 1: dzien w 1h wymiotow, nastepny dzien super.. 1 twarda kupa.. a kolejne popoludnie juz odwodnienie... i dopiero pojawienie sie biegunki w 5 dnui bylo zbawienne....wymiotow po za tymi pierwszego dnia, co trwaly chwile wiecej nie bylo..
Ja jak na razie nie mam objawowo rota, choc moze byc tak, ze sie zarazilam i jestem teraz jego nosicielem przez ok 2-3tyg i zarazam...
ASIA przy rota niestety nie chodzi o odpornosc... chodzi tylko o to, zeby rece myc non stop (higena) i jaki rodzaj rota sie zlapie... te przedszkolne sa na ogol słabsze, szpitalne najgorsze... I im ktos ma wieksza biegunke i wymioty tym lepiej... bo wydala z organizmu wirusa... najgorzej jest tak jak Lena miala... biegunki brak, wymiotow malo, przez 1h .. a wirus ja niszczyl w srodku przez 2,5dnia... a na zewnatrz nie bylo oznak... ona sie odwodnila doslownie w 3h mimo picia... ale faktycznie mniej niz powinna, ale nie jakos malo dramatycznie.. [pozniej jedyny objaw to bylo to,ze miala wstret do picia przez 3 dni... na widok picia byla histeria....
Wazne jest poprostu mycie rak i tyle, ale ja tego niedopilnowalam jak do dziadka wchodzila i go dotykala.. wystarczy,ze klamke czy drzwi w toalecie dotknela , nie umyla rak i juz mogla złapac... choroba brudnych rąk... choc rota tez mozna sie zarazic droga kropelkowa... a dzieciw przedszkolu poporstu bawia sie tymi samymi zabawkami i tak sie moga zarazic..
Ja w szpitalu w ciagu 1 dnia mylam po 100razy dziennie rece... - owtorzylam okno, dotknelam klamki, wagi, pilota od Tv juz bylo trzeba myc rece i polewac plynem do dezynfekcji... efekt jest taki, ze teraz mi skor a z dloni schodzi i pieka...
Ostatnia edycja:
J@god@
IV-V 2005, X 2009
- Dołączył(a)
- 30 Październik 2005
- Postów
- 35 911
Stopi ma rację, odmian rota jest mnóstwo, sposobów przechorowania też. Ale praktycznie po wszystkich zaraża się około 10-14dni, niekiedy można dłużej. Rota jest wyjątkowo zaraźliwym wirusem.
Ja zawsze najmniej objawów mam. Wtedy jak Krystiana tak mocno złapało, to mąż cierpiał przez ok 5 dni a mnie złapało na 2 godziny w szpitalu, potem cały dzień byłam osłabiona ale już bez objawów i po sprawie. A jak chłopaków łapie lekko to ja nie mam objawów.
Krystian teraz też już łagodniej choruje.
Ignaś jest zaszczepiony, to jak dotąd miał raz objaw coś ala rota w postaci 3 wodnistych charakterystycznie śmierdzących kup jedna po drugiej.
Ja na tyle mam traumę po Krystianie, że byłam gotowa wydać te pieniądze za wizję braku pobytu w szpitalu. I jak na razie ta szczepionka działa dość dobrze.
My mamy rodzinną skłonność do łapania rota. W ciągu ostatniego roku kilkakrotnie nas zaatakowało a Igi się trzymał bez chorowania. Dopiero ostatnio tak jakby go odrobinkę wzięło i miał te kupy.
Teraz jak chłopaków tak nie łapie mocno to nawet mi tak bardzo nie przeszkadza, że mamy tę skłonność do rota.
Ale na początku jak Krystian źle znosił i odwodniał się po 2 wymiotach to była zdecydowanie najbardziej nielubiana przeze mnie choroba.
Ja zawsze najmniej objawów mam. Wtedy jak Krystiana tak mocno złapało, to mąż cierpiał przez ok 5 dni a mnie złapało na 2 godziny w szpitalu, potem cały dzień byłam osłabiona ale już bez objawów i po sprawie. A jak chłopaków łapie lekko to ja nie mam objawów.
Krystian teraz też już łagodniej choruje.
Ignaś jest zaszczepiony, to jak dotąd miał raz objaw coś ala rota w postaci 3 wodnistych charakterystycznie śmierdzących kup jedna po drugiej.
Ja na tyle mam traumę po Krystianie, że byłam gotowa wydać te pieniądze za wizję braku pobytu w szpitalu. I jak na razie ta szczepionka działa dość dobrze.
My mamy rodzinną skłonność do łapania rota. W ciągu ostatniego roku kilkakrotnie nas zaatakowało a Igi się trzymał bez chorowania. Dopiero ostatnio tak jakby go odrobinkę wzięło i miał te kupy.
Teraz jak chłopaków tak nie łapie mocno to nawet mi tak bardzo nie przeszkadza, że mamy tę skłonność do rota.
Ale na początku jak Krystian źle znosił i odwodniał się po 2 wymiotach to była zdecydowanie najbardziej nielubiana przeze mnie choroba.
Ostatnia edycja:
Dziubasek słodziaśnych masz synusiów gratuluję jeszcze raz.a olafek jaki duży
stopi oj to mialas przejscia ztym wirusem.ja zaszczepilam pierwszą dawke póki co ale żałuję prawdę mówiąc.za późno przemyślałam.posłuchalam tesciowej co szczei maluchy a potem dopiero zainteresowalam się tym bardziej
stopi oj to mialas przejscia ztym wirusem.ja zaszczepilam pierwszą dawke póki co ale żałuję prawdę mówiąc.za późno przemyślałam.posłuchalam tesciowej co szczei maluchy a potem dopiero zainteresowalam się tym bardziej
JAGODA jak przeczytalam Twojego posta i o zapachu tych kup.. to sobie je przypomnialam.... one naprawde maja bardzo charakterystyczny zapach.. bleeee.... Moj tata tego rota tez dlugo i ciezko przechodzil... az bylam w szoku... ze taki byl cienczony jeszcze 7 dnia... a on choruje raz na 5lat.... i to max. przeziebienie lekkie... a tu taka niemila niespodzianka... Jak Wy tak macie z tym rota i Krystian juz swoje przeszedl to juz pewnie bedzie coraz lzej przechodzic... Tego wam zycze!!
OLA jak juz dalas pierwsza dawke, to juz chyba nastepna tez daj...
OLA jak juz dalas pierwsza dawke, to juz chyba nastepna tez daj...
J@god@
IV-V 2005, X 2009
- Dołączył(a)
- 30 Październik 2005
- Postów
- 35 911
O tak zapaszek jest specyficzny.
Ja zauważyłam, że do rota trzeba mieć skłonność.
Krystian nie choruje na górne drogi oddechowe, jeszcze nigdy nie miał ani zapalenia oskrzeli, ani tym bardziej płuc. Właściwie to nawet zapalenia gardła sobie nie przypominam.
Za to ten rota to jakoś często u nas wracał, mimo, że młody nie chodził do przedszkola.
A pierwszy raz to go na basenie załatwiłam. Zachciało mi się basenu w czasie ferii, a musiała akurat epidemia w Pruszkowie być. Od razu na drugi dzień zaczął wymiotować.
No i mieliśmy pogrom, bo to był styczeń 2006, mrozy do 30 stopni, w samochodzie nam paliwo zamarzło (gaz) i musiałam karetkę wzywać. Oj jak sobie przypomnę i jak nas traktowali w szpitalu i jak młodemu się 8 razy wkuwali i zaczął im na stole odchodzić a baby były tak zajęte wkuwaniem, że dopiero na mój wrzask zobaczyły co się z dzieckiem dzieje. Jak przez 3 dni nie dostał nic do jedzenia, bo powiedziałam, że karmię piersią, więc wpisali w kartę, że karmię wyłącznie piersią (9 miesięczne dziecko), jak pani ordynator nawrzeszczała na mnie że powiesiłam ubranko na kaloryferze (mąż przez te mrozy nie dawał rady dojechać a ja jakoś musiałam sobie radzić) a nawet nie spojrzała na młodego jak się czuje.
Oj aż mnie dreszcze przeszły jak zaczęłam sobie to wszystko przypominać.
Pamiętam, że dzień w którym wychodziliśmy to był jeden z najszczęśliwszych. Zwłaszcza, że byłam tam sama zdana tylko na siebie. I prawie w ogóle nie spałam.
A potem w wypisie się bardzo ciekawych rzeczy dowiedziałam (wypis przyszedł po 3 miesiącach) m.innymi tego, że byliśmy w szpitalu 5 dni dłużej niż rzeczywiście byliśmy.
Ja zauważyłam, że do rota trzeba mieć skłonność.
Krystian nie choruje na górne drogi oddechowe, jeszcze nigdy nie miał ani zapalenia oskrzeli, ani tym bardziej płuc. Właściwie to nawet zapalenia gardła sobie nie przypominam.
Za to ten rota to jakoś często u nas wracał, mimo, że młody nie chodził do przedszkola.
A pierwszy raz to go na basenie załatwiłam. Zachciało mi się basenu w czasie ferii, a musiała akurat epidemia w Pruszkowie być. Od razu na drugi dzień zaczął wymiotować.
No i mieliśmy pogrom, bo to był styczeń 2006, mrozy do 30 stopni, w samochodzie nam paliwo zamarzło (gaz) i musiałam karetkę wzywać. Oj jak sobie przypomnę i jak nas traktowali w szpitalu i jak młodemu się 8 razy wkuwali i zaczął im na stole odchodzić a baby były tak zajęte wkuwaniem, że dopiero na mój wrzask zobaczyły co się z dzieckiem dzieje. Jak przez 3 dni nie dostał nic do jedzenia, bo powiedziałam, że karmię piersią, więc wpisali w kartę, że karmię wyłącznie piersią (9 miesięczne dziecko), jak pani ordynator nawrzeszczała na mnie że powiesiłam ubranko na kaloryferze (mąż przez te mrozy nie dawał rady dojechać a ja jakoś musiałam sobie radzić) a nawet nie spojrzała na młodego jak się czuje.
Oj aż mnie dreszcze przeszły jak zaczęłam sobie to wszystko przypominać.
Pamiętam, że dzień w którym wychodziliśmy to był jeden z najszczęśliwszych. Zwłaszcza, że byłam tam sama zdana tylko na siebie. I prawie w ogóle nie spałam.
A potem w wypisie się bardzo ciekawych rzeczy dowiedziałam (wypis przyszedł po 3 miesiącach) m.innymi tego, że byliśmy w szpitalu 5 dni dłużej niż rzeczywiście byliśmy.
Ostatnia edycja:
Jak juz temat rota rozpoczelam, to lekarki mowily mi, ze wlasnie teraz luty/marzec jest najgorszy okres jesli chodzi o rota... bo zaczyna robic sie cieplo.... i tak jak byl spokoj w szpitalu z rota, tak teraz znow tam kroluje...
JAGODA to przejscia mieliscie straszne :-( ja nasz pobyt w spzitalu wspominam super.. wypoczelam, wyspalam sie jak nigdy .. Lena spala 3dni praktycznie caly czas.. dopiero w dniu wyjscia zaczela biegac.....lekarki super, fajnie podeszly do sprawy... wiec wiedzialm,ze jak mala dostaje kroplowki to jej nic juz nie grozi... a pranie tez wieszlaam na kaloryferze... bo jak tu trzymac obsrane spodnie.. jak do mnie malo kto przychodzil.... Pielegniarki dały mily wyklad cego nie wolno dawac dziecku do jedzenia przy rota itd...
JAGODA to przejscia mieliscie straszne :-( ja nasz pobyt w spzitalu wspominam super.. wypoczelam, wyspalam sie jak nigdy .. Lena spala 3dni praktycznie caly czas.. dopiero w dniu wyjscia zaczela biegac.....lekarki super, fajnie podeszly do sprawy... wiec wiedzialm,ze jak mala dostaje kroplowki to jej nic juz nie grozi... a pranie tez wieszlaam na kaloryferze... bo jak tu trzymac obsrane spodnie.. jak do mnie malo kto przychodzil.... Pielegniarki dały mily wyklad cego nie wolno dawac dziecku do jedzenia przy rota itd...
reklama
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 0
- Wyświetleń
- 570
- Odpowiedzi
- 41
- Wyświetleń
- 5 tys
P
Podziel się: