reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Mamy z U.K - wątek główny

reklama
Witajcie!
Anya-faktyczni fatalny dzionek mialas.Nie dziwie ci sie ze bylas zla, czekaniem, pozniej ta kobieta i zgubiana komorka.Za duzo jak na jeden dzien.A w przychodniach niestety tak jest, nie wiem czy nawet jakies upomnienie lub krzyk by cos pomogly.Rzeczywistosc czasem bywa okrutna.Ale mam nadzieje ze dzis czujecie sie lepiej, usmiechacie sie a Josh zapomnial juz o tym niemilym przezyciu:)
Maxin-nie uwierzysz, ja jestem z 30 listopada, czyzby pokrewne dusze?A wogole jak sie masz?Czas szybko leci i wkrotce znowu bedziesz z mezem:)
Tamarunia-cudowne fotki.Jak wyraznie widac dzidzie. Powiedz mi jedno:jak udalo ci sie zrobic scan w 30 tygodniu ciazy?Czy bylas prywatnie?No bo ja mialam to polowkowe w piatym miesiacu(czyli to bylo drugie)i powiedzieli mi ze wiecej nie bede miala.Do tej pory chodze i prosze aby mi zrobili, bo tak bardzo chcialabym zobaczyc nasze malenstwo i sprawdzic czy wszystko jest ok, a oni ciagle mi odmawiaja i mowia , ze nie ma potrzeby i nie i koniec!!!Wiec ciekawa jestem jak ty to zrobilas?Moze mi doradzisz.A wogole jak sie masz, jak brzusio, duzy juz pewnie!
Moj rosnie fajnie ale mam od dwoch dni takie obawy jak miala Maxin bo dzidzia juz drugi dzien jest spokojniejsza, czuje ze sie rusza ale nie tak czesto i mocno jak zazwyczaj.Wiec znowu sie martwie:(A scanu nie chca mi zrobic, choc ciagle powtarzam ze sie martwie, ze ciagle sie denerwuje, ze wolalabym sie upewnic, a oni nic.Powiedzcie co mam zrobic?
Ilez mozna sie tak zamartwiac!
Mam nadzieje ze dzidzia wkrotce znowu bedzie szalala.
Milego weekendu wam zycze!
 
Izusia nie przejmuj sie moja droga,malenstwo na pewno odpoczywa i tak jak moja zrobilo sobie mala przerwe w kopniakach,wiesz na pewno sie rusza tylko mozesz nie czuc,najedz sie moze,a potem poloz w lozku i zaobserwoj brzuszek czy sie nie porusza,bo wiesz ja tak czasmi mam ,ze malestwa nie czuje,ale widze jak brzuch faluje,dziwne to dla mnie,ale sobie pewnie spokojnie plywa.Nie przejmuj sie na pewno jest wszystko w pozadku,jezeli wszystkie badania krwi sa ok,ty czujesz sie normalnie,nic nie boli to malenstwo na pewno dobrze sie rozwija.Rozumiem cie,ze sie martwisz to juz taki nasz urok.Ale na pewno wszytko jest wwpozadku.
A co do urodzinek to cos w tym musi byc,chyba bartnie dusze tak jak mowisz :D ,skoro nieznamy sie to na pewno w poprzednim zyciu musialysmy ;D ;D ;D tez bardzo bym chial miec jeszcze jedno Usg,mam cicha nadziej,ze moze w ostatnich tygodniach zrobia nam jeszcze jedno,kto wie ::)

Ja wlasnie wrocilam z milego spotkania,zjadlam dobre ciasto i wypialam goraca czekolade,nagadalam sie za wszytkie czasy,a teraz ide cos zjesc i do mojego pustego lozka,buuuuu..............jeszcze piec dni bez meza.Oj bardzo juz za nim tesknie :-[
kolorowych snow ;)
buzka ;)
 
Czesc kobietki...Wkleje wam dwa opowiadania.Piekne.Az sie poplakalam....Zapozyczone z innych watkow....

      "Czas mojej przyjaciółki szybko ucieka. Siedzimy przy lunchu, kiedy jakby
         mimochodem wspomina o tym, że myśli z mężem o "założeniu prawdziwej rodziny".
         Naprawdę chce mi powiedzieć, że jej biologiczny zegar rozpoczął już swoje
         końcowe odliczanie, toteż musi poważnie rozpatrzyć perspektywę macierzyństwa.
         - Przeprowadzamy sondę - mówi półżartem. - Sądzisz, że powinniśmy zdecydować
         się na dziecko?
         - To odmieni twoje życie - odpowiadam ostrożnie, zachowując naturalny ton.
         - Wiem - mówi. - Żadnego wylegiwania się do późna w soboty, żadnych nie
         planowanych wypadów...
         Ale ja nie to miałam na myśli. Patrzę na przyjaciółkę i zastanawiam się, co
         jej powiedzieć.
         Chciałabym przekazać jej rzeczy, o których nigdy nie dowie się w szkole
         rodzenia. Chciałabym opowiedzieć jej o tym, że po porodzie rany fizyczne
         prędko się zagoją, ale pozostanie pewna uczuciowa rana, która jest tak
         wrażliwa, że na zawsze uczyni ją kruchą.
         Rozważam, czy aby nie przestrzec jej, że już nigdy nie przeczyta gazety bez
         zapytania: "A co, jeśli to byłoby moje dziecko?" Że każdy wypadek samolotowy,
         każdy pożar będzie ją prześladował. Że kiedy zobaczy zdjęcia głodujących
         dzieci, będzie zastanawiała się, czy istnieje coś gorszego od patrzenia, jak
         umiera twoje dziecko.
         Spoglądam na jej wymalowane paznokcie i stylowy kostium i rozmyślam o tym, że
         bez względu na to, jak bardzo jest dystyngowana, zostanie matką zredukuje ją
         do poziomu niedźwiedzicy, która ochrania swoje młode. Że nagły okrzyk: "Mamo!"
         sprawi, iż bez chwili zwłoki porzuci suflet czy swój ulubiony kryształ.
         Czuję, że powinnam ją ostrzec, że niezależnie od tego, ile lat poświęciła
         swojej karierze, macierzyństwo zawodowo ją wykolei. Może znaleźć kogoś do
         opieki nad dzieckiem, ale któregoś dnia będzie spieszyła się na ważne
         spotkanie w interesach i przypomni sobie słodki zapach swojego dzieciątka.
         Będzie musiała użyć wszystkich swoich sił, by powstrzymać się od wrócenia
         biegiem do domu, żeby przekonać się, czy aby nic złego nie przytrafiło się jej
         dziecku.
         Pragnę, by moja przyjaciółka wiedziała, że codzienne decyzje nie będą już dla
         niej rutyną. Że postanowienie pięciolatka, by w McDonaldzie wejść do męskiej
         toalety, a nie do damskiej, stanie się olbrzymim dylematem. Że właśnie tam,
         pośród trzasku tac i krzyku dzieci, ważyć się będzie samodzielność i tożsamość
         płciowa jej synka i jej niepokój przed jakimś dewiantem seksualnym, który może
         czaić się w łazience. Chociaż w pracy z łatwością może przychodzić jej
         podejmowanie decyzji, jako matka wciąż będzie miała wątpliwości.
         Patrzę na moją atrakcyjną przyjaciółkę i chcę zapewnić ją, że w końcu zrzuci
         kilogramy swojej ciąży, ale potem zawsze już będzie czuła się inaczej. Że jej
         życie, które teraz tak wiele dla niej znaczy, po porodzie stanie się mało
         ważne. Że bez wahania poświęci je w każdej chwili, by ratować swoje potomstwo,
         ale zarazem zapragnie żyć kilka lat dłużej - nie, żeby zrealizować własne
         plany, ale żeby patrzeć, jak jej dziecko osiąga swoje marzenia. Chcę, by
         wiedziała, że blizny po cesarskim cięciu czy błyszczące rozstępy staną się dla
         niej odznakami honoru.
         Jej stosunki z mężem także ulegną zmianie, ale nie w taki sposób, w jaki o tym
         teraz myśli. Chciałabym, by pojęła, że o wiele bardziej można kochać
         mężczyznę,który nigdy nie waha się poświęcić czasu, żeby zaopiekować się
         dzidziusiem czy pobaraszkować ze swoim synkiem lub córeczką. Myślę, że powinna
         wiedzieć, iż pokocha swojego męża z powodów, które będą dalekie od
         romantycznych.
         Pragnę, by wyczuła więź, jaka połączy ją z kobietami z przeszłości, które
         desperacko starały się powstrzymać wojny, przesądy czy jazdę po pijanemu. Mam
         nadzieję, że zrozumie, dlaczego o większości spraw potrafię myśleć
         racjonalnie, ale kiedy rozmawiam na temat zagrożenia wojną nuklearną
         przyszłości moich dzieci, staję się chwilowo niepoczytalna.
         Chcę opisać jej zachwyt, jaki sprawia widok dziecka, które uczy się odbijać
         piłkę baseballową. Chcę uchwycić dla niej dźwięczny śmiech dziecka, które po
         raz pierwszy dotyka miękkiego futerka psa. Chcę, by posmakowała radości, która
         jest tak prawdziwa, że aż boli.
         Zagadkowe spojrzenie mojej przyjaciółki sprawia, iż dociera do mnie, że łzy
         stanęły mi w oczach.
         - Nigdy tego nie pożałujesz - mówię w końcu.
         Potem wyciągam rękę nad stołem, ściskam jej dłoń i odmawiam cichą modlitwę za
         nią, za siebie i za te wszystkie zwykłe, śmiertelne kobiety, które bohatersko
         pokonują przeszkody na drodze do tego najświętszego z powołań.
         
         opowiadanie Dale Hanson Bourke



NAJPIEKNIEJSZY ANIOŁ
Oczekując dnia narodzin, chłopiec zwraca się do Boga: Jutro posyłasz mnie na ziemie, ale jak ja tam będę żył? Jestem zbyt mały i bezbronny?” Bóg odpowiedział: “Spośród wielu aniołów wybralem jednego dla Ciebie. Twój anioł będzie czekał na Ciebie i zaopiekuje się Tobą.” Chłopiec pyta dalej: Ale powiedz co będę tam robił? Tutaj w niebie nic nie robie, tylko śmieję się i śpiewam ze szczescia.” Bóg odpowiedział: “Twój anioł będzie śpiewał dla Ciebie i będzie się do Ciebie uśmiechał każdego dnia. Bedziesz czuł jego milość, a nieogarnione szczęście wypełni Twoje serce.” Ponownie chłopiec pyta: “ Jak ja zrozumiem ludzi, ktorzy będą mowić do mnie nieznanym językiem? Bóg odpowiedzial: “Od twego anioła usłyszysz wiele cudownych i serdecznych słów, jakich nigdy nie słyszałeś. Z wielką cierpliwością i troską będzie Cię uczył jak je wymawiać.” Chłopiec zapytuje: “A co powinienem zrobić, gdy zechce porozmawiac z Toba?” Bóg odpowiedzial: Twój anioł złoży Twoje rączki i będzie się modlił z Tobą.” Chłopiec zastanawia sie: “Słyszałem, że na ziemi jest wielu złych ludzi. Kto mnie przed nimi obroni?’ Bóg odpowiedział: Twój anioł będzie Cię bronił, gotowy oddać życie za Ciebie.” Mówi chłopiec: “Ale na zawsze pozostanę już smutny, bo nigdy Cię już nie zobaczę.” Bóg odrzekł : “Twój anioł zawsze będzie Ci o mnie mówił i pokaże Ci drogę, którą wrócisz do mnie, chociaż ja i tak zawsze będę przy Tobie.” W niebie zapanowala cisza, a na ziemi dały się słyszeć głosy i wtedy chlopiec pospiesznie zapytał: “Boże, jeśli już muszę opuścić niebo, to powiedz mi jakie jest imie mojego anioła?” Odpowiedział mu Bog: “Jej imie nie jest ważne. Będziesz ją wołał po prostu – MAMO....


..................
 
Anya pisze:
Co za dzien... przylacze sie do narzekan Ivonek. Najpierw musialam czekac w przychodni ponad godzine! Nie rozumiem po co daja czlowiekowi konkretna godzine, skoro i tak zawsze wszystko sie opoznia. Bylo tak goraco, a Josh jakby wyczul igielke zanim jeszcze sie w niego wkula i byl marudny oraz niecierpliwy. Juz chcialam isc do recepcji i powiedziec, ze to smieszne, abym tyle z malym dzieckiem czekala. Za kazdym razem ta sama historia i nastepnym razem ja sie spoznie, niech lekarz sobie na mnie poczeka, nie bede sie gotowac w tej przychodni i patrzec jak wszyscy sobie pija kawke i baki zbijaja. Tyle czasu tam siedzialam, ze Josh w koncu zasnal mi na rekach i jak weszlismy juz do srodka to nie moglam go przebudzic, wiec ta lekarka (chyba nigdy w zyciu dzieci nie miala, albo miala i jej nie kochaly) wziela taki zamach ze strzykawka w reku, ze jak sie wbila mojemu synusiowi w udko to myslalam, ze igle mu zostawila w nozce. Lezki sie polaly... :-( Biedaczek, nie byl na to przygotowany, smacznie sobie spal, a tu nagle takie uklucie! Nigdy jeszcze nie widzialam i nie slyszalam mojego synka tak szlochajacego, myslalam, ze tej lekarce lewy sierpowy sprzedam :-) Wyszlismy juz od lekarza i chcialam zadzwonic do tatusia, aby go poinformowac o wizycie u lekarza, no i okazalo sie, ze telefon zostawilam w przychodni! Wrocilam sie, ale po komorce ani sladu... No i wrocilam do domu zmarznieta i wkurzona. Zdecydowanie nie moj dzien!
hej:)
jestem tu nowa ale ze zapytam(jesli moge) gdzie dokladnie byliscie u tego lekarza???To jest normalnie skandal,jak tak mozna postepowac!Normalnie az mnie z nog scielo...paranoja z ta sluzba zdrowia!wrr
 
Ivonek- az gardlo mnie sciskalo, gdy to czytalam... piekne...

malenkaa20
- a dokladnie to bylismy w Brunswick Surgery na Western Road w Brighton :-)

Tamarunia- malusia jaka fotogeniczna :-) Tylko ciazko powiedziec do kogo podobna ;-)

maxin- Mam nadzieje, ze masz chociaz misiaczka do przytulania i lozko nie jest takie puste wtedy :-) Poza tym tesknota to dobry znak:-) W koncu jednak sie konczy i pomysl jak bedzie SUPER, gdy juz sie zobaczycie :-)

 
reklama
Do góry