Witajcie baby!
Jasne, że żyje tylko leniwca przejęłam od mojego chłopa (on na to choruje przewlekle) i za każdym razem jak tu zaglądam późną porą to nie moge sie zebrać, żeby cos napisać. Nie gniewajcie sie, pamiętam i myslę o Was a co niektóre to nawet systematycznie widuje
.
Mam nadzieję, że wszystkie choróbska małe i duże, które Was ostatnio nawiedziły pójdą precz i dadzą Wam spokój. My z Helenką (odpukać w niemalowane) jakos chodzimy innymi drogami niż wstrętne wirusy i nic a nic nam nie dolega.
Justynka, wielkie dzięki kobieto kochana ( Ty to naprawdę słowna i zaangażowana babka jestes- bardzo mi sie to podoba) za linki , które przykleiłas dzisiaj. Od jutra dygamy z Helenką przy wesołej muzie z polskiego dziecięcego radia. No super po prostu. Będzie przeszczesliwa, widziałas zresztą jak ona lubi pląsać :-)
Co do ząbali u Nicusia- to już parę dni temu jak go paluszkiem masowałas po dziąsłach wydawał sie wniebowzięty, więc:
a) albo lubi tę pieszczotę
b) albo jak przypuszczasz zaraz piękne kły pokarze
oby tylko lekko mu wyszły i sie dzidzio nie nacierpiał, a niepokój musi przy tym być, nie ma rady, dlatego spanie nie będzie za dobre.
Co do istotki w brzuszku- to moja droga Justynko ja też tak mam często, że uwierzyć w nią nie mogę (i ta ciąża taka lajtowa) i gdyby nie to , że mnie moje małe piskle coraz mocniej od srodka szturcha, to bym o niej zwyczajnie zapominała.
Ale ostatnio, jak wzięłam wasze maluszki na ręce, takie pachnące mlekiem i jeszcze lekko bezwładne ciałka, to poczułam, że zaczynam czuć tego bluesa. Rozkoszne uczucie
Stefanka i motylek- super, ze złapałyscie fajną grupę zabaw dla dzieciaków. Ja muszę tutaj na Armley też cos takiego rozkminic. Helena jest już w takim wieku, że napewno zacznie doceniać zabawy z innymi małymi ludkami.
Cocolino- no nie wytrzymam, ale ten Twój chłop dał popis! Baba jak ma ZNP jest przerąbane ale u faceta, to po prostu porażka!!! Jak można zabraniać dziecku i osamotnionej w domu kobiecinie integrować sie z innymi dziecmi i ich równie uziemionymi matkami. To jest niehumanitarne! Zbrodnia wobec rozwijającej sie najmłodszej ludzkosci! Racja- nic tylko to zignorować. Nie siedź tam pod miotła zbyt długo, tak jak piszesz w poniedziałek powinnas już smignąć z domu do nas
miranda- witaj i rozgosć sie w naszym gronie:-)
Ja rodziłam w LGI i mam same dobre wspomnienia. Być może dlatego, że trafiłam na fajną ekipę asystującą przy porodzie, a może dlatego, że poród miałam całkowicie bez komplikacji i w 2,5 godz urodziłam zdrową rozbeczaną córeczkę. Położna, która odbierała poród była bardzo młoda i sympatyczna. Zaproponowała mi wszelkie znieczulenia ale że sprawa nabrała tempa, zdecydowałam sie rodzić "na żywca". Jedyne co stosowałam to maskę tlenową, bo jak sie zestresowałam to oddychałam jak szalona, nie tak jak powinnam (no bo do szkoły rodzenia oczywiscie sie wybierałam ale nigdy nie doszłam). Położna była bardzo motywująca do działania, jakos tak szybko sie zgrałysmy i dobrze nam sie współpracowało. A potem na sali poporodowej (takiej dużej na kilka łóżek pooddzielanych parawanami) pielęgniarki cały czas łaziły i podpytywały czy wszystko w porządku, czy radzę sobie z karmieniem, czy nie potrzebuje leków przeciwbólowych (z powodu szwów). Dziecko było co jakis czas oglądane, słuch bardzo wnikliwie zbadany. Nad każdym łóżkiem telewizorek z radiem, netem i telefonem. Słowem- miałam wszystko czego mi było potrzeba. Po niecałej dobie wyszłam sobie do domku. I tyle. Zamierzam moje drugie maleństwo też tam rodzić, choć powiem szczerze, że jak posłuchałam waszych relacji to troche sie teraz obawiam.
Sylwcia (vel. Sylwica)- skąd wiedziałas, że słodkie i kwasne to moje ulubione smaki?;-) Kuruj sie szybko dziewczyno!
No to narazie tyle dziewczyny. Ide popatrzeć na ebayu za jakąs ładną kiecką na chrzest dla Heli.