Witam dziewczyny z wieczorka.
U mnie wreszcie błoga cisza. Mała zasnęła jakies 20 min temu i (hurrrraaaa!!!!!) znowu w swoim łóżeczku. Wprawdzie muszę przy tym asystować, ale to już wielki sukces. Najważniejsze, że zaczyna sie oswajać na nowo ze swoim miejscem. Myslę, że jak ten temat opanuje to także kiedy sie przebudzi w nocy jej pierwszą myslą nie będzie "dostać sie natychmiast z powrotem do mamy" ale "o jak tu przyjemnie, jak ja lubie u siebie spać".:-)
A po spotkaniu z Justyną i z jej niebywale smiechowym Nicolasem, obaliła flaszkę do dna i padła na ponad dwie godziny. Widać na takim szkrabie nowe otoczenie musi wywierać spore wrażenie. A potem jak wstała, to mój mały niejadek (oczywiscie jak to ma ostatnio w zwyczaju odmówiła zjedzenia papki ze słoiczka) z mojej rączki wciągnęł kawał kurczaka i conajmniej ze dwie swoje garsci ryżu na sypko. Chyba moje dziecko wyraźnie chce mi powiedzieć, że już wyrosło z etapu jedzenia dla bobasów i chce wpierniczać mięcho i dorosłe żarcie
Cholercia, córka mi dorasta
Dlatego cieszę sie jak diabli, że własnie wygrałam to wysokie krzesło na ebayu (o którym dzis mówiłam Justynka) i od jutra Helenka zaczyna samodzielne wycieczki kulinarne na wysokosciach
(kupiłam też duża matę do układania pod nie, bo wiadomo gdzie będzie najwięcej jedzenia).
Justynka bardzo miło nam dzisiaj z Wami było i mam nadzieję że moje gadulstwo Cie nie zamęczało. Wybacz, jestem w tej dziedzinie okropnie wyposzczona. Większosc moich codziennych rozmów to od "agugu", przez "gdzie jest oczko" do "mniam mniam". Dlatego spędzenie czasu w miłym towarzystwie, plus możliwosc wyartykułowania sie sprawiły mi ogromną radosć. Oby jak najwięcej takich spotkań. Obiecuje, że jak sie trochę nagadam to dam Ci odetchnąć
cocolino szkoda, ze Was nie było. Mam nadzieję, ze mała szybko upora sie z tym draństwem co ją męczy i spotkamy sie wszyscy w piątek u Sylwii.
Sylwia, ja sie bardzo cieszę, że nastrajam Cię ciążowo. Byłoby fajnie mieć towarzystwo przy dźwiganiu brzuszka a potem przy jego w pocie czoła zrzucaniu. Ja przy Helence przytyłam jakies 20 kg, z czego ona była łaskawa ważyć jedynie 2900. Gdzie mi wlazła reszta, nie wypada mówić.;-)
Drugą ciąże rozpoczęłam jeszcze z tym nadmiarem, bo w 6 miesięcy po porodzie zrzuciłam zaledwie ok 5-6kg. Boje sie mysleć, co ze mnie będzie w okolicach czerwca.
Dlatego przejmowanie sie tym odkładam na późniejsze czasy, teraz zajadam dobre rzeczy i z przyjemnoscią wsłu****e sie w brzunio jak moje najmłodsze dziecie, ochoczo pałaszuje, wiercąc sie coraz mocniej i coraz częsciej:-):-):-)