Hej dziewczyny,
Zabieram sie i zabieram i jakos nie moge.. Wczoraj juz napisalam prawie caly post ale nie zdazylam skonczyc bo musielismy juz jechac i gdzies przepadl.. Moze glupoty pisalam i dlatego.
Czytalam i czytalam i pewnie i tak polowe pozapominam co chcialam napisac ale coz
Neti Gratulacje! Teraz Ci malenstwo bedzie fikalo i fikalo, pamietam ze moja zawsze rano sie wiercila jak maz szedl do pracy, chyba z glodu i maz zawsze zanim wyszedl robil mi kanapke..
Najbardziej jednak skakala jak chodzilismy na koncerty, zawsze sie smialam, ze tancuje.
Maupa wspolczuje bolacej glowy, oby sie wygoilo wszystko szybko i kolor byl przyzwoity a na nastepne farbowanie to ty juz sama bedziesz wiedziala kiedy twoija glowa i wlosy sa gotowe.
Usmiealam sie zenhej jak czytalam co neti napisala chociaz w danych sytuacjach to pewnie bylo blizej do placzu niz smiechu.
Oczywiscie w swoim zyciu tez mialam przygody z farbowaniem ale nie takie drastyczne. Przez dwa lata mialam na glowie marchewkowy rudy i chociaz juz nie tesknie za odrostami, farbowaniem i takimi tam to za kolorem troche tesknie. Pamietam, ze jak przyszlam do kosciola z rudymi wlosami i w czerwonym plaszczu bo bylam swiadkiem na bierzmowaniu syna znajomych to ksiedz mnie chyba ze trzy razy zmierzyl od stop do glowy.
Co do waszej dyskusji o rozstaniach i podobnych to ja raczej chyba jestem optymistka, biore co mam teraz i sie tym ciesze jakos pozytywnie myslac o przyszlosci a i tak zycie ma dla nas swoje przygotowane i chyba za duzo sie na to poradzic nie da i pewnie trzeba miec swoich znajomych chociazby zeby sie wygadac czy wysmiac ale tworzenie jakiegos 'pakietu w razie co' to jakos nie dla mnie. My mamy raczej wspolnych znajomych, oczywiste ze on ma bardziej 'swoich' kumpli a ja 'swoje' kolezanki.
Prawda tez co napisala maupa, nigdy nie wiadomo co sie dzieje w srodku jakiegokolwiek zwiazku. W mojej rodzinie bylo malzenstwo normalenie wypisz wymaluj z obrazka, dtrojka dzieci, mase czasu spedzali razem, az milo bylojak przyjezdzali, odchowali dzieci, one poszly na studia a oni po 31 latach razem sie rozeszli. W rodzinie oczywiscie - jak to jak im sie nie udalo to komu sie uda ? Okazalo sie, ze obydwoje mieli inne pasje w zyciu, wypuscili dzieci z domu i kazde poszlo w swoja strone, ona ma drugiego meza a on juz objechal chyba z pol swiata chociaz dalej maja dobry kontakt.
Wczoraj na paradadzie podobalo sie nam bardzo, cos takiego pierwszy raz w zyciu widzialam i zrobilo na mnie wrazenie, ta masa dzieci z rodzicami, ktorzy przyszli ogladac i masa wolontariuszy w przebraniach na platwormach.. Normalnie jak w dziecinstwie wszyscy czekali z niecierpliwoscia na przyjazd mikolaja, ktory byl na koncu. Powiem Wam ze najbardziej jednak podobala mi sie organizacja, kiedy przejechala ostatnia platworma i parada sie skonczyla ludzie szybko rozeszli na ulice zaraz wjechala ekipa sprzatajaca, smieciarki i inne maszyny i po chwili ulice bylu jak przed czysciutkie. Podobalo mi sie tez jak znalezlismy sobie miejsce i pytam sie mojego meza - Widzisz ? A on na to ja tak ale nie wiem jak malutka( Amelka). Mile bylo, ze to bylo dla niego wazne zeby ona koniecznie tez widziala chociaz byla zajeta dzwoneczkiem na swojej mikolajowej czapce.
A co do tego, ze lubimy zawsze gdzies wychodzic to jak Ci sie urodzi Neti malenstwo i troche podrosnie to pewnie sama bedziesz co rusz gdzies wychodzic bo wtedy czas szybciej leci a w domu mozna oszalec, zwlaszcza kiedy np moja Amelka rwie sie do biegania czy stania a najzwyczajniej tego nie potrafi, raczkowac jej sie nie chce i wszystko jest na chwile, a tak to w sadzisz w wozek czy samochod i ty szczesliwa i dziecko szczesliwe. Pamietam ze juz po dwoch tygodniach mialam dosc spacerowania codziennie prawie ta sama trasa ( bo albo do jednego albo do drugiego parku) no i co do pracy co sie do jiej tak rwiesz juz uzbroj sie w cierpliwosc, zaraz nie bedziesz sobie wyobrazala z kimkolwiek zostawic malucha, potem moze drugi wiec nie partw sie pracy to Ty bedziesz miala ze ho ho
U nas oczywiscie remont, zanim sie Amelka urodzila, z mezem postanowilismy, ze jak juz przyjdzie na swiat to koniec i nic nie bedziemy zmieniali. Skonczyla 8 miesiecy i przychodzi do mnie maz i mowi cos by trzeba bylo zrobic z tymi zaciekami na suficie( woda nam ciekla zanim zrobilismy dach) wiec jak juz robimy sufit.. To zrobmy wiecej swiatla ( bo mamy ciemno w salonie) oczywiscie przy tym wszystkim ucierpialy sciany wiec trzeba pomalowac i tak to teraz mam armagedon w domu i plac zabaw w kuchni - jak to podsumowala moja znajoma wczoraj - Wy to nie potraficie zyc bez remontu, jedzcie sobie lepiej na jakies wakacje heheheh
Mojej Amelce w dzien skonczenia 8 miesiecy, ze trzy dni temu wyszly dwa pierwsze ZEBY
Pozdrawiamy i zyczymy zeby sie do Was w ta podla pogode nie przyplatywaluy zadne choroby.
Hehhe mi sie przypomnialo jak wczoraj robilam obiad i nacieralam miesomczosnkiem, nie zdazylam jeszcze wytrzec blatu gdzie go kroilam, przyszedl moj maz i posadzil na nim Amelke, po chwili sobie poszedl i wraca za jakies pol godziny i sie mnie pyta czemu nasza corka smierdzi tak czosnkiem.. To sie zaczelam smiac i mowie zeby odstraszyc choroby.
Lecimy kupic takie puzle piankowe na podloge co by rozlozyc bo to moje dziecko zaraz sobie glowe poobija..