Kasia Irlandka
10/2006 06/2009 :)
Hej lachonki, przypomnialo jeszcze mi sie o jednej sprawie dot moich wakacji. Mianowicie krotko przed wyjazdem nie wiedzielismy jeszcze na jak dlugo jedziemy - tzn na 3 tyg czy na stale i postanowilismy czesc ciuchow wyslac przez kuriera do Pl. zawsze lepiej zaplacic 1.5 e za kilogram niz 7 euro /kg za nadbagaz na lotnisku. I wtedy rozgladalam sie za takim przewoznikiem i znalazlam za pomoca szwagra ktory kilka dni wczesniej tez nadawal jakas przesylke do PL pana Jerzego Przedziuka ktory to ma w Dublinie sklep na Capel street i raz w tygodniu jedzie do Polski po towar i zeby nie jechac na pusto to przewozi ludziom rozne rzeczy... Tak wiec po skontaktowaniu sie z owym panem Jerzym uzgodnilismy ze przyjedzie po pzrzesylke pod dom i rowniez pod dom w Pl ja dostarczy. Przesylka nasza to bylo Stasiowe lozeczko turystyczne zaladowane az po brzegi co dalo wage 70 kg i 120 euro do zaplaty. Pan Jerzy zabral towar juz 5 lipca bo przekonany byl ze juz w nastepna srode tzn 9 lipca samochod pojedzie do PL. Ewentualnie gdyby wrazie nie zebral wystarczajacej ilosci zaladunku to najpozniej 19 lipca w sobote mial byc na miejscu. My przylecielismy do PL 16 lipca w srode. Jakoze w sobote paczka nie dotarla to skontaktowalam sie z nim i uslyszalam ze sa problemy techniczne , auto popsulo sie w Londynie i bedzie tydzien opoznienia. Czyli mialo dotrzec na 27 lipca. Troche mnie zagotowalo bo w tej feralnej przesylce byl nowiutenki zestaw ciuchow na lato do Stasia, zdobyty na summer sale. No ale, pomyslalam sobie ze wypadki chodza po ludziach. A Stas chodzil w zdobycznych ciuchach po kuzynach. W niedziele 27 zwarta i gotowa czekalam na paczke i d...... nadal nic a od p jerzego dowiedzialam sie ze jeszcze tydzien opoznienia bo takiego silnika nie moga nigdzie kupic!!!! czyli kolejny termin to 3 sierpnia. Juz bylam strasznie wkurzona, a wszyscy mnie przekonywali ze wlasciwie to mam juz nie czekac bo napewno facet skasowal forse, a moje gratki wyrzucil do pierwszego skipu po drodze. Mnie zastanawialo jednak ze wciaz odbieral telafony i odpowiadal na sms. Przeciez jakby chcial nas orznac to wylaczyl by telefon i tyle. W niedziele oczywiscie sie nie pojawil, we wtorek 5 sierpnia dowiedzialam sie ze pan jest juz w Belgii tylko ze auto znow sie popsulo !!! W miedzyczasie szwagier powiedzial ze ta paczka ktora on nadawal do kolegi kilka dni przede mna tez jeszcze nie doszla i jak dzwonil to dowiedzial sie z auto popsulo sie w ... Niemczech. To juz przestalam dzwonic bo stwierdzilam ze to bez sensu. No i dzien przed wylotem - niespodzianka. 10 sierpnia poznym popoludniem wjechal do nas samochod na dublinskich numerach i dostalam swoja paczke. Pytam sie wspolczujaco kierowcy kiedy wyjechal z Dublina a on mi mowi wczoraj rano..... No to ja dalej draze i sie pytam czy to ten samochod co sie tak ciagle psul a on spojrzal na mnie conajmniej dziwnie i mowi nie, to nie ten...
Takze ta smutna historia z happy endem nauczyla mnie zeby raczej korzystac z uslug duzych firm. Moja siostra wyslala niedawno dosc duza przesylke trans polonia ( GLS). Mowili ze w ciagu 5 dni roboczych sie wyrobia. Zobaczymy...
Takze ta smutna historia z happy endem nauczyla mnie zeby raczej korzystac z uslug duzych firm. Moja siostra wyslala niedawno dosc duza przesylke trans polonia ( GLS). Mowili ze w ciagu 5 dni roboczych sie wyrobia. Zobaczymy...