reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Mamy z Ełku lub okolic

Staram się tu wrócić, choć mało czasu jest, bo pogoda jest i stymuluję Małą jak mogę by się ładnie rozwijała. W sobotę dała nam koncert od 6 rano do 21, byłam chora na maxa, grypa. Niestety dziecko nikogo nie pyta o to jak się czuje i płakało przeraźliwie, pojechaliśmy na pogotowie gdzie nic nie wykryli a dali radę by czopki uspakajające zakupić. Zakupiliśmy-nic nie dały, w akcie desperacji zadzwoniłam do Myszki około 21. Nie wiem czy słyszałyście jak nie to opowiem kim ona jest ;))
W każdym razie powiedziałam jaka sytuacja, kazała bez kolejki przyjść w poniedziałek.Byłam. Powiedziała, że Nina ma problemy z jelitkami, że strasznie się męczy i że ma kropelkę wody w uchu i ją cholernie boli. Nakazała odpowiednio masować tu i ówdzie, 5 razy na dzień, powiedziała, że za tydzień na kontrolę mam się stawić i ona będzie wiedziała czy masowałam ją. Więc masuję a w uszy kazała wkładać watkę z olejkiem na rozgrzanie-dziecko od poniedziałku odkąd zaczęłam się stosować do tego wszystkiego jest spokojniejsze. NAWET ZACZĘŁO W MIARĘ NORMALNIE JEŚĆ!!!!Wypija już około 600 czasami więcej ml dziennie...Co 2 -3 h karmienie. Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej, dziś na kontroli z bioderkami byłam z Ninką. Zapieluchowałam ją na wizytę i Pan dr pochwalił, że widać poprawę a ja przecież 5 razy góra może ją zapieluchowywałam;) także Adzia dobrze, że mi powiedziałaś, że to nie ma raczej sensu, bo tak bym tylko dziecko męczyła ale i tak na kwiecień znów do sprawdzenia...W poniedziałek mamy rehabilitację, ze względu na jej asymetryczne układanie główki...Piękna pogoda się robi-wiosna. Dziś spacerowałam 2 h...jestem wymęczona...cały dzień coś się dzieje. Nie wypoczęłam jeszcze, wrażenia ze szpitala dalej mnie trzymają...
 
reklama
No wreszcie się odezwałaś. Teraz ja będę tu rzadkim gościem. Robią u nas modernizację sieci energetycznej i już tydzień nie mamy prawie cały dzień prądu, następny tydzień też odcięcie od świata. Człowiek dopiero zauważa, jakie ma nawyki związane z nowoczesnością (czyt. prądem). Niby wiem, że go nie ma, ale idąc do łazienki zawsze zapalę światło. Zdziwię się też podpalając gaz w kuchence (dzięki Bogu, że mam butle gazową a nie płytę elektryczną bo jeszcze nie mielibyśmy co jeść).
Dobrze, że choć trochę lepiej z Ninką. My byłyśmy na spacerze, ale nie za długo bo wieje zimnem od jeziora i ja marznę. Muszę chyba cieplej się ubierać. Niby w okolicy 0 a mnie zimniej jak przy -10.
O tej Myszce nie słyszałam. Napisz o co chodzi.
 
Tydzień bez prądu to rzeczywiście mordęga, dla mnie było by to ciężkie do zniesienia, ponieważ tv czasami leci w tle bym nie zwariowała w tej samotni. Ninka tez je o różnych porach także elektryka potrzebna mi do zrobienia jej szybkiego posiłku.
W mieście tak nie wieje strasznie ale od jeziora to rzeczywiście, wczoraj spacerowałam niedaleko, to założyłam aż kaptur.
Muszka to kinezyterapeutka, jest dosyć znana w Ełku i okolicach i to już od wielu lat. Jeszcze moja mama chodziła do niej z moją najstarszą siostrą gdy była malutka. Ona na wizycie dotyka Ciebie i mówi Ci z czym masz problemy, ludzie gdy mają jakieś choroby, coś ich boli często idą do niej po poradę. Ja z racji tego, że Ninka nie potrafi mi powiedzieć czemu płacze, co ją boli również się tam udałam, bo lekarze też nie bardzo umieli mi to powiedzieć na pogotowiu a dziecko cały dzień bez powodu nie płacze. Ona broń Boże nie mówi, żeby przestawać brać leki czy coś, po prostu idzie swoim torem, podpowiada gdzie masować i w jaki sposób by uśmierzyć ból, wyczuwa co jest nie tak. Czasami poleci jakąś maść, zioła czy olejki. Dostanie się do niej graniczy z cudem i kolejki są ogromne. Przyjmuje od 9-my byliśmy długo przed a już cała poczekalnia była... załadowana, z racji, że my z dzieckiem przyjęła nas poza kolejką i nie musieliśmy czekać na termin długo. Nie bierze dużych pieniędzy, dzieci często przyjmuje za darmo. My za wizytę akurat zapłaciliśmy jej 25zł. Nie wiem czy to pomogło ale odkąd się stosuje do jej zaleceń, masuję i dbam o uszy jak kazała jest o NIEBO lepiej. Dziecko się unormowało. Ona podobno doskonale wie , kto się stosował do jej porad a kto nie i w poniedziałek idę na kontrolę. Zobaczymy co będzie dalej ;)
 
Dziś łaskawie nie wyłączyli prądu.
Jeżeli wizyta u niej ma pomóc to zawsze warto spróbować. Dobrze, że ja nie miałam przejść z kolkami u moich. Starsza tak dobrze przyswajała moje mleko, że kupki robiła co 10 14 dni :) oszczędność pieluch była ogromna. Młodszej to nie wychodziło, za to była i jest przylepką, która najchętniej siedzi cały czas na kolanach. Teraz na dodatek jeszcze ma okres, że tylko mama i mama. Zwariować można z dzieckiem na głowie od świtu do późnego wieczora. Czasem tylko uda mi się przeforsować, że tata też może przeczytać bajkę, założyć piżamę bo ja mam np. zimne ręce. Czekam kiedy jej przejdzie. Starsza to była taka za tatą. Tata mógł tylko bujać, kąpać itp. Chyba jej szybciej przeszło niż młodszej, ale mnie to nie męczyło, więc ja dotkliwie nie odczułam tego.:-)
 
No właśnie zdesperowana łapię się każdego i wszystkiego, wszędzie tam gdzie mogę dostać pomoc to jestem.
Ninka choć ma 2 miesiące to też wszystko ja ja i jeszcze raz ja-bo tylko ja z nią 24 na dobę przebywam-jestem już tak zmęczona, że irytuje mnie gdy ona śpi po 15 minut, bo ja zasypiam z nią i po chwili muszę znów ją bawić. Mogła by tak przynajmniej z godzinę pospać...
Nauczyła się, że tylko ja ją nosze, ja przy niej wszystko robię i gdy jest moja mama albo teściowa i gdy one mają ją na rękach to wiszczy, płacze. A jak nie daj Boże zobaczy mnie albo usłyszy to znów wisk, żebym ją wzięła. Wodzi za mną wzrokiem, mały terrorysta. Na moją mamę nawet nie chce patrzeć. Chyba ma na nią uczulenie.
 
Hej ja to na szybko wpadam bo zaraz idę po małego do szkoły.
Ja teraz będę małi mało czasu bo zapisałam się na prawo jazdy i wolne chwile siedzę i się uczę.
Napisze może coś wieczorem więcej bo czas zbierać się po małego.
 
Izabell96 o kuźwa prawo -jazdy. Nie skończyłam kursu, bo wyjechałam do Ełku z Poznania - chyba będę musiała się za to wziąć...spowrotem
 
Ha! to ja prawo jazdy zdałam w czerwcu:-) i to za pierwszym razem:-D, ale kierowca ze mnie średni. Nie lubię jeździć i zrobiłam na siłę bo potrzeba jak bym pracowała. Pracowałam pół roku i we znaki dało się kombinowanie jak zwieźć i odebrać małe od babci z sąsiedniej wioski. Teraz mam prawko, ale pracy niema i mało jeżdżę.
 
No właśnie a mi dobrze szło, robiłam kurs, wróciłam do Ełku myśląc, że pojadę sobie do Poznania i dokończę i w końcu z lenistwa do tej pory nie pojechałam ;(
 
reklama
Wczorajszy przykład, czemu mało jeżdżę. Wracaliśmy od szwagra, ja prowadziłam bo mąż wypił piwo. Pod domem wysiadamy i pech chciał zaleciało jakimś dymem (ktoś chyba śmieci palił). Mój mąż na to, wiesz co jechać całą drogę na ręcznym. Oczywiście na ręcznym nie jechałam. Potraktował mnie jak typową blondynkę. Od razu wpadł na pomysł, że ja coś źle zrobiłam. Dlatego mu mówię, że z nim nie chcę jeździć. A on zdziwiony czemu, przecież musi mnie uczyć. Nóż się w kieszeni otwiera. Wiadomo czasem nie mam pewności jaką prędkością jechać, czy nie jest ślisko bo wiadomo nie mam wprawy, ale łamagą na drodze nie jestem. Jeżdżę pewnie i dynamicznie:cool2: a on traktuje mnie jak sierotę za kółkiem. Jak pierwszy raz z nim jechałam to kłótnia była na 2 dni:-). Według niego robiłam wszystko nie tak i ten instruktor co mnie uczył to musi być jakiś dziwny, że tak mi kazał robić. Potem porozmawialiśmy sobie i hamuje się w komentarzach, ale ja wiem co sobie myśli i nie znoszę jeździć z nim. O i czasem mu się wymsknie. :-D
 
Do góry