reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Mamy z Ełku lub okolic

Daleko 250 km stąd pod Grodziskiem Mazowieckim a wcześniej w Warszawie :rofl2:. Teraz mieszkam tu bo koniecznie chciałam się wyprowadzić gdzieś dalej od miejsca gdzie mieszkałam. Uznaliśmy, że przydałby się jednak ktoś bliski i zamieszkaliśmy niedaleko teściów. :sorry:
 
reklama
Oo to ładnie, ja mieszkałam 3 lata w Poznaniu, studiowałam. Wróciłam do Ełku za mężem i okazało się, że większość moich znajomych rozjechała się w świat lub w Polskę. Na dodatek mąż wyjechał teraz na pół roku do szkoły do Poznania, nieoczekiwana zamiana ról... a ja zostałam z dzieckiem w domu sama i tak od okna do okna... bo pogoda na spacer z noworodkiem też nie jest najlepsza... ehh
 
Rzeczywiście pogoda na wyprawy wózkiem nie najlepsza, szczególnie jak tyle śniegu. Dziś byłam z moimi na sankach, poszłyśmy do sklepu i dzwoniłam po męża bo nie miałam siły wrócić.:baffled: Dwa lata temu, jak ja miałam maluszka, to wychodziłam z nią raz na tydzień bo jak nie mróz -15 to śnieg po kolana a tu mało kto dośnieża chodniki. Wtedy tak jak Ty tkwiłam w domu i jak mąż wracał z pracy to ja z radością do spożywczego ze starszą córką szłam.
Nas też po Polsce trochę rzucało, aż w końcu tu na stałe osiedliśmy. Nie wiem jak Ty możesz pół roku wytrzymać sama. Mój raz wyjechał na 3mc za granice jak nie mieliśmy jeszcze ślubu i powiedziałam, że to był pierwszy i ostatni raz. Chyba że, weekendy jest u Was to do przetrwania. My całe narzeczeństwo mieszkaliśmy od siebie 200 km i daliśmy radę.
 
W weekendy P będzie co jakiś czas, na ten weekend był ale Mała tak dała się we znaki, że nie wiedzieliśmy gdzie ręka gdzie noga, aż teściowa interweniowała i pomagała, także meksyk. Dziś idę z nią do lekarza, bo nie daje mi funkcjonować normalnie od czwartku coś w nią wstąpiło, nie mogę jej uspać nawet po 7 h, do tego dochodzi histeria. Może to kolka ale nie wiem, bąki puszcza, kupa wszystko full serwis...
Mętlik w głowie i tęsknota za mężem potęguje gdy jestem z tym wszystkim sama...
 
Może to być kolka. O ile dobrze pamiętam kolki zaczynają się w okolicy 2 tygodnia życia. U mnie na szczęście epizody z kolkami można policzyć na palcach jednej ręki u każdej córki. Ehh jak dobrze, że mam ten etap już za sobą. Mnie teraz dobijają bunty dwulatka, czterolatka (chyba to będzie trwało co roku do pełnoletności) raz lepiej raz gorzej.
;-)
Podziwiam, że zdecydowaliście się na rozłąke jak małe dziecko. Ja odliczałam czas kiedy mąż skończy pracę i wróci do domu a co dopiero cały tydzień samemu.
 
Ostatnia edycja:
Byliśmy u lekarza, mam krople od kolki, ciekawe czy pomogą. Od czwartku trwa ten sam schemat, zaczyna się około 20 i trwa do północy albo do 1. Najdłużej było od 18 do 1, nie wiedziałam już co mam robić, z bezsilności ryk. Nie wiem jak jej mam pomóc, masuję brzuszek, noszę, tulę, kładłam nawet na piersi ją sobie, nie chce jeść ani pić, przewinięta, nakarmiona, wykochana i wymyta, robię okłady na brzuszek z ciepłej pieluszki, już nie mam sposobu na nią. Oprócz kropli na kolkę, które mam od wczoraj, to dostaje krople Espumisan na wzdęcia od soboty, kupiłam też herbatkę uspakajającą. Nie wiem już w co wpaść czy w ***** czy w maść za przeproszeniem.
Cały dzień zastanawiam się co zgotuje mi wieczorem.
Popadnę w depresję normalnie chyba.:-(

Ja też zawsze wyczekiwałam aż mąż wróci z pracy a teraz... dołuję się każdego dnia, bo każdy mój dzień wygląda tak samo bez niego... Wyrwane z życiorysu, dobrze że mam Ninę, choć wieczorem "dokłada" mi od siebie to w dzień -od wczoraj- jest spokojniejsza - odpukać.


Nie mogę się doczekać aż moja będzie w wieku Twoich dziewczynek. Jak tak płacze wieczorami, to modlę się o te dni, by szybko nastały.
 
Spróbuj uspakajać suszarką lub odkurzaczem, podobno działa, ja nie próbowałam.

Moje małe chore, złapały katar. Werwy jednak nie straciły i pare histerii starszej nieźle podniosło nam ciśnienie.:wściekła/y: Awantura zaczeła się od tego, że chciała założyć spodnie ocieplane, które zmoczyła wcześniej na spacerze. Ja kazałam założyć inne i się rozkręciła. Potem jeszcze ryk, że założyłam jej czerwony szalik a nie różowy. Dobrze, że młodsza nie ma fioła na punkcie "mody" i zakłada wszystko co się jej da.
 
Hahah dobre, się uśmiałam, no tak mała modelka Ci rośnie...Dziś jeśli będzie szał spróbuję z odkurzaczem...bo już siły nie mam, na szczęście mąż przyjechał i zostanie do niedzieli wyjątkowo..
 
Jak mąż przyjechał to sobie trochę odsapniesz. Ja niestety po dziewczynach się pochorowałam. Na dokładke pojechałam z teściową jej samochodem do prababci dziewczynek i okazało się, że nie działa ogrzewanie. Zmarzłam na kość. Dobrze, że dla dzieci wziełam kocyki i one nie marzły. Efekt taki, że ledwo żyję.
 
reklama
A ja po kolejnym ataku kolki jestem. Bezsilność mnie dopier.... Jak pomóc dziecku? Espumisan nie pomaga, delicol od kolek też nie. Wszelakie okłady i inne atrakcje nie przynoszą ulgi. Dziecko płacze z bólu aż się zapowietrza. Normalnie nie mam nerwów i mam ochotę wyć razem z nią, tak się o nią boję...
 
Do góry