reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Mamy z Ełku lub okolic

Chciałabym mieć uprawnienia by prowadzić jakieś zajęcia plastyczne. Niestety akademie sztuki itp. mają ubogą oferte jeśli chodzi o zaoczne studia a dzienne raczej w moim wieku odpadaja. Można robić podyplomowe z plastyki, ale trzeba mieć przygotowanie pedagogiczne a ja go nie posiadam. Poszukuję więc kierunku łączącego te oba kierunki, bo inaczej będę musiała robić 2 podyplomówki. :no: Uzdolnienia plastyczne miałam zawsze, ale nie spacjalnie mnie to interesowało do czasu, kiedy rok temu trochę pracowałam na świetlicy szkolnej i tam bardzo polubiłam to. Niestety bez przygotowania pedagogicznego nie miałam szans dłużej tam pracować. Biżuterię zaczełam robić, bo stwierdziłam, że nie wydam tyle pieniędzy na nią tylko sama zrobię.
Co do rutyny to byle do wiosny, będzie lepiej.;-)
 
reklama
Trochę Ci zazdroszczę tych zdolności manualnych, bo fajnie możesz to z dziewczynkami wykorzystać. U mnie w rękach wszystko się psuje ;))
Ja myślę o socjologii ale po tym będę wykształconą bezrobotną.
No byle do wiosny!!! Szkoda, że Nina wypadła na zimę. Z kolkami było by lżej. Zauważyłam, że jak ma kolkę trzeba ją ubrać i na podwórko albo do auta powozić i jest lżej. Właśnie z takiej wyprawy autem wróciłam. Przynajmniej nie płacze ale nie śpi wciąż. Moja mama u mnie dziś nocuje. Wychowała 4 dzieci, mówi, że 1 raz widziała, żeby dziecko tak płakało i moja siostra najstarsza-która dała się we znaki najbardziej rodzicom-przy mojej małej to pryszcz. Pocieszyła mnie haah. W każdym razie już nie będzie się ze mnie i męża śmiać, bo wcześniej śmiała się z moim tatą, że z niemowlakiem poradzić sobie nie umiemy:szok:. To teraz była świadkiem tego, co ja mam codziennie od 2 tygodni...A jeszcze tyle przede mną.
 
Też zawsze narzekałam, że moje dzieci jesienne i muszę się użerać z ubieraniem ich itp. Potem gdy lato i można spacerować wózkiem one były na etapie raczkowania i znowu ciężko znaleźć zajęcia na dworze poza spacerami bo jak posadzisz na kocu to zaraz z nigo schodzi i grzebie w trawie:-D. Potem znowu przy nauce chodzenia już jesień, zima i mokro, śnieg pada. Nie puścisz takiego malucha jak są kałuże bo zaraz w nią siądzie. Za to następne wakacje to już bajka :tak:
 
Z tym ubieraniem kłopot, jak ubierałam po swojemu-czyli troszkę lżej to teściowa nakazała mężowi by przekazał mi, żebym zakładała jeszcze 1 warstwę. Teraz Nina ma albo trądzik niemowlęcy albo potówki-bo chciałam uszczęśliwić teściową, Alergie wykluczam. Strasznie się stresuję każdym złym symptomem jaki pojawia się u Niny, z tego wszystkiego jeść nie mogę.
 
Ja takie ubierałam w body z kr. rękawem pajac lub kaftanik i śpiochy, na to dres i skarpetki. Zakładałam kombinezon i przykrywałam cienkim kocem jak nie było mrozu. Jak był to gruby koc i zawsze w zapasie miałam cienki kocyk. Grubego śpiworku od wózka przy starszej córce używałam 3 mc a przy młodszej kilka razy na początku bo wolałam je opatulać kocami.
Co do teściowej to moja też ma takie pomysły, co prawda pewnie też dla tego, że sama marznie. Jak dawałam swoje jej pod opieke to przy 15 st. C potrafiła je ubrać w rajstopy i spodnie i do tego skarpetki. Zawsze 3 razy zastanowiłam się co wkładałam do torby na zapas, bo wiedziałam, że to będzie im założone jako kolejna warstwa a nie na zmianę. Jak po nie przyjeżdżałam to pierwsze co musiałam je rozbierać.
 
Haha dobre, jaka opiekuńcza babcia ;) Ja się wkurzam, bo zanim Nina przyszła na świat miałam z teściową super kontakt, później gdy się urodziła teściowa koniecznie chciała ją dopajać. Koniecznie. Dochodziło do tego, że dzwoniła i pytała czy ją poimy. Uważałam i wciąż uważam, że dziecko na piersi je tylko i wyłącznie pierś. Więc jak kilka razy odmówiłam, to dzwoniła do mego męża i pytała go. Teraz z każdym pomysłem dzwoni do męża a nie do mnie co mnie irytuje, bo on się na wiele zgadza, a później ma ze mną problem, bo ja np. mówię że NIE. Miałam z nią kosę, może nie doszło do przepychanki słownej ale sam wzrok i było wiadomo o co chodzi. Teraz jest lepiej, bo już tak nie mówi co mam robić, a i mąż daleko, to też ma mały wpływ, bo to ja codziennie z Ninką jestem. Ale nigdy bym się przed porodem nie spodziewała, że właśnie ona będzie mi sprzedawać złote rady-jest młodą babką- a jednak ;)
 
Z tym dopajaniem to moja szwagierka zawsze wmawiała, że moim dzieciom chce się pić a piły cokolwiek więcej jak skończyły 6 mc. Młodsza to prawie nic innego nie chciała pić do 8 mc. Moja teściowa poza tym ubieraniem to wzorowa babcia, zawsze powtarza, że od wychowywania są rodzice. Jak dziadek przesadza z rozpieszczaniem i próbuje ominąć nasze zakazy to mu się od niej dostaje. Za to szwagierka w moim wieku i zawsze musi wtrącić swoje mądrości.
 
Tak naszej małej wg teściów chce się pić, bo ja też wstaję w nocy się napić wody wg nich to i dziecku też się chce pić... A że mamy w domu bardzo ciepło to już wogle. Jak słyszę słowo przepajać to mi ciśnienie skacze. Nienawidzę dobrych cioć, doradzaczy wszelkiego rodzaju, szczerze to wolę radę obcej osoby z forum niż stare zabobonne przyzwyczajenia rodziców czy teściów.
Dziś moja mała przespała 12h! Spała od wczoraj od 18 do dziś do 6 rano, obyło się bez kolki nie wiem jakim cudem, dokarmiałam ją przez sen jak zaczynała się wiercić ale pampersa nie miałam odwagi zmienić, by jej nie wybudzić. Wstała i znów za 30 minut poszła spać. Może to jakiś przełom... Oby!
 
Pieluchy nie zmieniaj w nocy, chyba że jest kupa. Ja swoim w nocy nie zmieniałam i przez to się nie wybudzały. Nakarmiłam i bez odbijania kładłam na bok (jakby miałoby się ulać). Dzięki temu pobudki były tylko na jedzenie i spały dalej, nie musiałam ich usypiać 2 godz.

Też nie znosze doradców. Jak mam jakiś problem to sama się dopytam kogo uważam za kompetentnego (zwykle moją mamę), ale rozumiem te osoby, jak ciężko powstrzymać się przed podpowiadaniem innym własnych sposobów (mnie też często to nachodzi, więc mówię z własnego doświadczenia). Choć zwykle czekam, aż jakaś mama poruszy sama temat. :-D
 
reklama
Położne w szpitalu nakazały najpierw karmić później przewijać i tak też robiłam, dopiero niedawno się schytrzyłam, że wybudzam Ninę i później taniec z gwiazdami przez 2 h zanim znów uśnie.
Strasznie zmęczona jestem tym co się dzieje u mnie z Małą. Już nie wiem gdzie szukać przyczyn i jak znaleźć sobie choć trochę czasu na odpoczynek.
 
Do góry