Beti, ja też karmienia nie wspominam, jak to pięknie opisują... Sutki to były jedna wielka krwawiąca rana... Ja mleko miałam nawet tłuste, ale Młoda i tak się nie najadała! Potrafiła wisieć godzinami i zaraz po odstawieniu wyć przez godzinę. Wychodziłam z siebie, no bo czemu moje dziecko cierpi??? Kolki nie, pielucha nie, śpiąca nie, głodna przecież też nie, bo tyle co jadła. No i fiksowałam, aż pewnego dnia szlag mnie trafił i zrobiłam jej butlę mm. Jakież było moje zdziwienie, że Młoda pochłonęła CAŁĄ porcję, beknęła i poszła spać... Karmiłam 3 miesiące. Przy drugim dziecku mam zamiar karmić MAX 6 miesięcy, o ile w ogóle będzie drugie
I w ogóle muszę Wam powiedzieć, że to wszystko, co nam wciskają do głów, to JEDNA WIELKA ŚCIEMA! Wszędzie nas bombardują, że jakie macierzyństwo jest cudowne, poród - bajka, a karmienie to wręcz orgazm z przyjemności. Że kilka dni po porodzie to już się na bankiety chadza, jak to mają w zwyczaju nasze celebrytki. Że do figury się wraca w mgnieniu oka. Że na spacer się chodzi w szpilkach, miniówie, pełnym makijażu i czerwonych paznokciach, jak szanowna GWIAZDA Anna Mucha.
DUPA! Dlatego jak moja przyjaciółka zaszła w ciążę i wypytywała mnie o wszystko, to jej powiedziałam, że ja jej karmić ściemami nie będę i opowiadałam jej wszystko tak, jak wygląda w rzeczywistości. Poród - ze szczegółami, bo ja się nastawiałam na chwilę bólu i po krzyku, a tymczasem przez długie miesiące bolało mnie wszystko na samo wspomnienie tej masakry. I wcale nie zapomniałam o porodzie, jak mi tylko Młodą na brzuch położyli. Pamiętałam dłuuuugo i nadal, jak wracam myślami do tamtych chwil, to mnie trzęsie.
Karmienie, mordęga, cycki jak u Pameli, nawał pokarmu, gorączka, ból nie do zniesienia i ciągłe martwienie się, czy się zastoje nie porobią. Odciąganie mleka w nocy, żłopanie paskudnych herbatek, bawarek i obrzydliwego Karmi. Ulewanie, brak kupek, nieprzespane noce... O nie, nie.
Mając 1,5 roczną córkę stwierdzam z całą stanowczością, że najprzyjemniejsza część macierzyństwa zaczyna się wtedy, kiedy dziecko zaczyna chodzić. Kiedy można bez problemu wyjść do ogrodu czy na spacer, bez strachu, że dziecko ugryzie pszczoła w trawie, albo dostanie w wózku histerii i trzeba będzie na rękach nosić.
Teraz jestem szczęśliwą mamą, mam mądrą, cwaną córeczkę, która bardzo dużo rozumie, która pięknie się sama bawi i która nie absorbuje mi każdej sekundy mojego życia. A wcześniej? Wcześniej to już szukałam psychoterapeuty, bo byłam na skraju załamania nerwowego. Na szczęście znalazłam pracę i na 4 miesiące oderwałam się od przytłaczającej codzienności.
Dziękuję. Dobranoc.