ufff........
no i posprzatalam...... ale byla masakra, po tych naszych wyjazdach i przyjazdach sie narobil maly burdel. Musialam to wszystko doprowadzic do stanu ogladalnosci. Dopiero skonczylam i jestem padnieta. Musze zaraz jeszcze pod prysznic skoczyc, bo sie strasznie zmachalam....... Ale za to picus glancus jest teraz!
mb_1, sorki, juz nie mam sily na przetarcie u Ciebie
Wspolczuje Ci tego wyczekiwania. Ja to jestem taka w goracej wodzie kapana i chcialabym miec wszystko na juz. Szczegolnie jesli chodzi o nowy piekny domek i nowiusienkie mebelki. Tak wiec szczerze wspolczuje. No ale coz zrobic, doczekasz sie w koncu. A kiedy wracasz do pracy? I na ile godzin? Jak tam Laura u Tagesmutter? My zaczynamy dopiero od wrzesnia.
Kathinka, no to naprawde masz zawirowania z tym terminem.... Najwazniejsze, zeby dzidzius byl zdrowy, a kiedy sie wygrzebie na swiat to juz tylko on sam sobie zdecyduje
weselicho bylo fajne, aczkolwiek takie prawdziwe wesele to to nie bylo. Po slubie (tylko cywilnym) byl obiad a wieczorem impreza przeniosla sie do domu pana mlodego. Oni maja duzy dom i tam sobie mlodzi zrobili tzw. impreze domowke. Dla nas to siwetnie, bo Maja spala w pokoju obok i moglismy posiedziec dlugo, wypic cos i sie pobawic. A potem wskoczylismy tylko do lozia, przytulilismy sie do Majusi i w kimke :-)
A w ogole panstwo mlodzi byli ubrani w Tracht, panna mloda w sliczny Dirndl i polowa gosci tez w Trachtach. Tak wiec bylo fajowo, taka odmiana. Tak po salzbursku, folklorystycznie
Ja nawet chcialam sobie kupic Dirndl na te okazje, bo to moja najlepsza tutejsza przyjaciolka ale te Dirndle takie drogie a gdzie ja takie cos jeszcze zaloze... Wiec zrezygnowalam
No