reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Mamy z Austrii

Ola my teraz tez mamy przeboje ze spaniem w nocy.Mianowicie nie wyciagamy juz malej z lozeczka jak sie przebudzi. Jeszcze miesiac temu byla karmiona w nocy wiec tak stopniowo ja przestawiamy. Wczorajsza noc byla ciezka ale dzis juz chyba zalapala o co chodzi i zamiast krzyku bylo buczenie. Nie umiem nic poradzic ale chyba konsekwentne przeczekanie brzmi najrozsadniej
 
reklama
Vici, Zuzia nie ma własnego pokoju, śpi z nami w sypialni. Od urodzenia śpi z nami na łózku. I na początku było wszystko ok, ładnie sobie zasypiała. Ale wydaje mi się, że na tą zmianę miała wielki wpływ wizyta w szpitalu, wszystko się zmieniło, wierci się, nie może zasnąć, dokładnie tak było w szpitalu...Dużo czytałam o tym by odkładać dziecko i uczyć by samo zasypiało, nie wzruszać się płaczem aż załapie o co chodzi, ale jest wiele negatywnych teorii na te temat. Ja raczej nie jestem zwolenniczkom tego. Miałam psychologię na studiach i taż też nam dużo mówili o tym, że są dzieci które potrzebują więcej miłości z rożnych powodów i powinno im się dawać poczucie bezpieczeństwa. Wydaje mi się że Zuzia właśnie do nich należy..
 
Szpital rzeczywiscie moze zostawic takie objawy.Spi u was ok ale wy chyba nie o tej porze chodzicie spac? No rozumiem,ze wczoraj dlugo jej to zajelo i pewnie i wy juz tam byliscie.Trzeba przetrwac a moze jakas przytulanka tez zda egzamin.A co do zasypiania i placzu to ja nie mowie o ignoracji placzu malucha,ja zagladalam jak mocno plakal.Niby sa nauki co 2 min potem 4 itd ale ja wchodzilam do mlodego jak slyszalam,ze musze.Nie odrazu ,chwile czekalam ale co jakis czas tam zagladalam.Milosc,przytulanie ok ale wychodze z zalozenia,ze powinnismy sami zasypiac i my i dzieci.Kuzynka np nauczyla mala,ze zasypia trzymajac mame za reke i mloda ma dzis 7 lat i jest klopot.Naprawde w takich przypadkach sa lepsze duze przytulanki,lampka w pokoju ale nie koniecznie my.
Nie wyobrazam sobie zostawic dziecko placzace same sobie,musi byc spokojne ale jak "wymusza" to juz inna historia.Ja mowie o nauce zasypiania z rozsadkiem a nie zostawienie zanoszacego sie dziecka samego sobie.
 
temat rzeka....:-D
juz mialysmy ten temat na tapecie, jak nasze trzylatki byly male.
vici jest zwolenniczka swojego sposobu i jej sie udalo. Najwazniejsze, ze byla na tyle twarda, ze wytrzymala. I wazne ze maz byl po jej stronie. Jesli oboje rodzicow se na to zdecyduje to nic nie stoi na przeszkodzie.

u mnie np. moj maz byl zbyt miekki, nie tylko nie chcial sam tego robic ale i byl przeciwko temu abym ja to sama robila. Zostawilismy wiec ten temat i u nas to byl dlugi proces, probowalam co jakis czas wychodzenia, podawania powoli wody zamiast mm itd. U nas na kazdym etapie (zasypianie, odstawianie butelki, osobny pokoj itd) staralismy sie probowac, jak nie wychodzilo to zostawialismy temat na kilka tygodni, miesiecy i probowalismy znowu. u nas do tej pory sie to sprawdza, do dzis.

Sa rozne dzieci, rozni rodzice i kazdy musi znalezc swoja droge. badzcie w harmonii ze soba i obserwujcie swoje dzieci! :-)
 
a co do dzieci, to tak jak pisze vici, sa rozne fazy i musimy te wszystkie fazy przejsc. Czasem dzieci spia lepiej jakis czas a potem znowu maja faze gorszego snu... moja, mimo, z ma 3,5 roku, nadal czasem budzi sie z placzem, cos jej sie sni. Albo poprostu wedruje, przychodzi do nas i chce z nami spac.
taki urok bycia mama.... :-D
 
poziomeczka moj maz nie byl po mojej stronie hehehe,znaczy byl dopoki ja do Victora zagladalam :-D Sam mowil,ze jak on pojdzie to z nim wroci heheheh jakos jak byl maly to mial mniej stanowczosci ale za to teraz on ma wiecej jak ja ;-) Tylko u nas chodzilo o to ,ze mlody nauczyl sie zasypiac przy butli i to nawet nie wiem kiedy.Zawsze na wieczor dostawal,zjadal i byl buziak ,lozeczko ,chwile gadania i spanie a w pewnym momencie przysypial pod koniec butli ,odkladalam go i spal...Zaczelam wiec kaszke dawac na wieczor z lyzeczki i wlasnie wtedy sie zaczol cyrk,nie ma butli,ssania i zasnac mu bylo ciezko mimo smoczka.I u nas o to poszla "walka"
Nie ma jednej metody na wszystkie dzieci musimy patrzec,obserwowac i uczyc sie ich i wtedy sprostamy kazdemu wyzwaniu :tak:
Jeju czy u was tez tak leje i ciemno jest :szok:
 
Hahaha poziomeczka wyprzedzilas mnie. O tym samym pomyslalam- jakies 2-3 lata temu tez o tym tu pisalysmy.
U nas mloda spala z nami do 2 roku zycia. Lozeczko bylo bleeee. Wieczorem zasypiala ze mna. Nie musialam jej przytulac, trzymac za raczke, tylko musialam byc. Kilka razy podchodzilismy do samodzielnego zasypiania. Udalo sie, jak mloda miala 2 lata. Dostala duze lozko i powoli wycofywalam sie z pokoju. Baaaaardzo powoli. Obylo sie wtedy bez placzu i histerii. Dzis nie ma problemu z zasypianiem, ale nocne wedrowki sie zdarzaja. I co? I nie widzimy tez w tym problemu, tylko rano jestesmy troche poturbowani mimo, ze lozko wielkie:-D Sa po prostu dni, noce, kiedy dziecko bardziej nas potrzebuje. A czas tak szybko ucieka i niedlugo nie beda chcialy sie wcale przytulac, takze ja juz nie narzekam:tak:.
 
hahaha, dokladnie mb_1, ja tez juz nie narzekam. Choc pamietam te wyjce nocne, noszenie w huscie pol nocy, ogladalam telewizje u sasiada na przeciwko, bo on cale noce ogladal :-D plakalam nie raz tez z bezradnosci, ze czemu ona tak wyje, ja tez chce spac, jestem wykonczona itd... Nie bylo latwo.
Ale teraz gdy ma 3,5 roku i jest taka kochana i mamusiwata, to bardzo sie tym delektuje. Nie nazekam, bo niedlugo bedzie mowic, ze mnie nie potrzebuje.....


vici, no tak, ale mialas sile zeby to przejsc a moze i Victor szybciej dal sobie spokoj. Nie wiem... ale najwazniejsze, ze bylas przekonana o swojej racji i dla ciebie to po prostu zdalo egzamin. i tak powinno byc. Kazda metoda jest dobra, jesli funkjonuje! :-)
 
Ostatnia edycja:
vici, no tak, ale mialas sile zeby to przejsc a moze i Victor szybciej dal sobie spokoj. Nie wiem... ale najwazniejsze, ze bylas przekonana o swojej racji i dla ciebie to po prostu zdalo egzamin. i tak powinno byc. Kazda metoda jest dobra, jesli funkjonuje! :-)
Ot wlasnie to jesli zdaje egzamin to jest dobrze.
Jesli jestesmy przekonane,ze robimy dobrze to najwazniejsze,to jest nasze dziecko,nasze zycie.To my wstajemy czy siedzimy z placzacymi dziecmi w nocy i jesli pasuje to ok ,jesli nic nie dziala to trzeba szukac dalej czegos co zadziala na nasze dziecko czy ma miesiac czy 5 lat roznicy nie ma.

U nas nauka byla jakos dwa tyg ale nie codziennie bylo ciezko...byl dzien placzu i jeczenia i 2 spokojnie zasypial potem zas placz i tak okolo 2 tyg w kolko.Pozniej juz tylko "epizody" pojedyncze.
 
reklama
Vici, jedno znas kładzie się z nią żeby zasnęła, a później w staje. Na początku kładłam się z nią, później często wychodziłam czasami popłakiwała więc musiałam przyjść, czasami sama zasnęła, ale przestałam wychodzić z pokoju kiedy spadła z łóżka. Od tamtej pory dopóki nie zaśnie nie wychodzę z pokoju. Ja chciałam ją uczyć spać w łóżeczku, ale mąż nie chce. Lubimy z nią spać, nie przeszkadza mi to, tylko po po prostu to jej zasypianie stało się teraz bardzo uciążliwe, kiedyś po prostu leżała na boczku i czekało się aż zaśnie, a teraz siada, wierci, i tak w kółko, masakra.
tak jak mb_1 pisała, cieszę się że śpi z nami, czas tak szybko leci, nim się nie obejrzymy już nie będzie chciała z nami spać, przytulać się.

Macie rację, że każde dziecko jest inne i rodzice sami muszą szukać sposobu na jego zaśnięcie.
W przypadku Zuzi to jest takie dziwne, bo np. jak byliśmy we Włoszech to spała normalnie w łóżeczku i nawet nie płakała, oczywiście krążyła po nim tak jak po łóżku ale sama zasypiała i był spokój, a tu jak ja tylko położę to jest niesamowity krzyk. Ona zaraz histeryzuje i zanosi się: (

No cóż, wyżaliłam się:) Mam nadzieję, że niedługo to się unormuje:)
Dziękuję dziewczyny, za wymianę poglądów:)
 
Do góry