reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Mamy z Austrii

Ola my teraz tez mamy przeboje ze spaniem w nocy.Mianowicie nie wyciagamy juz malej z lozeczka jak sie przebudzi. Jeszcze miesiac temu byla karmiona w nocy wiec tak stopniowo ja przestawiamy. Wczorajsza noc byla ciezka ale dzis juz chyba zalapala o co chodzi i zamiast krzyku bylo buczenie. Nie umiem nic poradzic ale chyba konsekwentne przeczekanie brzmi najrozsadniej
 
reklama
Vici, Zuzia nie ma własnego pokoju, śpi z nami w sypialni. Od urodzenia śpi z nami na łózku. I na początku było wszystko ok, ładnie sobie zasypiała. Ale wydaje mi się, że na tą zmianę miała wielki wpływ wizyta w szpitalu, wszystko się zmieniło, wierci się, nie może zasnąć, dokładnie tak było w szpitalu...Dużo czytałam o tym by odkładać dziecko i uczyć by samo zasypiało, nie wzruszać się płaczem aż załapie o co chodzi, ale jest wiele negatywnych teorii na te temat. Ja raczej nie jestem zwolenniczkom tego. Miałam psychologię na studiach i taż też nam dużo mówili o tym, że są dzieci które potrzebują więcej miłości z rożnych powodów i powinno im się dawać poczucie bezpieczeństwa. Wydaje mi się że Zuzia właśnie do nich należy..
 
Szpital rzeczywiscie moze zostawic takie objawy.Spi u was ok ale wy chyba nie o tej porze chodzicie spac? No rozumiem,ze wczoraj dlugo jej to zajelo i pewnie i wy juz tam byliscie.Trzeba przetrwac a moze jakas przytulanka tez zda egzamin.A co do zasypiania i placzu to ja nie mowie o ignoracji placzu malucha,ja zagladalam jak mocno plakal.Niby sa nauki co 2 min potem 4 itd ale ja wchodzilam do mlodego jak slyszalam,ze musze.Nie odrazu ,chwile czekalam ale co jakis czas tam zagladalam.Milosc,przytulanie ok ale wychodze z zalozenia,ze powinnismy sami zasypiac i my i dzieci.Kuzynka np nauczyla mala,ze zasypia trzymajac mame za reke i mloda ma dzis 7 lat i jest klopot.Naprawde w takich przypadkach sa lepsze duze przytulanki,lampka w pokoju ale nie koniecznie my.
Nie wyobrazam sobie zostawic dziecko placzace same sobie,musi byc spokojne ale jak "wymusza" to juz inna historia.Ja mowie o nauce zasypiania z rozsadkiem a nie zostawienie zanoszacego sie dziecka samego sobie.
 
temat rzeka....:-D
juz mialysmy ten temat na tapecie, jak nasze trzylatki byly male.
vici jest zwolenniczka swojego sposobu i jej sie udalo. Najwazniejsze, ze byla na tyle twarda, ze wytrzymala. I wazne ze maz byl po jej stronie. Jesli oboje rodzicow se na to zdecyduje to nic nie stoi na przeszkodzie.

u mnie np. moj maz byl zbyt miekki, nie tylko nie chcial sam tego robic ale i byl przeciwko temu abym ja to sama robila. Zostawilismy wiec ten temat i u nas to byl dlugi proces, probowalam co jakis czas wychodzenia, podawania powoli wody zamiast mm itd. U nas na kazdym etapie (zasypianie, odstawianie butelki, osobny pokoj itd) staralismy sie probowac, jak nie wychodzilo to zostawialismy temat na kilka tygodni, miesiecy i probowalismy znowu. u nas do tej pory sie to sprawdza, do dzis.

Sa rozne dzieci, rozni rodzice i kazdy musi znalezc swoja droge. badzcie w harmonii ze soba i obserwujcie swoje dzieci! :-)
 
a co do dzieci, to tak jak pisze vici, sa rozne fazy i musimy te wszystkie fazy przejsc. Czasem dzieci spia lepiej jakis czas a potem znowu maja faze gorszego snu... moja, mimo, z ma 3,5 roku, nadal czasem budzi sie z placzem, cos jej sie sni. Albo poprostu wedruje, przychodzi do nas i chce z nami spac.
taki urok bycia mama.... :-D
 
poziomeczka moj maz nie byl po mojej stronie hehehe,znaczy byl dopoki ja do Victora zagladalam :-D Sam mowil,ze jak on pojdzie to z nim wroci heheheh jakos jak byl maly to mial mniej stanowczosci ale za to teraz on ma wiecej jak ja ;-) Tylko u nas chodzilo o to ,ze mlody nauczyl sie zasypiac przy butli i to nawet nie wiem kiedy.Zawsze na wieczor dostawal,zjadal i byl buziak ,lozeczko ,chwile gadania i spanie a w pewnym momencie przysypial pod koniec butli ,odkladalam go i spal...Zaczelam wiec kaszke dawac na wieczor z lyzeczki i wlasnie wtedy sie zaczol cyrk,nie ma butli,ssania i zasnac mu bylo ciezko mimo smoczka.I u nas o to poszla "walka"
Nie ma jednej metody na wszystkie dzieci musimy patrzec,obserwowac i uczyc sie ich i wtedy sprostamy kazdemu wyzwaniu :tak:
Jeju czy u was tez tak leje i ciemno jest :szok:
 
Hahaha poziomeczka wyprzedzilas mnie. O tym samym pomyslalam- jakies 2-3 lata temu tez o tym tu pisalysmy.
U nas mloda spala z nami do 2 roku zycia. Lozeczko bylo bleeee. Wieczorem zasypiala ze mna. Nie musialam jej przytulac, trzymac za raczke, tylko musialam byc. Kilka razy podchodzilismy do samodzielnego zasypiania. Udalo sie, jak mloda miala 2 lata. Dostala duze lozko i powoli wycofywalam sie z pokoju. Baaaaardzo powoli. Obylo sie wtedy bez placzu i histerii. Dzis nie ma problemu z zasypianiem, ale nocne wedrowki sie zdarzaja. I co? I nie widzimy tez w tym problemu, tylko rano jestesmy troche poturbowani mimo, ze lozko wielkie:-D Sa po prostu dni, noce, kiedy dziecko bardziej nas potrzebuje. A czas tak szybko ucieka i niedlugo nie beda chcialy sie wcale przytulac, takze ja juz nie narzekam:tak:.
 
hahaha, dokladnie mb_1, ja tez juz nie narzekam. Choc pamietam te wyjce nocne, noszenie w huscie pol nocy, ogladalam telewizje u sasiada na przeciwko, bo on cale noce ogladal :-D plakalam nie raz tez z bezradnosci, ze czemu ona tak wyje, ja tez chce spac, jestem wykonczona itd... Nie bylo latwo.
Ale teraz gdy ma 3,5 roku i jest taka kochana i mamusiwata, to bardzo sie tym delektuje. Nie nazekam, bo niedlugo bedzie mowic, ze mnie nie potrzebuje.....


vici, no tak, ale mialas sile zeby to przejsc a moze i Victor szybciej dal sobie spokoj. Nie wiem... ale najwazniejsze, ze bylas przekonana o swojej racji i dla ciebie to po prostu zdalo egzamin. i tak powinno byc. Kazda metoda jest dobra, jesli funkjonuje! :-)
 
Ostatnia edycja:
vici, no tak, ale mialas sile zeby to przejsc a moze i Victor szybciej dal sobie spokoj. Nie wiem... ale najwazniejsze, ze bylas przekonana o swojej racji i dla ciebie to po prostu zdalo egzamin. i tak powinno byc. Kazda metoda jest dobra, jesli funkjonuje! :-)
Ot wlasnie to jesli zdaje egzamin to jest dobrze.
Jesli jestesmy przekonane,ze robimy dobrze to najwazniejsze,to jest nasze dziecko,nasze zycie.To my wstajemy czy siedzimy z placzacymi dziecmi w nocy i jesli pasuje to ok ,jesli nic nie dziala to trzeba szukac dalej czegos co zadziala na nasze dziecko czy ma miesiac czy 5 lat roznicy nie ma.

U nas nauka byla jakos dwa tyg ale nie codziennie bylo ciezko...byl dzien placzu i jeczenia i 2 spokojnie zasypial potem zas placz i tak okolo 2 tyg w kolko.Pozniej juz tylko "epizody" pojedyncze.
 
reklama
Vici, jedno znas kładzie się z nią żeby zasnęła, a później w staje. Na początku kładłam się z nią, później często wychodziłam czasami popłakiwała więc musiałam przyjść, czasami sama zasnęła, ale przestałam wychodzić z pokoju kiedy spadła z łóżka. Od tamtej pory dopóki nie zaśnie nie wychodzę z pokoju. Ja chciałam ją uczyć spać w łóżeczku, ale mąż nie chce. Lubimy z nią spać, nie przeszkadza mi to, tylko po po prostu to jej zasypianie stało się teraz bardzo uciążliwe, kiedyś po prostu leżała na boczku i czekało się aż zaśnie, a teraz siada, wierci, i tak w kółko, masakra.
tak jak mb_1 pisała, cieszę się że śpi z nami, czas tak szybko leci, nim się nie obejrzymy już nie będzie chciała z nami spać, przytulać się.

Macie rację, że każde dziecko jest inne i rodzice sami muszą szukać sposobu na jego zaśnięcie.
W przypadku Zuzi to jest takie dziwne, bo np. jak byliśmy we Włoszech to spała normalnie w łóżeczku i nawet nie płakała, oczywiście krążyła po nim tak jak po łóżku ale sama zasypiała i był spokój, a tu jak ja tylko położę to jest niesamowity krzyk. Ona zaraz histeryzuje i zanosi się: (

No cóż, wyżaliłam się:) Mam nadzieję, że niedługo to się unormuje:)
Dziękuję dziewczyny, za wymianę poglądów:)
 
Do góry