Hej Dziewczyny!
Oj no ciężka sprawa
Gabi, aż tak ekstremalnego przypadku nie mieliśmy
niestety, ale im starsze dziecko, tym gorzej adaptację przechodzi, zwłaszcza jeśli wcześniej nie chodziło chociaż na jakieś zajęcia grupowe gdzie mogłoby się trochę "oderwać" od mamy, oswoić z innymi dziećmi i opiekunami... Może faktycznie język to przeszkoda... Czy oprócz tych 5 min zostawała sama czy od razu wszyscy się poddali? Bo 5 min płaczu gdy dziecko jest samo jest zupełnie normalne. Są dzieci, które płaczą nawet 1-1,5h gdy są same (chociaż nigdy to nie jest nieprzerwany płacz, zawsze zajmujemy czymś dziecko), ale jeśli znów będziesz Ty z nią zostawać, to nigdy się nie przyzwyczai. U nas nawet jeśli dziecko płacze, to konsekwentnie trzymamy się planu adaptacji, jedynie gdy spanie w ogóle nie funkcjonuje i przez to nie śpi cała reszta grupy to nie raz rodzice odbiorą wcześniej. Ale generalnie staramy się trzymać planu i z reguły maksymalnie miesiąc i dziecko jest już przyzwyczajone. Życzę dużo cierpliwości i powodzenia, mam nadzieję, że Eliza się przyzwyczai, bo na pewno nie jest to dla Was łatwe :*
Happy jaki już duży, kochaniutki jest [emoji7]
Dziewczyny słodkie te Wasze pannice, dopiero co się meldowałyście po porodach, a już takie duże [emoji33]
Karolask87 no z tym, żeby w domu mówić tylko w Muttersprache to nawet w przedszkolach mówią, również pani psycholog, która z nami współpracuje, zresztą nie tylko w KiCo tak zalecają. My do Filipa w ogóle nie mówimy po niemiecku, chyba, że w zabawie się przełączy na niemiecki, ale od urodzenia tylko i wyłącznie polski. Dzieci chłoną jak gąbka. Do nas przyszedł trzylatek czyli stosunkowo już duże dziecko, płynnie mówił w swoim rodzimym języku, a niemiecki i angielski nic a nic, bardzo szybko się odnalazł, po roku czasu mówi w obu językach pełne zdania, bardzo dużo rozumie. My jak mówimy po niemiecku to nasza intonacja jest zupełnie inna, bo polski ma inną melodyjność, wymowa też z reguły nie jest perfekcyjna, po co języka uczyć błędnie, tym bardziej skoro zamierzacie tu zostać. Skupcie się na polskim, zobaczysz że Laura i tak będzie mówiła po niemiecku lepiej od Was ;-) Co innego gdy jeden rodzic jest np Austriakiem a mama np Polką, to wtey dwujęzyczność w domu jest zrozumiała.
Filip jest obecnie trójjęzyczny, polski oczywiście póki co zna najlepiej, ale po niemiecku i angielsku też bardzo dobrze mówi. Ostatnio nawet przedszkolanka się zdziwiła skąd on zna takie czy takie słowo, bo ona w grupie np nigdy takiego nie użyła. Dzieci uczą się też między sobą. Ja to czasem też mam szczękę na podłodze gdy słyszę jak w przedszkolu rozmawia z innymi dziećmi. Także o niemiecki naprawdę się nie bój, bardziej o polski bym się martwiła, pamiętam jak mój nauczyciel niemieckiego (Polak urodzony w At) opowiadał, że w pewnym wieku przyszedł taki moment, w którym powiedział rodzicom, że po co on ma się uczyć polskiego, skoro w Austrii mu jest do niczego niepotrzebny. Potem był jednak wdzięczny rodzicom, że mimo wszystko naciskali na znajomość polskiego.
Owszem, jakieś tam podstawy można nauczyć np żeby dziecko umiało zasygnalizować, że chce np pić czy do toalety, ale uwierzcie, dzieciaki są bardzo mądre i zakomunikują o swoich potrzebach