reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Mamy z Austrii

moje dziecko nie nadaje sie do jazdy,ostatnio wstyd sie przyznac ale w trasie wyjelam tego bzika z fotelika i polozylam go na lezaco obok na kocu i tak byl ryk cala droge,tak ze sama szukam 'zlotego srodka'
 
reklama
aniag,Elzbieta wspolczuje nie lubiacych podrozy dzieci.Zaopatrzcie sie w torbe ulubionych zabawek,siedzcie obok malucha i rozmawiajcie z nim (jak nie spi) podobno osoba obok uspokaja.Tylko nigdy,przenigdy nie wyciagajcie dziecka w czasie jazdy bo to jest jak z placzem-wymuszaczem.Jak juz maluch zauwazy,ze to pomaga i go wypinamy to bedzie do skutku chcial wyjsc.Pytanie takze jak kupowalyscie foteliki?Czy dziecko lubi swoj fotelik?Jak dluzej nie jezdzicie wezcie fotelik do domu i sadzajcie tam dziecko i nie kojazy fotelika tylko z jazda.Ja przyjechalam do Austri jak mlody mial 2 miesiace i potem czesto jezdzilismy w dlugie trasy,kwestia przyzwyczajenia ale oczywiscie bywalo roznie.Nigdy nie wyciagam mlodego w czasie jazdy,na karmienie stawalismy,zmiana pieluchy i dalej jazda.W czasie jazdy jak byl maly nigdy nie jadl (zawsze na postoju) balam sie zaksztuszenia bo wiadomo drogi sa rozne i kierowcy tez-nagle chamowanie i maluch nie polknie nic jak trzeba...Teraz juz dlugoooo jezdzi i je ,zatrzymujemy sie na siku ale my mamy okolo 5 godz.Bylismy autem nad morzem i na mazurach i tez nie bylo zle a on byl maly.Pamietajcie nasza stanowczosc tu musi wygrac,przeciez to my wiemy co dla nich jest najlepsze!Powodzenia w trasie :-)
 
vici torba zabawek się u nas sprawdza, jednak na krótkie trasy :) Na podróż do Wiednia (niecała godzina w jedną stronę) zabraliśmy nowo kupioną zabawkę i jakoś się zajął sobą, co raz puszczałam mu też jego teledyski. Więc może do Polski trzeba po prostu kupić kilka zabawek:-D Z Erikiem jest ten problem, że on nie chce/umie bawić się z innymi. Rozmawiam z nim, co raz coś podetknę, jednak nie da się z nim bawić wspólnie, a wiadomo - podczas takiego zajęcia dziecko się zagapi i więcej czasu minie. .
Dziecka nigdy nie wyjmowałam podczas jazdy i nie śpieszy mi się do tego. Niestety znam przypadek gdzie matka wyjęła synka, bo płakał, skończyło się to tragicznie dla dziecka (trafili na pijanego kierowcę).
Na płacz nie reaguję, chyba, że zaczyna się już "wycie". Wiem jak dzieciaczki potrafią to wykorzystywać. W domu też nie zwracam na to uwagi, bo gdyby było inaczej młody co chwile chciałby czegoś czego mu nie wolno. A tak wie, że jak mama mówi NIE to nie i koniec i płacz tu nic nie zmieni.
 
ania jak ja lubie mamy co mowia NIE i sie tego trzymaja :tak::tak: to najwazniejsze bo pozniej maluch na glowe nam wejdzie a w koncu i tak chodzi o bezpiezenstwo dzieci.Podroz na noc to super rozwiazanie jednak nie zawsze sie da i wtedy jest problem,choc czesto dziecko spi i tak dluzej mimo,ze to nie noc ale trzeba sie przygotowac na wszystko.
Co do innych to tez znam rozne sytuacje ale nie bede przytaczac bo az zal dziecka i rodzicow(tych drogich niestety za glupote)
Ja mialam jedna jedyna sytuacje jak jechalam sama z mlodym,nie pamietam ile mial ale odpiol mi sie z pasow.Bylismy akurat w tunelu na szczescie byl zjazd (co kawalek bywaja takie male w tunelach na 2 auta) i stanelam tuz pod kamera ale mialam to gdzies.Nakrzyczalam sie,zestresowalam i mlodego zapielam.Pozniej zatrzymalam sie na pierwszym parkingu i wytlumaczylam mu jakie to niebezpieczne i jak ja sie zdenerwowalam,ze moglismy caly ruch zatrzymac bo sa kamery i moze niepotrzebnie sluzby by alarm mialy...nigdy wiecej juz tego nie zrobil,juz zawsze pyta czy moze sie odpiac.
Ostatnio jak jechalam tez mialam na autostradzie w Czechach niefajna sytuacje.Ja jechalam jako 4 i na prostej drodze kierowca pierwszego autastracil panowanie nad autem,obijal sie z lewej na prawa i krecil.Wszyscy po chamulcach i nikt w niego nie uderzyl,on sie w koncu zatrzymal na lewym pasie na barierce.Na szczescie wszyscy jechalismy w odleglosciach takich ,ze przy naglym chamowaniu nic sie nie stalo.Nogi mi sie po tym wszystkim trzesly jeszcze chyba z 80 km...i jechalam jak slimak-ale nie tylko ja.Wiec nigdy nic nie wiadomo ,my mozemy super jezdzic i miec ekspresowa reakcje ale nie wiemy jak inni jezdza,czy sa trzezwi,czy dobrze widza,a przedewszystkim czy maja sprawne auta.

W dziale kupie,oddam,sprzeam dalam ogloszenie moze ktoras z was ma na zbyciu takini dla ciezarnych-chetnie odkupie.
 
Ostatnia edycja:
moje dziecko jest male , mozna mu tlumaczyc ...mial 2 miechy jak jechal do Polski,nie bedzie siedzial w foteliku,nie spi cala droge ,zabawki nie pomagaja wiec tak mam pozwolic zadlawic sie dziecku czy zalknac i udawac ze jest ok? postoje nie pomagaja ogolny horror,ograniczylismy wyjazdy do Polski itp.
 
Ostatnia edycja:
Elzbieta a rozmawialas o tym z lekarzem moze on cos pomoze?? Jak Victor byl maly to mielismy roblem tylko do momentu wymiany auta,stare nie mialo klimy a z otwartymi oknami nie da sie jezdzic.Po zmianie auta bylo juz lepiej,nie powem ze zawsze bylo cudnie bo i ataki placzu bywaly.
Nie chodzi mi o udawanie,ze jest ok skoro nie jest dzieci sa rozne i niektore po prostu nie lubia podrozowac.Niektore tez nie lubia swoich fotelikow...przyczyn jest wiele.Moze jak trzebabedzie zmienic fotelik na ten w kierunku jazdy to bedzie lepiej,ale jeszcze troche czasu przed wami niestety.
 
Z moją małą też na początku były problemy. Czasami miała takie ataki płaczu, że prawie siniała i niestety 2 razy musiałam ją wyciągnąć w trakcie podróży bo nie było się gdzie zatrzymać. Jednak nie polecam tego, ale nie było wyjścia. Jej napady wynikały chyba z tego, że miała kolki i bolał ją brzuszek. Widocznie jazda w foteliku dodatkowo utrudniała jej wypuszczanie gazów i podwójnie ją to męczyło. Teraz jest już ok, z reguły zasypia po 20 minutach drogi i budzi się prawie u celu, czasami wcześniej, ale zje i zasypia dalej. Ja zawsze jej śpiewam i to jej pomaga, trzymam ją za rączkę, głaszcze, coś opowiadam. Czasami moja Myszka marudzi też jak chce jej się spać a nie może zasnąć. Ale jak już zaśnie to pięknie śpi. Mamy do Polski tylko 5 h, ale zdarzało się że i 7-8 jechaliśmy jak mała płakała, można zwariować jak dziecko płacze w aucie i nie da się go uspokoić:(
 
Witam :biggrin2: no ciekawe jak moja mała będzie znosiła podróże teraz z brzuchu mamy się spisuje rewelacyjnie :biggrin2: ja często jeżdżę do polski bo mam 400 km to nie tak dużo:biggrin2: a zobaczymy co będzie później. Na razie się ciesze bo formalności związane z porodem idą do przodu wczoraj byłam u lekarza gim pierwszy raz tu w Wiedniu kartę mi przepisała i zleciła badania krwi tą całą krzywą cukrowa co się pije tą glukozę a w polsce to robiłam tydzień temu ale mi tego nie uznała bo tu się robi inaczej:confused: musiałam jeszcze do lekarza rodzinnego iść żeby mi coś tam wypełnił i co najlepsze w zastaw za to że nie mam e- karty (czekam na wyrobienie) musiałam zostawić 40 euro chodź dobrze pani (polka)na recepcji widziała że jestem ubezpieczona a na recepcji u gim pielęgniarki mi mówiły że nawet jak bym była nie ubezpieczona to muszę mnie przyjąć za darmo bo jestem w ciąży:confused: jeszcze tylko szpital 8 lipca bo musiałam przełożyć termin bo nie mam z kim iść a z językiem dalej krucho :-( na recepcji mówili że nie ma problemu więc myślę że to nie za późno. Mój mąż już nie ma złudzeń będziemy mieli córeczkę:biggrin2:
 
Krzywa cukrowa chyba lepiej (łatwiej dla ciężarnej) jest badana tutaj :) Mi się "spodobało" badanie - lekarz dał mi do wypicia roztwór glukozy, dodał do niego soku z cytryny więc napój nie był trudny do wypicia :) Siostra w Polsce 5 razy podchodziła do badania i w końcu nie zrobiła - za każdym razem po wypiciu wymiotowała, lekarz stwierdził, że nic do roztworu nie można dodać i dał jej glukozę rozpuszczoną w minimalnej ilości wody (zawiesinę). Słodkie, że od razu ją zemdliło :(
Gabi, zastaw Ci zwrócą, a jeśli nie wystarczy to zgłosić do KK, bo nie mogą od ciężarnej pobierać pieniędzy (państwo ją ubezpiecza) :)
 
reklama
Cześć wszystkim! Jestem nowa na forum, chciałam się przywitać :-). Mieszkam od niedawna w Linz i mam 3-miesięczną córeczkę, którą też tu rodziłam. Może jest tu jeszcze jakaś młoda mama z Linz? Pozdrawiam
 
Do góry