HEJ
Witam Was
ale weekend zlecial.....my po chrzcinach,po gosciach i calym chaosie
Maly przespal cala msze,a chrzest byl po mszy i wtedy juz na czuwaniu smial sie do ksiedza,ani sekunde nie zaplakal,nawet przy dosc obfitym polewaniu woda glowki ,tak ze bylo ok.
Potem obiad w knajpie a pozniej salatki ,placki w domu i troche alkoholu;-)Wszystko byloby pieknie,ale niestety atmosfere popsula moja urocza sasiadka z dolu,przyszla ok. godz. 18 ze ponoc jej sie lampa kolysze na suficie!!!
(dla mnie totalna bzdura )Procz mojej Nikolki bylo jeszcze dwoje dzieci,3 i 5 letnie ktore bawily sie w pokoiku i przybiegaly do nas do salonu od czasu do czasu i pewnie to jej przeszkadzalo.Przyleciala z pyskiem i jak zwykle klekotala ze nie bylo jak do slowa dojsc.Nie robilismy nic co by wykraczalo poza przyjete normy,zadnych tancow ,pprzekrzykiwan,zreszta byla zwykla pora.
No mowie wam dziewczyny jej nawet glosne pierdniecie przeszkadza i ewidentnie nie lubi dzieci
Wszyscy byli oburzeni i radzili ze musimy cos z tym zrobic bo nam na glowe wejdzie i chyba faktycznie trzeba sie przejechac do Gesiby i powiedziec pare slow o tym konflikcie.
Echhh nie chce sobie znow cisnienia podnosic,gledzeniem na jej temat.....
We wtorek rodzinka wracala do kraju i smutek mnie ogarnal bo ja taka beksa jestem jak sie mam rozstawac
Na domiar zlego pokasowalam sobie niechcacy pare zdjec z chrzcin w aparacie bo robilam sobie miejsce na nowe a bylam swiecie przekonana ze je wgralam do komputera.Szkoda mi ich jak choleraaaaaaaaa....
No i dzis mialam do tej Gesiby pojechac,bo mi kolezanka miala dzieci pilnowac,a tu wczoraj dzwoni ze jej robota wpadla i nie da rady.I odlozony wyjazd na nie wiadomo kiedy,echhhh