reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Mamy w danii

hej :biggrin2:

annagro GRATULACJE :-D i witamy ponownie :tak:

friggia nic sie nie martw, na pewno sie wszystko wyjasni. Dziwna ta kobieta strasznie. Koniecznie napisz, jak sie odbyla jej wizyta.

justynaj a moze przestaw Malej jakos drzemke, moze za duzo spi w dzien? A moze wiezorem jest u Was za glosno? Sama nie wiem :biggrin2: chyba pomylila sobie to wieczorne spanie z drzemka :tak: a jak Ci w ogole mala rosnie? Ile wazy? Jak z zabkami, raczkowaniem? Jestem ciekawa, bo jest w podobnym wieku co Bombel ;-)

herbatka ta metoda wyplakiwania jako uczenie samodzielnego zasypiania jest na pewno skuteczna, ale jest bardzo odradzana przez psychologow, bo uwaza sie ja za okrutna. A chodzi o to, ze male dziecko jest niesamodzielne i oprocz potrzeby jedzenia, picia, ma tez silna potrzebe czuc, ze jego opiekun zareaguje na placz, bo to mu daje gwarancje, ze jak zaplacze z glodu, to zostanie nakarmione itd. Dziecko co najmniej do 6 miesiaca nie widzi roznicy miedzy tym, ze placze z glodu i mama przychodzi, a jak placze z samotnosci, to nie przychodzi.
Czytalam wypowiedz naukowcow, ktorzy mowili, ze placz u malutkiego dziecka to instynkt by zapewnic sobie przetrwanie (jedzenie, cieplo) wiec jesli jest ignorowany, dziecko instynktownie czuje sie w sytuacji zagrozenia zycia i nie rozumie, ze tak nie jest, po prostu instynkt mu mowi, ze nikt nie przychodzi na jego placz, wiec niedlugo umrze. Dziecko przestaje plakac, nie dlatego, ze nauczylo sie zasypiac samodzielne, ale dlatego, ze nauczylo sie, ze nikt do niego nie przyjdzie. Podobno tez dzieci wyplakane traca zaufanie do rodzicow, a takze sa bardziej narazone na moczenie nocne, jakanie sie, nerwice itd, co wychodzi po latach.
Poza tym moja przyjaciolka, ktora jest biolozka powiedziala mi, ze dzieci nie wolno wyplakiwac, bo dlugotrwaly placz powoduje niedotlenienie mozgu i zle wplywa na rozwijajace sie szare komorki, co moze skutkowac mniejsza inteligencja w przyszlosci.
Dziecko do 6 miesiaca nie jest w stanie sie "przyzwyczaic" do noszenia (jesli sie je nosi jak placze a nie bez powodu), czy bujania, czy zasypiania z Mama, bo jeszcze w jego plcie skroniowym w mozgu nawet odpowiednie struktury nie sa na tyle rozwiniete. Dlatego tez do 6 miesiaca zaleca sie odpowiadac na kazda potrzebe, bo takie dziecko nie szantazuje, tylko potrzebuje wlasnie. Po 6 miesiacu mozna wyprobowac tej metody, ktora polega na wchodzeniu do pokoju i uspokajania dzieckoa po 1 minucie placzu, potem po 3, potem po 5 itd lub jakas inna, ozywiscie niepolegajaca na noszeniu lub bujaniu bo to niedobre i dla rodzica i dla dziecka.
Tak to tylko pisze jako ciekawostke, bo sama sie zastanawialam, jak postepowac i sie naczytalam poradnikow, artykulow pisanych przez pediatrow, psychologow dzieciecych itd. Oczywiscei kazdy rodzic decyduje sam, ale warto wiedziec o roznych aspektach, zanim sie zdecyduje ;-) Poza tym to metoda dosc mocno polecana prze kobiety w wieku naszych Mam, wiec pewnie dalej jest dosc czesto stosowana.
A tak ogolnie jesli chodzi o uczenie samodzielnosci, to np w przedszkolu u Malej mi tlumaczyli, ze to nie moze polegac na wymuszaniu czegos na dziecku,a le na zacheaniu, by samo chcialo i tylko wtedy dziala, zwiekszajac pewnosc siebie dziecka. Czyli raczej dotycz to dzieci, ktore juz wyszly zw ieku niemowlecego, wczesniejsze uczenie samodzielnosci jest w zasadzie bezcelowe :tak:

I dodam jeszcze, ze jestem przeciwna przesadzie w druga strone, oczywiscie na kazdy placz reaguje, al enie na kazde marudzenie, najpierw chwileczke czekam i patrze, czy dziecko da rade sie samo uspokoic i zwykle sie to udaje. Reaguje jak z marudzenia robi sie placz, lub jak mardudzenie trwa dluzej niz pare minut. No, ale tez dzieci sa rozne i rozne metody dzialaja na nie lepiej lub gorzej, wazne zeby pojsc na jakis kompromis pomiedzy potrzebami dziecka a swoimi, bo bycie meczennica to tez niedobry pomysl.

eh, rozpisalam sie, ale lubie tak sobie poczytac, jak z tymi dziecmi trzeba postepowac, bo czasem czlowiek juz nei ma pojecia, co zrobic, zeby bledu nie popelnic :baffled: potem i tak sie zaraz okazuje, ze sie cos zrobilo zle.
Ja np posluchalam marudzenia Mamy, Babci, Ciotek, ze musze mala nauczyc na nocnik, bo "za duza na pieluche jest" i uczylam ja, jak jeszcze nie byla gotowa i bardzo ja to stresowalo, i mnie tez i teraz zaluje. W ogole mam wrazenie, ze ten polski model wychowania opiera sie bardzo na tym, co TRZEBA, co sie MUSI, a co dziecko potrzebuje to schodzi na drugi plan. CHyba bardziej mi pasuja tutejsze metody ;-) a Wy co o nich myslicie?
 
Ostatnia edycja:
reklama
Lulim ja tez sporo czytalam, również na ten temat o którym Ty piszesz. Ja samodzielne zasypianie wprowadziłam dosc pozno i nie pisałam o zadnym wypłakiwaniu się. Tez nie uznaje takiej metody. Chodzilo mi o to ze jak jest pora drzemki czy nocnego spania to dziecko powinno o tym wiedziec, nie mowie o noworodku lecz o w miare kumatej istotce która odroznia dzien od nocy. Tak czy siak moja mala bardzo szybko załapała ze jeśli wlaczam jej odświeżacz powietrza i odkladam do łóżeczka to znaczy ze powinna isc spac…płakała może tydzień, ale nie żadne zanoszenie się. mysle ze najbardziej denerwowalo ja ze ja wychodze z pokoju. Uwazam te metode za bardzo dobra, dziecko powinno zyc wg rytuałów wlasnie. Budzimy się-sniadanie, drzemka-pozniej obiad. Moja ma ustalony plan dnia i dlatego nie zaskakuje jej ze idzie spac o tej czy innej porze. Nie mialam zamiaru pisac tego wszystkiego żeby wyjsc na wyrodna matke,ale po to by ułatwić zycie innym i podzielic się swoimi spostrzeżeniami. Nie uwazam ze zrobiłam cos zle, mam teraz przynajmniej spokoj, a mala idzie spac bez zadnych problemow. I jak pisałam wczesniej nigdy nie wyla za przeproszeniem, aja bezduszna baba nie poszlam i nie przytuliłam. poza tym uwazam ze jesli uczysz dziecko zasypiania na rekach, ze smoczkiem lub przy cycku to pozniej Ty na tym cierpisz a i dziecko budzi sie bo chce tego co Ty sama zdecydowalas sie mu dac. a przeciez mogloby tego nie byc, mogloby sie nie budzic bo niczego by nie potrzebowalo, gdybysmy my nic mu nie ofiarowaly. i nie mowie tu o wspolnym kladzeniu sie... mozna uczyc jak sie chce. mnie chodzi o to ze i tak predzej czy pozniej oduczyc przyjdzie nam wszystkiego. i smoczka, i cycka i noszenia... a im starsze dziecko tym gorzej. mam na mysli wieksze dzieciaczki, nie pisze rowniez o budzeniu sie z glodu czy kolki itd!
 
Ostatnia edycja:
herbata Ja Cię rozumiem, z resztą rozmawiałyśmy już o tym kiedyś. Ja na szczęście od butelki już oduczyłam, smoczka nie używaliśmy, został oczywiście nocnik, ale ja myślę, że każdy widzi po swoim dziecku, kiedy ono jest na co gotowe.

Lulim No właśnie o tym nocniku ja już też słyszę, ale też poczytałam trochę i wiem, że są różne szkoły. Ja zgadzam się z tym, że nie do końca ma to sens, gdy fizjologicznie dziecko jeszcze nie może nocnikowi podołać, no i myślę, że jak będzie miał ok 1,5 roku to zaczniemy go oswajać, ale pewnie dopiero jak będzie cieplej, to to wszystko będzie miało sens, jak będzie mógł latać w samych majteczkach.

Ach wiecie co, my powoli rozglądamy się za domem, bo wynajmując wydajemy fortunę, a warunki są jakie są, zrobić nic nie można. Tylko ciężko nam podjąć jakiekolwiek decyzję, no bo zdecydować się należy już na miejsca, w którym zostaniemy na pewno na stałe, więc miejsce, gdzie mam szansę znaleźć pracę. Myślimy o okolicach Ikast, ale wczoraj widzieliśmy wymarzony domek w okolicach Randers (obawiam się, że tam są problemy z pracą). Ciężko będzie podjąć taką decyzję...
 
herbata oczywiscie masz racje, ze plan dnia musi byc, u nas tez zawsze bylo regularnie i to pomaga. Myslalam, ze chodzi Ci o ta metode co sie zostawia placzacego malucha i wychodzi, a tak to ja robilam podobnie, ale nie wychodzilam, tylko siedzialam kolo lozeczka i w razie czego uspokajalam i maluchy bez problemu sie na to godzily. :tak: zreszta Vincent nie znosi wyjmowania z lozeczka jak jesy spiacy i probuje zasnac, bo mu to przeszkadza.
a co do smoczkow to niestety, niektore maluchy maja strasznie silna potrzebe ssania, dla mnie smok byl wybawieniem ;-) moglam wreszcie chwile odetchnac! Probowalam Lusce nie dac spac na mojej piersi i nie dawac tez smoka, ale ona jednak potrzebowala cos ssac i bez tego zrobila sie nerwowa, budzila sie z placzem itd, wiec dalam. Oduczanie poszlo bez problemow jak miala 18 miesiecy :tak:

i tez nie chodzilo mi o to, by zrobic z Ciebie jakas wyrodna matke, tylko po prostu podalam pare faktow do ktorych dotarlam, i ktore wydaja mi sie ciekawe, bo jednak w Pl czesto spotykam sie z tym, ze dziecko trzeba nauczyc za wszelka cene jakistam rzeczy, i niewazne jak dziecko to zniesie, musi umiec i koniec. Nawet jest tak, ze np jak maluch nie moze zasnac sam, albo dlugo nie potrafi skorzystac z nocnika, to jest taka presja, ze "matka pewnie leniwa, uczyc dziecka jej sie nie chce", albo "za miekka, rozpusci dzieciaka i potem wyrosnie kryminalista" ;-) moze tu skrajne przyklady podalam, ale tak mnie temat sklonil do rozmyslan, a nie chodzilo o to by Ciebie skrytykowac, bo i tak wiekszosc matek, ktore zostawialy noworodka, czy malutkie np 2 miesieczne dziecko do wyplakania, pewnie by tego nie robily, gdyby wiedzialy ze to jest zle. Ale u nas jest straszny nacisk na skutecznosc, jak cos pozwala osiagnac cel szybko, to pewnie jest super. I tak jest tez z wychowaniem, a jednak mi sie wydaje, ze trzeba wybrac takie metody, ktore dziecka nie stresuja niepotrzebnie ;-)

friggia pokazywac co i jak z nocnikiem mozna i od 6 miesiaca, ale w formie zabawy, byleby nie zmuszac. Jak bedzie gotowe to samo zalapie :tak: ja sie troche na to spinalam, ze juz czas, ze na pewno mala juz powinna to wiedziec, przeciez jest madra dziewczynka itd i uwazam, ze za duza presje na nia nakladalam, a i tak nie nauczyla sie. Dalam sobie spokoj i za jakis czas sprobowalam znow i zalapala w jedno popoludnie.

Domek? Super :) fakt, ze wynajem kosztuje duzo. Do pracy zawszemozna kawalek dojechac, jak bedzie trzeba. Ale chcecie w ogole zmienic otoczenie? My tez bedziemy chcieli cos kupic jak ja pojde do pracy i wyjdzie nam na to samo.
 
Annagro gratulowalam Ci juz na fb ale nie zaszkodzi i drugi raz.wiec Gratuluje i pojawiaj sie tu czesciej:-)
Lullim mala rosnie jak na drozdzach.Widze to po tym,ze wyrasta z ciuchow i z pieluch! (niedlugo 4 beda za male:tak:, wazona jakis czas nie byla, wiec wagi nie znam, ale przyjdzie do nas pielegniarka po Swietach to zobaczymy. Z zabkami mam dobre nowiny! mamy jednego spiczastego na dole od ponad tygodnia:-)wogole przechodzi bardzo dobrze to zabkowanie.nie zauwazylam, by wiecej marudzila lub miala goraczke. Ogolnie ona wogole nawet placzliwa nie jest cieszy sie w dzien z byle czego, tylko te wieczory mamy troche trudniejsze ale to juz od poczatku tak bylo;-)
A jak maly babelek Vincent sie chowa? Oj musimy wreszcie spotkac nas i dzieciaki pewnie mialyby razem ubaw:-)
Wogole jest zupelnie inaczej niz z Wika, bo ona ani smoczka ani butelki nie chce. O tyle lepiej, ze nie trzeba jej bedzie odzwyczajac:-)i moze uda sie z cyca od razu na kubek z dziubkiem.pewnie jak pojdzie do dagpleje to zobaczy jak inne dzieci z kubka pija i moze zalapie.
Wogole z dagpleje to mi sie dobrze trafilo, bo jest to babka kolezanki mojej Wiki. zgadalam sie z jej mama i dowiedzialam sie wlasnie,ze jej mama jest dagpleje. zajmuje sie tym juz od wielu lat, i zawsze ma duzo dzieci,w sensie,ze jest polecana w okolicy.zwalniaja sie u niej 2 miejsca, m.in.od marca.i chcialabym ja tak od 15 marca okolo oddac na poczatku na pare godzin i tak przez jakis czas,zalezy od kiedy zaczne prace. no ale juz jestem spokojna,bo dagpleje poznalam i mam z nia dobry kontakt,takze mam nadzieje,ze sie dogadamy. Julie bedzie sie cieszyla,ze do dzieci troche pojdzie:-)

Tez jestem jak najbardziej za pilnowaniem planu dnia.Dziecko czuje sie wtedy bezpieczne, bo wie co mniej wiecej sie wydarzy. Zreszta to jest polecane przez specjalistow i slusznie. Swoja droga my dorosli tez przewaznie wiemy co bedzie sie dzialo w ciagu dnia,co sobie zaplanujemy.A dla dzieci to jest szczegolnie wazne.
Tak samo tez nie jestem za przesadzaniem w druga strone, zeby nie miec chwili czasu dla siebie i np. zwiazku tylko caly czas dzieci i jak tylko sie odezwie to od razu leciec. Julie bardzo ladnie bawi sie sama, wtedy jest czas,by cos w domu zrobic, a jak przychodzi siostrzyczka to bawia sie razem.
Friggia u nas jest tak, ze ja i tak musze wczesnie wstawac, bo musze odstawic Wike do szkoly.wiec idealnie byloby, gdyby wlasnie zasypiala wczesniej, a rano to nie ma takiego znaczenia.Wieczorem, mysle,ze fajnie jest miec czas tylko we dwoje. Tak zreszta bylo zawsze odkad pamietam i u nas w domu rodzinnym i moi rodzice mieli dla siebie czas.
Ja sobie pomyslalam, ze musze z nia dluzej na dworze byc, choc jest zimno. Spi ta dluga drzemke na dworze, mimo,ze jest minus (to akurat szkola dunska-i moje dziecko ani razu nie bylo nawet przeziebione). Ale moze spacer po poludniu pomoglby,choc teraz ciezko,bo caly czas jest ciemno.
tak jak mowi Echo trafila mi sie mala sowa-rodzice i siostra tez z tego gatunku:-)
 
Lulim widzisz, moze jak nie wychodzilas to bylo lepiej. ja zawsze jak zostawalam to bylo jeszcze gorzej. do tej pory nie ma szans zeby mala zasnela poki ktos jest w pokoju. takze odkladam ja i szybko uciekam. metoda z ktorej ja korzystalam jest przeznaczona dla dzieci od 5 m.z do 6 roku. nie bez powodu chyba od 5. domyslam sie ze to o czym pisalas wczesniej, o placzu noworodka dzieki ktoremu on zapewnia sobie przezycie, jest uzasadnione. ale starsze niemowle szybko podchwyci jesli zrobisz ze spania kolejny rytual a nie przykry obowiazek. co do nocnika czy innych rzeczy to wiadomo jedne dzieci zaczynaja szybciej lapac, inne pozniej. ja mojej pozwalam sie rozwijac we wlasnym tempie. nie wkladalam jej ani do chodzika zeby szybciej chodzila, ani nic na niej nie wymuszalam. wiem ze na nocnik tez przyjdzie czas.

friggia wybor mieszkania na reszte zycia z reguly nie jest latwa decyzja. mam nadzieje ze wybierzecie dobrze. moze na poczatek sie przeprowadzcie? z tego co wiem nie macie najciekawiej z rachunkami... moze zmiana mieszkania bedzie juz mniejszym wydatkiem niz inwestowanie w to obecne? oczywiscie luksusem jest miec wlasne, ale kredyt tez was obciazy, a wiadomo jak jest w domach jednorodzinnych... ogrzewanie we wlasnym zakresie itd. choc Twoj jest dunczykiem, wiec moze dobrze sie dogada i dobrze traficie. poza tym jak piszesz z praca jest problem, a wlasne mieszkanie nie pozwoli na znalezienie jej niewiadomo ile od domu. choc znam babke ktora codziennie 150 dojezdza... ale dla mnie to przesada.
 
Lulim to Julianka rzeczywiscie ksiazkowo, bo do poltora roku dzieci maja potrzebe ssania:-) takze, rzeczywiscie, tak jak piszesz lepiej sie czasem zastanowic pare razy zanimzacznie sie dziecko na sile czegos oduczac i je niepotrzebnie stresowac. Ja mysle, ze tez Wike wychowywalam zgodnie z polskimi radami, z ktorych wiele z nich jest stresujaca dla dzieci i teraz tego zaluje.

Friggia inwestycja w swoj dom napewno sie oplaca, trzeba tylo bardzo uwazac, jesli chodzi o miejsce i o sam dom, zeby go dobrze sprawdzic itd. Jednak kredyt splaca sie juz dla siebie i jak sie przechodzi na emeryture to nie placi sie "czynszu". Poza tym jest to tez inwestycja dla dzieci, bo albo mozna ten dom sprzedac (takze oczywiscie jesli zajdzie potrzeba przed splaceniem kredytu) lub zapisac po prostu dzieciom. Takze, jesli jednak juz planuje sie tutaj raczej zostac na stale, tak jak w Twoim przypadku, to zdecydowanie kupno duzo bardziej sie oplaca niz placenie spoldzielni do konca zycia. Czasem kredyt wynosi tyle samo co czynsz,ktory jednak placi sie "w bloto" , trzeba pamietac,ze osoba,ktora wezmie kredyt dostanie duze zwolnienie od podatku. Ale to osobista decyzja kazdego i trzeba to przemyslec we wszystkich kieunkach.Jesli bedziesz miala jakies pytania to napisz do mnie na priv,moze pomoge bo duzo sie dowiadywalam o tych sprawach

Na koniec, dziekuje Wam za wszystkie Wasze porady dotyczace zasypiania Julie.
Herbata piszac co ja mysle na temat roznych metod nie mialam na mysli,ze jestes wyrodna matka i naprawde doceniam,ze chcialas mi pomoc. Mysle, ze zareagowalas po prostu bardzo emocjonalnie,ale jak ja bylam w ciazy to tez reagowalam bardziej emocjonalnie, wiec ci sie nie dziwie w sumie;-)
 
justynaj Masz rację z tym domem, na pewno się do Ciebie zgłoszę po szczegóły, ale teraz nie mam do tego głowy.

Oj dziewczyny pielęgniarka u nas była i szkoda gadać, nie było przyjemnie.
 
Friggia co tej babie znowu nie pasuje? uwziala sie czy co?jak bedziesz miala czas i ochote to napisz koniecznie.

Ale sniegu napadalo:-) juz by mogly byc Swieta, bo te przygotowania tez troche energii zjadaja,a zwlaszcza z malym dzieckiem.My bedziemy w Danii i bedziemy miec tym razem dunska wigilje.W nastepnym roku obiecalam sobie,ze pojedziemy do Polski na karpika. A teraz chyba dopiero polskie potrawy bedziemy jesc w Swieta (wczesniej je juz podszykuje)
A Wy jak spedzacie Swieta, chyba prawie wszystkie do Polski co?
 
reklama
Wkleję Wam to co napisałam już herbacie:
wiesz co, nerwy puściły. Przyszła z koleżanką i obie naciskały na dagpleje, bo my mamy żyć tak jak Duńczycy i że mało, które dziecko nie idzie do dagpleje, ja zapytałam, ile rodziców tych dzieci nie pracuje, stwiedziła, że no tak, oboje zawsze pracują. Ronni wybuchł totalnie, jak ja do nich mówiłam, podawałam argumenty to mnie ignorowały, w końcu i ja pękłam. Powiedziały, że jak nie pójdzie do dagpleje, to nie będzie umiał nawiązywać kontaktów z dziećmi w przedszkolu, na to Ronni powiedział, że on chodził, a jakoś i tak ciężko nawiązuje kontakty, to zapytała, czy chce tego samego dla swojego dziecka, odwracanie kota ogonem. Ja mówiłam, że u nas tego nie ma i ja nie chodziłam a jakoś problemu z ludźmi nie mam, ściana, nikt nie słyszy. Więc zaczęły gadać, że chodzi o to, że dzieci się będą w przedszkolu już znały z dagpleje, no proszę Cię, będą już miały swoje kluby. Ja zapytałam a co z dziećmi, które się przeprowadzają, bo to teraz jest częste, ściana. Potem stwierdziła jeszcze, że ona nam w okna nie zaglądała, Ronni zaczął z nią dyskutować, to zmieniła zdanie i mówi, że nie to, żeby siedziała z lornetką, po prostu patrzała i widziała tv, ale przecież w okna nie zaglądała (?).
Mówie Ci dramat, mi puściły nerwy, poryczałam się i mówię jej, że jakby się czuła, gdyby to jej powiedziała jakaś baba, nie widząc dziecka od pół roku, że dziecko się nie rozwija i że nie są dobrymi rodzicami. To stwierdziła, że jestem dobrą matką, ale my po prostu nie wiemy co dla naszego dziecka jest dobre. Mam wrażenie, że ignorowały mnie, bo cisnęły na mojego męża, żeby wyprowadzić go z równowagi. Najgorsze było w kółko to samo, my mówimy, że do opiekunki dziecka nie poślemy, że to nasza decyzja, a one no tak, ale... Mówiłam im, że rozmawiałam z dziewczyznami mieszkającymi w różnych miejscach w Danii i nikt o takim nacisku nie słyszał, brak odpowiedzi. Mąż zapytał tej drugiej kobiety, czy ona uważa, że nasze mieszkanie jest za małe - wymijanie się od odpowiedzi, najpierw twierdzenie, że nikt nic takiego nie powiedział (a było to w liście). No i oczywiście stwierdziły, że one tu będą w takim razie kontrolować rozwój, mój mąż powiedział, że nie wyraża na to zgody, no bo i jakim prawem. To oczywiście stwierdzenie, że my podlegamy duńskim zasadom.
Ach i jeszcze sytuacja, Dimi potknął się o nogę jednej z nich i uderzył się brodą o stół, popłakał, normalne, a stwierdzenie pielęgniarki, zwrot do mojego męża i tekst "widzisz on płacze, bo podnosisz głos". No, ale jak tu głosu nie podnieść, jak ktoś takie bzdury gada, mamy nie podchodzić emocjonalnie do sytuacji dotyczącej naszego syna?
Dziewczyny obyście Wy na taką nie trafiły.
 
Do góry