Koralikowa-choinki nie ubieram,bo jej nie mam,w domu nigdy jeszcze świąt nie spędzaliśmy,a zwłaszcza ja sama,bo albo u teściów albo ja jechałam do siostry gdy mąż był na morzu.Może coś zdążę kupić jeszcze jakieś małe drzewko,parę bombek,zobaczę co da się zrobić.Problem w tym,że z tą moją małą wredotą nigdzie na dłużej wyjść nie mogę,bo nie pośpi dłużej niż pół godziny na dworze,a jak mam w stresie wybierać na święta,a później na syrenie do domu wracać to ja dziękuję.
Czar Nulka- głowa do góry,wszystko się ułoży,twoja córcia potrzebuje pozytywnej i szczęśliwej mamy.Masz dla kogo się starać,cokolwiek robisz.A jak będziesz miała doła to wypłaczesz się tu,na forum i będzie lżej
RenataT - no fakt,nieciekawie trochę jak wraca z morza,w sensie organizacji,stos skarpetek do rozwieszenia,burdel na stole,syf w lodówce,butelki po piwie w całej kuchni(teraz to mnie jeszcze bardziej wkurza,bo karmię i nie mogę) itd.
,ale za to ja przez cały jego pobyt nie wchodzę do kuchni,bo to on jest szefunciem
,a ja nie znoszę gotować.
Amaliee - tak,mój marynarz,ale mam nadzieję,że przyjdzie ten dzień kiedy nie będzie musiał wypływać.
Wy to macie dobrze,że możecie sobie golnąć jak wam się zachce,ja to mam wielką chcice na piwko albo czerwone winko,a tu d***pa,karmić trzeba;-)
Dobra,lecę,bo łóżeczko mnie wzywa,do jutra.