Witam popołudniowo :-)
dziewczyny ja nie wiem po co te jałowe dyskusje, co lepsze a co gorsze, każdy niech żyje własnym życiem
witaj
navna, widzisz ja też jestem z moim synkiem w domu i bardzo to kocham ... ale zawsze jest jakieś ale, bo to po części mój własny wybór a po części konieczność ... chodzi po prostu o to że gdyby nasze państwo było faktycznie prorodzinne to nie musiałybyśmy mieć takich dylematów, pracować czy siedzieć z dzieckiem ... każdy mógłby sobie wybrać czy woli pracować i robić karierę, czy wychowywać dziecko ... to że ktoś wybiera karierę nie oznacza że jest gorszą matką ... u mnie jest taka sytuacja że "mąż" zarabia ok. 1500 zł miesięcznie z czego 400 oddajemy na alimenty, na nas troje zostaje 1100 zł, mamy to szczęście (i nieszczęście) że mieszkamy z teściami i wystarcza 200 zł na rachunki, kolejne 200 należy odjąć na dojazdy do pracy ... w takiej sytuacji to niestety siedzenie z dzieckiem odchodzi na drugi plan ... trzeba szukać pracy bo samą miłością nie nakarmię dziecka, nie kupię mu pampersów czy leków jak będzie chory (każdego dnia dziękuję Bogu że jest zdrowy) ... ale niestety, dopóki syn nie pójdzie do przedszkola, ja nie mogę szukać pracy, bo nikt mi z dzieckiem nie zostanie, opiekunki nie wezmę bo ta zażąda przynajmniej 1000 zł jak nie więcej, a ja więcej raczej nie zarobię więc nie ma sensu wypłaty zostawiać opiekunce niewiadomojakiej ... tak więc siedzę w domu z dzieckiem z wyboru i z konieczności ... a głównie chodzi o to żeby mieć wybór! na dobrą sprawę jest tak, że i tak nie wiem z czego opłacę to przedszkole, samo się nie opłaci, trzeba znaleźć pracę, a pracy nie znajdę jak muszę się zajmować dzieckiem, takie błędne koło ... ale kiedy brakuje na podstawowe produkty to się nie zastanawiam czy z wypłaty zostanie 100 zł czy 700, bo każdy grosz jest potrzebny! owszem, wolałabym zostać z moim synkiem w domu, ale ja nie mam wyboru po prostu!!! każdego dnia przytłaczają mnie myśli, co będzie jak się dziecko rozchoruje, za co kupię leki? czytam np wypowiedzi bodzinki i trzymam za nią kciuki, żeby jej synek był zdrowy, ale w głębi serca dziękuję że mnie (a raczej mojego dziecka) to nie dotknęło, bo chyba zostałaby tylko kulka w łeb!
dobra, dość już tego, bo mnie znowu czarne myśli nachodzą ... błagam, przestańcie na siebie naskakiwać bo to nic nie daje, zaczniecie się coraz bardziej obrażać i nic poza tym, każdy ma prawo do wyrażania własnych poglądów i na tym polu pozostańmy ... zawsze powtarzam ŻYJ i pozwól żyć innym!!! naprawdę tak was kręci wzajemne dogryzanie sobie?
bodzinka a próbowałaś do sanatorium z maluchem, powinien dostać bez problemu a przy takich maluchach mama ma raczej zapewniony pobyt