Mam już prawie wszystko porobione :-), pozostało mi tylko pranie powiesić i kopystki młodemu zrobić. Dla nas obiadek mam wczorajszy więc mogę się polenić. Widzę, że dużo "zwierzakolubnych" tak jak to
As, stwierdziła
. Swoją drogą As, prześlicznie wyszywasz
. Kolejny talent :-). Drogie są te obrazki, nie ma co ale uważam, że warto dużo zapłacić za takie dzieło
.
Karolcia, dobrze, że wyrobiliście się do przedszkola
. Apropo szczurka, to zawsze moja ciotka miała i zazdrościłam jej. Chciałam też mieć i jak byłam młoda <jakieś 14 lat miałam> to kupiłam sobie ale się okazało, że to nie szczórek tylko myszoskoczek
. Poprostu zrobili mnie w konia... Jak moja matka zobaczyła co przyniosłam do domu, to kolory zmieniała. Był u mnie krótko, bo kilka dni <zdąrzył pogryść firanki, zasłony, blat biórka, książki, kapcie wszytkich domowników> ale i tak bardzo go lubiłam
. Zresztą mój ojciec też go lubił ;-). Pewnego dnia jak wracałam ze szkoły zauważyłam kladkę z "myszkiem" przy śmietniku, byłam zła i smutna, że matka tak zrobiła
. Wróciłam rozhisteryzowana do domu ze zwierzakiem i w ciągu godziny znalazłam mu nowe mieszkanko, bo matka zagroziła, że mnie razem z nim wyrzuci
.
Agulek z tymi kanapkami, to u nas różnie. Mąż nie zawsze chce mnie budzić <bo niby słodko śpię> i czasem robi sobie kanapki sam, a czasem ich poprostu nie robi. Więc stwierdziłam ostatnio, że jednak będę co dziennie wstawała żeby mu amu zrobić :-).