Witam.
Dziś już w pracy byłam.
Kurna jestem tak zabiegana ,że zapomniałam zjeść śniadania.
Przypomniało mi się o 15.20 ,że ja dziś śniadania nie jadłam.
Rano musiałam drugi raz do szkoły dygać,bo Kubuś zapomniał monety z tygrysem (pamiątka z ZOO) .
Zrobił raban,że musi mieć jak będzie o ZOO dzieciom opowiadał i nie chciał iść na lekcje przez to .
Zaniosłam draniowi tę monetę ,potem do rodziców i znów po małego do szkoły ,następnie plac zabaw i chciałam iść do domu.Niestety znajoma zwinęła Kubę do siebie ,a ja wróciłam sama
.
Gdybym wiedziała,że młody wyruszy do Jędrzeja to bym do szkoły po niego nie chodziła.
No cóż dzieci,umówili się wczoraj tylko zapomnieli nas poinformować.
Na 18 do pracy do fundacji i z fundacji znów do rodziców i brata ,bo po małego trzeba jechać.
Ostatecznie dotarłam do domu godzinę temu.
Kuba ogólnie w szkole lepiej ,przynajmniej na razie.
Oduczył się od bicia dzieci ,bo go wszyscy z przyzwyczajenia za rączki łapali ,to teraz siada na dywanie i jak coś nie tak to kopie skubaniec jeden.
A nogi złapać to już gorzej
.
Na razie w szkole tylko 2 poważniejsze spięcia były ,więc nie jest najgorzej.
Ale u Jędrzeja już się popisał nieźle.
Podobno wylał niechcący ,ale specjalnie
wodę z bidonu na chodnik w korytarzu ,za co Jędrzej wylał mu w odwecie wodę z 2 bidonu na plecy.
To się chłopaki dogadali.:-):-)
Potem już idealnie razem się bawili .
;-):-):-)
To tyle u nas .
Idę ,bo muszę sprzątać tonu ściągniętego gipsu ze ściany .
Kurzy się to dziadostwa jak....