Witam kochane.
Wczoraj miałam skopany dzień



.
Kuba wczoraj miał fazę w szkole.
Na początek pobił się z kolegą na w-fie i Kuba zarobił kopa w krocze

:-

-( ,za co tamten dostał kilka kopów po kolanach od Kubusia .
Na przerwie znów się dorwali i znów dali po razie(tamten dostał po głowie a mój w buzie oczywiście kopy sobie przysadzili)




Na angielskim pani kazała młodemu przepisać alfabet ,bo zgubił kartkę z tym alfabetem.Kuba się wściekł i wpadł w furię.
Pani się oberwało,kolegę opluł i nawyzywał,latały krzesełka.
Skończyło się na interwencji u dyrektorki,gdzie powiedział,że nie czuje się winny i on się nie zmieni







Wyjechał tekstem :
Niech mnie nie prowokują to będe nad sobą panował




No ma chłopak swoje racje


Po powrocie znów była akcja Kuba ,ale zeby nie narozrabiać w sali to uciekł z klasy i krzyczał na korytarzu.
Zrobił alarm w całej szkole,bo się darł jakby go ze skóry obdzierali.





Podobno wszystkie panie młodszych klas wyległy na korytarz ,zobaczyć co się dzieje.



Dał im wczoraj nieźle popalic.
Nauczycielki powiedziały tylko :
"Dziś była MASAKRA "
W pracy w fundacji byłam normalnie na 16.30 ,ale dziecko nie przyjechało (mogli zadzwonić to bym sobie jakies przesuneła o pół godzinki

).
Po pracy musiałam zostać w fundacji ,bo wczoraj była super wizja.
Każdy z terapeutów i asystentów omawiał swoich podopiecznych.
Wiadomo,że w fundacji dzieci chodzą na kilka zajęc,więc takie wymiany między nami są konieczne.
Po całym stosie informacji na temat moich dzieciaków musieliśmy jeszcze powprowadzać dane w karty informacyjne PFRON-u.
Każde dziecko ma 13 stron informacji w EXELu





Dla mnie to jest chore.









Mało,że wszelkie info ogólne na temat zaburzeń to jeszcze przebieg terapii,postępy i rokowania na przyszłość.Na koniec sprawozdanie z zajęć .



Do tego wszystkiego prowadzimy normalne dzienniki zajęć z takimi samymi zapisami z każdej lekcji,gdzie rodzice się podpisują.
Sprawozdanie z postępów w dzienniku jest do napisania na koniec miesiąca szczegółowe i co 3 miesiące ogólne z rokowaniami.






Noż tyle papierologii ,że wymiekaliśmy.









Powinnam skończyć normalnie 17.30 a wyszłam z fundacji po 20




W domu byłam pół godziny później.
Ogarnęłam nieco domowe towarzystwo i zasiadłam do obrazka (Jezus ten brązowy znów mi się pokłonił



,bo obiecałam zrobić rodzince do Szczecina.

)
dziś na bank go skończę ,bo muszę.
Poźnym wieczorem lub w nocy jedziemy ,bo reszta rodzinki zdecydować się nie może



,o której chcą wyjechać.




Jedziemy w 12 osób na 3 auta,to jakoś się trzeba zorganizować.

Za godzinkę jeszcze do pracy do przedszkola wychodzę ,potem po małego jak zdążę

,a jak nie to go teść odbierze .;-)
Na 15 mały ma arteterapię ,następnie metodę Weroniki Shernborne.
W domu będę ok 18 a potem to już biegiem przygotowania do wyjazdu.:-):-)

