Witajcie ja też chętnie do was dołączei niestety dzis w podłym nastroju :-[
U mnie zaczynają sie kłutnie za kłutniami...też przed ciążą ciągle gdzieś pędziłam w domu tylko póżne wieczory i nocki
Potem szybka zmiana trybu życia z brzuniem,u mojej drugirj połowy z tymi zmianami było różnie...ale jakoś przetrwałam.
Teraz kiedy jest Noe nie wyobrażam sobie zeby mogło być inaczej,kocham tego bąbla całym sercem...jeszcze nigdy nie byłam tak zakochana
Ale całe dnie w domku,nocne karmienia,nie umiem odsypiać w ciągu dnia i jeszcze ostatnio doszły kolki
Moj facet przewaznie rano wychodzi i tak o 17 wraca,z zakupami gotuje kolacje...cudowie,ale w soboty i niedziele też gdzieś pędzi-a to znajomi coś potrzebują a to coś załatwia dziś tak samo wrócił o 17 i oznajmił że musi wybiec a ja znowu sama,kiedy mu przypomniałam że sobota miała być naszaa nie była,potem niedziela i nie jest-okazało sie że jestem potworem który nic nie rozumie,czepia się a On tak się stara.
Zupełnie nie rozumie że mój dzień jest uzależniony od małego,jak dziś zaczeła się kolka o 7 rano tak do 12 nie udało mi się zjeść sniadania i nie było szansy na umycie.
Czemu On tego nie rozumie,że padam i że kiedy jest ze mną w domu to jestem przynajmniej wstanie zrobić coś poprostu a nie kiedy moge.
Jego życie w kontaktach z ludzmi nic się nie zmianiło, kiedy o tym wspominam zaczyna sie awantura i propozycja zamiany...ale przecież wszyscy wiemy że on piersią nie nakarmi.
Oj dziewczyny już nie wiem czy to chormony ale jedyne na co miałam dziś siłe to poprostu sie poryczeć....jeszcze przed wyjściem dostałam kilka ciętych uwag
Mam wyzuty sumienia że nie potrafie się cieszyć z bycia ciAgle z małym a paranoją jest to że jak miała bym wyjść to zarzucam sobie że jestem złą mamą.
Kurcze tak bardzo bym chciała być zrozumiana przez swoją drugą połowe a jedyne co wywyołuje moje mowienie to awantury,najgorsze jest to że mały to wszystko słyszy
Przepraszam za smuty ale musiałam sie komuś wygadać