jadran równie dobrze można czas rozdzielić między dwoje dzieci...to ze ja mam mniej czasu dla dwojga niż więcej dla jednego nie oznacza że rodzenstwo jest gorsze czy gorzej wychowane....tu wszystko zależy od rodziców.
czasami jedynaka mimo dużej ilości czasu cierpliwosci i miłości mozna źle wychować...to że mu poświecasz dużo wolnego czasu nie oznacza że wychowuje sie lepiej.
Nie bardzo wiem co miało znaczyć "wychowuje się lepiej".Żadne dziecko samo lepiej się nie wychowa jeśli Ty tego nie zrobisz.
Ja nigdzie nie napisałam,że moje dziecko będzie lepiej wychowane niż np. Twoje bo poświęcam mu dużo czasu.
Ono będzie dobrze wychowane jeśli je dobrze wychowam.
Moja szwagierka,która nie za wiele czasu poświęca i poświęcała swojej dwójce,np nigdy się z nimi nie bawiła,nie traktowała poważnie ich dziecięcych problemów,często zbywała,twiedzi,że jej dzieci- jako że ma ich dwoje- potrafią się dzielić,nie są samolubne.
Tak się składa,że ich córka i syn często bywają u nas i widzę,jak ich córka bawi się z moją.Jesli nikt nie widzi zabiera a nawet wyrywa z ręki mojej wszystko co jej się podoba(dziewczynka nie jest maluchem- ma 11lat),kiedy córka częstuje ją słodyczami ta pakuje je po kieszeniach a resztę do buzi.Potrafi nawet zabrać do domu jakieś gadżety córki,które się jej akurat spodobają.
Podobnie jest z synem- dzieli się z siostrą kiedy rodzice widzą.
Mój mąż też nie jest jedynakiem a jako dziecko nigdy dobrowolnie nie dzielił się niczym z braćmi.Teraz robi to przy obcych,w domu potrafi po cichu wyjeść wszystkie lody albo słodycze żeby się z nami nie dzielić.
Jestem jedynaczką i wiem jedno: jedynakom nie jest łatw
d dziecka dzieliłam się wszystkim a nawet oddawałam innym dzieciom swoje ulubione zabawki.To była cena tego by ktoś się ze mną pobawił.Maluchy 5,6 letnie nie będą patrzyły na wnętrze,na charakter- one będą się bawić z tym,który jest uległy,przystaje na ich najbardziej absurdalne propozycje zabaw.
I tak ja ja bawiłam się w innym dziecmi w rodzinę: musiałam jeść potrawy z liści i pić wodę z kałuży,bawiłam się w lekarza i byłam zawsze pacjentką,której robiono zastrzyki prawdziwymi igłami i strzykawkami z wodą.
Tak bardzo zależało mi na akceptacji i rzeczywiście- koło mnie i u mnie w domu było zawsze kupę dzieciaków.