Kasia z soczkiem zaczyna się od kilku łyżeczek, by potem dawać po około 30-40ml plus przegotowany żywiec okło 60. I taką stówkę można dawać. Potem nie trzeba już rozcieńczać wodą, no ale tak jest więcej napoju.
Może spróbuj jakiś inny soczek, np. marchewkowy. Wprawdzie wszystkie soki z reguły rozluźniają stolce, ale jedne mniej, drugie bardziej i w tych bardziej jest właśnie jabłuszkowy
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Co do gotowania czy kupowania gotowców. Hmm, są dwie szkoły.
Elfiko np. gotuje sama, ja kupuję słoiczki. Czytałam, że zwłaszcza na początku warto korzystać z wyrobów, bo są one pod każdym względem idelanie przyrządzone dla maluszka, a kupując np. marchew nie ma się pewności, z jakiego źródła itd. Inni jednak mówią, ze to celowe wyciąganie kasy za coś, co spokojnie można zrobić zdrowo i własnymi siłami, tak jak nasze babki i prababki
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Moja pediatra np. nie ma teorii i spytała tylko, czy będę kupowac, czy sama gotować, w ogóle tego nie komentując, więc wg niej nie ma to większego znaczenia :
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Przyznam się, że dla mnie kupowanie jest najzwyczajniej w świecie wygodniejsze ;D i w moim przypadku chyba to jest główny powód
![Stick Out Tongue :p :p](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Pewnie za jakiś czas, jak mały trochę podrośnie i nie trzeba będzie już się tak bawić w dobieranie, miksowanie itd, będę pichcić dla niego w domku, jak przykładna mamusia :laugh: