Charlene, widze ze mamy córeczki w tym samym wieku. Po pierwsze odnosnie Twoich obaw co do okien ja mam to samo. Nie jestem jakąs strachliwa mamuska, ale co do okien to mam obsesje na tym punkcie. Ja boje sie nawet uchylac okna tak do gory bo ona potrafi sie wyspinac na parapet i ciagnac za klamke. Sni mi sie po nocach ze wypada... Poza tym tak strasznie sie z niej ciesze i tak jak Ty nie moge sie doczekac jak bedziemy sobie razem chodzic na babskie zakupy. A rozmowy z nia robia sie juz takie fajne, najwiecej ma do opowiadania jak jest czas na spanie
Ja osobiście chodzilam a raczej zanoszono mnie do zlobka od najmlodszych lat, potem zaliczylam wszystkie grupy w przedszkolu, 2 lata zerowki (bo braklo mi juz grup) itd. i nie uwazam sie jakos specjalnie pokrzywdzona tym faktem. Wrecz przeciwnie. Nauka zawsze przychodzila mi latwo, skonczylam studia z wyroznieniem takze chyba moge byc tylko wdzieczna mamie ze chciala pracowac i mialam taka mozliwosc. Ale pamietam takiego chlopca, mielismy juz chyba z 5 lat, jak go mama zaczela przyprowadzac do przedszkola to wszeszczal chyba na cale osiedle. I tak bylo dzien w dzien do konca przedszkola, ze sie rzucal, szarpal mame za wlosy i balgal zeby go nie zostawiala, matka plakala, dziecko plakalo... krzywda dla obojga. Koszmar jakis i wzbudzali tym panike wsrod reszty dzieci. Wiec moje zdanie jest takie ze wrecz przeciwnie, jesli jest mozliwosc to fajnie jest jak dziecko ma kontakt z przedszkolem wczesniej.
A co do karmienia piersia w przedszkolu to zostawie to bez komentarza Co do zabawek, to wiem z doswiadczenia ze fajnie jest miec taka swoja przytulanke, taka swoja jedyna, ale bywa tak ze dzieci przynosza nie jedna tylko 5 zabawek, i nie autko z biedronki tylko mega wypasione kopary z najnowszej kolekcji lego, i zal jest innym dzieciom, nie wszystki maja takie w domu... stad chyba to ze zabrania sie w przedszkolu przynosic zabawek, bo czasem rodzice nie znaja granic.
Ja osobiście chodzilam a raczej zanoszono mnie do zlobka od najmlodszych lat, potem zaliczylam wszystkie grupy w przedszkolu, 2 lata zerowki (bo braklo mi juz grup) itd. i nie uwazam sie jakos specjalnie pokrzywdzona tym faktem. Wrecz przeciwnie. Nauka zawsze przychodzila mi latwo, skonczylam studia z wyroznieniem takze chyba moge byc tylko wdzieczna mamie ze chciala pracowac i mialam taka mozliwosc. Ale pamietam takiego chlopca, mielismy juz chyba z 5 lat, jak go mama zaczela przyprowadzac do przedszkola to wszeszczal chyba na cale osiedle. I tak bylo dzien w dzien do konca przedszkola, ze sie rzucal, szarpal mame za wlosy i balgal zeby go nie zostawiala, matka plakala, dziecko plakalo... krzywda dla obojga. Koszmar jakis i wzbudzali tym panike wsrod reszty dzieci. Wiec moje zdanie jest takie ze wrecz przeciwnie, jesli jest mozliwosc to fajnie jest jak dziecko ma kontakt z przedszkolem wczesniej.
A co do karmienia piersia w przedszkolu to zostawie to bez komentarza Co do zabawek, to wiem z doswiadczenia ze fajnie jest miec taka swoja przytulanke, taka swoja jedyna, ale bywa tak ze dzieci przynosza nie jedna tylko 5 zabawek, i nie autko z biedronki tylko mega wypasione kopary z najnowszej kolekcji lego, i zal jest innym dzieciom, nie wszystki maja takie w domu... stad chyba to ze zabrania sie w przedszkolu przynosic zabawek, bo czasem rodzice nie znaja granic.