Rena28
Fanka BB :)
heja probuje cos naskrobac od rana i jakos mi nie wychodzi 2 razy opisalam sie i cos mi cholerka sie wcisnelo ze mi skasowalo albo maly sie budzil i sie wkurzylam i wylaczylam laptopa wiec robie trzecie podejscie
Piotrus dzis grzeczniutki jak aniolek az nie moge uwierzyc Milenka u dziadkow a ja sprzatam i musze poprasowac...
Kochaneczka no moi rodzice wychowali 8 dzieci i nie sadzilam ze bedzie im sie chcialo jeszcze z moimi dziecmi bawic...w domku sie jej troche nudzi bo nie mam dla niej tyle czasu a tam ma takie zainteresowanie ze o mamie zapomina poza tym to jest ukochana wnusia taty a ze niestety zachorowal to przy Milence troszke zapomni bo ona go uwielbia
no wlasnie niestety kolejny lekarz niedaje zludzen ze jest zle guz rosnie 2 m-ce temu mial 1,5cm teraz ma juz 5 cm wg lekarzy jest to niespotykany rodzaj guza i nie wiedza co maja z tym robic nie spotkali sie wczesniej z takim guzem no i prawdopodobnie nie beda mu chcieli tego wyciac bo sa juz przezuty do wezlow chlonnych i drog zolciowych wiec czeka go tylko chemia...w piatek ma miec badanie ktore ostatecznie potwierdzi czy guz jest pierwotny czy wtorny...i tak naprawde dopiero teraz zdalam sobie sprawe z tego ze naprawde jest zle wczesniej jakos niedopuszczalam tego do siebie bylam przekonana ze przeciez to moj tato i to nie moze byc rak ze guza wytna i bedzie po sprawie...
moje nerwy juz nie wytrzymuja nie moge patrzec jak on cierpi ciagle chodze i placze po katach...najgorsza ta bezradnosc...wszystko w rekach lekarzy i Boga...
jutro ma wpasc kolezanka a w sobote mamy kolede i wieczorem moje kolazanki z pracy kolega sie rozchorowal wiec w sumie dobrze ze nie przyjechali bo jakby mi mieli jakies chorobsko przytachac i maly mialby sie rozchorowac to bym sie wkurzyla bo jeszcze kataru do konca nie wyleczylismy...
dobra uciekam prasowac bo sie rozkleilam i zaraz zaleje laptopa paaaaaaaaa
Piotrus dzis grzeczniutki jak aniolek az nie moge uwierzyc Milenka u dziadkow a ja sprzatam i musze poprasowac...
Kochaneczka no moi rodzice wychowali 8 dzieci i nie sadzilam ze bedzie im sie chcialo jeszcze z moimi dziecmi bawic...w domku sie jej troche nudzi bo nie mam dla niej tyle czasu a tam ma takie zainteresowanie ze o mamie zapomina poza tym to jest ukochana wnusia taty a ze niestety zachorowal to przy Milence troszke zapomni bo ona go uwielbia
no wlasnie niestety kolejny lekarz niedaje zludzen ze jest zle guz rosnie 2 m-ce temu mial 1,5cm teraz ma juz 5 cm wg lekarzy jest to niespotykany rodzaj guza i nie wiedza co maja z tym robic nie spotkali sie wczesniej z takim guzem no i prawdopodobnie nie beda mu chcieli tego wyciac bo sa juz przezuty do wezlow chlonnych i drog zolciowych wiec czeka go tylko chemia...w piatek ma miec badanie ktore ostatecznie potwierdzi czy guz jest pierwotny czy wtorny...i tak naprawde dopiero teraz zdalam sobie sprawe z tego ze naprawde jest zle wczesniej jakos niedopuszczalam tego do siebie bylam przekonana ze przeciez to moj tato i to nie moze byc rak ze guza wytna i bedzie po sprawie...
moje nerwy juz nie wytrzymuja nie moge patrzec jak on cierpi ciagle chodze i placze po katach...najgorsza ta bezradnosc...wszystko w rekach lekarzy i Boga...
jutro ma wpasc kolezanka a w sobote mamy kolede i wieczorem moje kolazanki z pracy kolega sie rozchorowal wiec w sumie dobrze ze nie przyjechali bo jakby mi mieli jakies chorobsko przytachac i maly mialby sie rozchorowac to bym sie wkurzyla bo jeszcze kataru do konca nie wyleczylismy...
dobra uciekam prasowac bo sie rozkleilam i zaraz zaleje laptopa paaaaaaaaa